Legendy Polskie Allegro pod względem muzycznym
Rozmawiamy z Malukah - artystką i kompozytorką uwielbianą przez graczy
Najlepsza muzyka w grach: The Elder Scrolls IV: Oblivion
Retro electro, czyli elektronika z VHS kontraatakuje!
365 dzień na Ziemi, czyli mój rok na Gameplay'u.
Jak wydawane są soundtracki z gier (dyskusja) - Słowo na niedzielę(44)
Drzwi do mieszkania otwierają się z cichym skrzypnięciem, aby wpuścić do środka zmęczonego człowieka. Zrzuca plecak, torbę z zakupami, walizkę – wszystko to, co wadziło mu przez cały dzień, co było potrzebne do egzystowania w społeczeństwie. Podchodzi do swojej lodówki i otwiera ją, a oślepiające światło ani trochę mu nie przeszkadza w wyciąganiu schłodzonego napoju. W pośpiechu przebiera się i je kolację, aby mieć jak najwięcej wolnego czasu. Gdy w końcu siada na wygodnym, skórzanym fotelu, rozprostowuje nogi i wciska magiczny guzik, cały świat znika. Jedynym, co mu przeszkadza w całkowitym oddaniu się immersji, są dźwięki życia codziennego. Nie zraża się jednak i wyciąga z szuflady wielkie, wytłumiające słuchawki z logiem jednej z wielu firm tworzącej profesjonalny sprzęt dla graczy. Zakłada je, gotowy na przygodę. Następuje cisza.
Mamy już na Gameplayu człowieka od muzyki, chociaż jak sądzę, w rapie niekoniecznie się specjalizującego. Pozwalam więc sobie przejąć na moment pałeczkę i zrecenzować czwartą solową płytę Tego Typa Mesa, wdzięcznie zatytułowaną „Trzeba było zostać dresiarzem”. Jak Piotr wypadł rok po wypuszczeniu wspólnego z młodymi podopiecznymi z wytwórni krążka, po którym wielu zwątpiło w jego nieustający dotąd progres?
Na początku roku uraczyłem wszystkich rozsmakowanych w gitarowym graniu gameplayowych czytelników tekstem o ciekawym zespole z Belgii, co się zowie Triggerfinger. Po komentarzach wnoszę, że się spodobało (szczególnie, że Triggerfinger stał się dla mnie i innych furtką do poznania innych zacnych kapel, w tym naprawdę fajnego Wallace'a Vanborna, którego przy okazji polecam), więc uprzejmie donoszę, że nowy album ekipy oficjalnie hula w głośnikach od tygodnia i jestem już w stanie coś o nim napisać. By Absence of the Sun zadebiutowało w wielkanocny weekend i jest... niestety nie aż tak fajne, jak to sobie wyobrażałem. Ale nie ma żadnej tragedii, więc bez lęku. Dobry rock zawsze zwycięży!
Newsy! Powiem szczerze, że dawno w świecie muzyki nie działo się tak niewiele. W sumie z jakiś ważnych zapowiedzi koncertowych była tylko jedna, z płytowych – okrągłe zero. Bieda i nędza. Dlatego też to wydanie Newsów postanowiłem poświęcić głównie moim ostatnim nabytkom muzycznym – a niektóre są naprawdę bardzo fajne.
18.04.2014 – 24.04.2014
Uznałem – po ciepłym przyjęciu artykułu z zeszłego tygodnia – niechaj się to stanie tradycją! Od tej pory, co środę, choć nie jestem jeszcze pewien z ilu-tygodniową przerwą, będą się ukazywały artykuły utrzymane w rock’n’rollowym tonie. Postaram się w nich przybliżać sylwetki zespołów, które moim zdaniem warte są wszelkiej gloryfikacji, nie liczcie więc na hipsterskie typy – przewiną się tu głównie legendy, bo od nich zacząć najłatwiej. Jeżeli więc mówimy o zespołach, bez których świat muzyki nie byłby taki sam – ciężko nie wymienić Scorpionsów, których z obiektem poprzedniego, środowego tekstu łączy fakt, iż tak niemiecki jak i australijski zespół, zalicza się do grona „pionierów hard-rocka”.
Temat Tygodnia to nowy cykl felietonów, które pojawiać się będą na gameplay.pl w ciągu – nie zgadniecie – tygodnia. Jak będzie to wyglądać? Autorzy za pomocą głosowania wybiorą temat, na którym luźno opierać się będzie część z ukazujących się na stronie artykułów. Na pierwszy ogień rzuciliśmy temat Miasto i architektura. Zapraszamy na nasz pierwszy tydzień tematyczny!
King Crimson to zespół wyjątkowy. Powtarzam to od jakiegoś czasu, dosłownie do znudzenia. Raz za razem piszę to na Gameplay’u, HeavyRocku czy czymkolwiek innym – Crimson to instytucja niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju. Dlatego też, gdy padł pierwszy temat z serii Tematów Tygodnia od razu pomyślałem o Crimsonach – że nagrali coś dobrze pasującego do tematyki miast. A co dokładnie? Zapraszam do lektury!
Pod koniec 2013 roku wybrałem się na specjalną czarnopiątkową edycję Record Store Day. Okazało się, że wszyscy niezależni sprzedawcy (czyli wszyscy, którzy nie byli Empikami czy Saturnami/MM) olali sprawę całkowicie. Ba! Jeden z pracowników pewnego sklepu nie wiedział nawet o jakiej akcji ja mówię! A to rzekomo jest profesjonalista, który otrzymuje pensje za fachową wiedzę o muzyce. Dlatego też 19.04 na „oryginalne” Record Store Day wybierałem się z obawą, że powtórzy się sytuacja z poprzedniego wypadu. Nie powtórzyła się – w krakowskim Music Cornerze znalazło się kilka ciekawych płyt, które nabyłem, i które chciałbym teraz „odpakować”.
Niczym dzwony z legendarnego „Hells Bells” w świat uderzyła niedawno wiadomość, jakoby problemy zdrowotne jednego z członków zespołu AC/DC miały położyć kres ich fantastycznej karierze. Jedno jest pewne – Malcolm Young wziął sobie wolne od muzyki, a powodów takiej decyzji należy doszukiwać się w niedawno przebytym zawale, który przestał pozwalać ikonie hard rocka na tańce, swawole i życie przepełnione alkoholem. To jednak zmusiło fanów z całego świata, aby zadać sobie kluczowe pytanie – jaki krajobraz zastałby nas po zamknięciu książki zatytułowanej „historia AC/DC”?
Newsy ze świata muzyki. Wprowadzenie nowych gwiazd do Rock 'n' Roll Hall of Fame, zapowiedzi wydawnicze od Linkin Park i Satrianiego, koncert P. Williamsa w Polsce i wiele więcej!
10.04.2014 - 17.04.2014
Alan Parsons to dla niektórych postać kultowa. To właśnie temu człowiekowi zawdzięczamy m.in. tak nowatorskie i genialne brzmienie Daks Side of the Moon, Abbey Road czy solowych płyt Paula McCartney’a. Parsons jednak nie zajmował się tylko „cudzymi” rzeczami, gdyż o 1975 roku razem z Ericiem Woolfsonem tworzył zespół nazywający się po prostu The Alan Parsons Project. Grupa ta nagrała 11 albumów, z których część jest naprawdę porządnym kawałem muzyki, będącej nietypowym mariażem rocka i elektroniki. 31 marca swoją premierę miał boks kompilujący ich wszystkie muzyczne dokonania na CD. Czy warto więc się zapoznać z The Complete Albums Collection?