Co prawda ostatnie informacje o zachodniej wersji PSO2 pochodzą jeszcze z PAX-u, ale japońscy gracze już w połowie stycznia będą mogli przetestować najnowszego Phantasy Stara na swoich Vitach. O ile pierwsze wrażenia z tej produkcji opisałem w swojej TGS-owej relacji, rzekomo wiele zmieniło się od tego czasu, szczególnie pod względem optymalizacji. Zainteresowanych betą spieszę poinformować, że zapisy na nią wciąż trwają, a do wzięcia udziału wystarczy japońskie konto na Vicie oraz odrobina szczęścia w losowaniu.
Czego spodziewać można się po wersji przenośnej, mającej premierę 28.02? Po odpowiedź na to pytanie zapraszam do tekstu.
Lubię dalekie podróże. Także w grach wideo. Szczególnie, kiedy doznania płynące z przebywanej trasy są wybitne, a towarzysząca jej muzyka mocno pobudza moje zmysły. Nie dziwne, że Super Hang-On udało się zdobyć moje serce.
W Jet Set Radio nie grałem od lat. Zawsze zazdrościłem tej gry posiadaczom Dreamcasta, zaś jej sequela posiadaczom Xboxa. Jestem wielkim fanem SEGI i wielkim fanem Tonego Hawka – dlatego wyczekiwałem tego powrotu. I oto od dzisiaj grę można kupić w wersji na PlayStation 3 (posiadacze PS Plus), niedługo będzie dostępna na Xboxie 360 i PC. Jak po latach ma się Jet Set?
Jak wygrać i się nie spocić? Możliwości są dwie – zagrać w „Londyn 2012” albo zostać devem w siedzibie SEGI. W tym drugim przypadku przynajmniej nie odniesiesz osobistych porażek. Licencjonowana z użyciem olimpijskich kółek gra sportowa, przynajmniej w wersji PC, to perfidna zagrywka wycentrowana prosto w pieniądze naiwnego gracza. Boże, jak ja dawno nie grałem w taką żenułę.
Londyn 2012 jest fatalnym portem z konsol. Port portem oczywiście, ciężko aby 3 osoby pracujące nad tą grą opracowały na boku wersję specjalną dla Pecetowców, natomiast rzadkością jest przeniesienie hurtem wszystkiego z X360 bez żadnych modyfikacji i poprawek pod kątem posiadaczy klawiatur. Naprawdę, czułem się jakbym grał w jakiś testowy build, który ma iść dopiero do przeprogramowania.
Wiele zmieniło się od czasu kiedy poprzednio pisałem o Phantasy Star Online 2. Przede wszystkim Sega zapowiedziała anglojęzyczne wydanie gry na rok 2013. Mimo to przeważają głosy sceptyczne, gdyż osoby grające w poprzednie sieciowe odsłony serii Phantasy Star w dalszym ciągu pamiętają żenujące opóźnienia we wprowadzaniu nowych aktualizacji w stosunku do japońskiego wydania. Na to by przekonać się, czy firma od niebieskiego jeża nauczyła się na własnych błędach, czas przyjdzie później.
Poprzedni wpis poświęciłem na ogólne przedstawieniu gry, więc tym razem skupię się na jej wadach i zaletach. Zapraszam do recenzji japońskiej wersji Phantasy Star Online 2!
Przyznam się bez bicia, że o ile miałem styczność z trzema tytułami z sieciowego odłamu serii Phantasy Star, wszystkie znudziły mnie po około godzinie zabawy.
Do najnowszego tytułu borykającej się z problemami finansowymi Segi podchodziłem więc z dużą dozą rezerwy, a kiedy dowiedziałem się, że ma to być gra free to play, mój zapał opadł prawie do zera.
Skoro jednak dostałem się do drugiego alpha testu, a potem do zamkniętej bety, postanowiłem wykorzystać okazję i sprawdzić, o co cały ten hype.
Teraz, po 70 godzinach spędzonych w rozpoczętej zeszły czwartek open becie, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że zrozumiałem. PSO2 jest po prostu świetne.
Ninja oraz pies. Pies oraz ninja. Dlatego tak rzadko używa się tego perfekcyjnego połączenia? Dlaczego ta gra nie ma bezpośredniego sequela? Dlaczego nie poznałem jej kiedy wyszła?! Od ninja w mieście lepszy może być tylko ninja w mieści z psem ninja. Ta gra tego dowodzi.
Shadow Dancer to obok Shinobi III moja ulubiona odsłona tej wielkiej i zasłużonej serii. O ile Shinobi III jest tytułem bardziej skomplikowanym oraz trudniejszym, o tyle Shadow Dancer ma w sobie więcej stylu. A w byciu ninjasem, o nic nie chodzi tak bardzo jak o styl!
W 2000 roku zespół Creative Assembly dokonał przełomu jeżeli chodzi o rynek gier strategicznych. Przełomem tym był Shogun: Total War, czyli gra - jak na owe czasy - zdecydowanie rewolucyjna, genialnie łącząca walkę globalną na mapie kampanii w systemie turowym, z dynamicznym i prześlicznym trybem bitewnym w czasie rzeczywistym. Od tej pory seria Total War towarzyszy nam już nieustannie i co najważniejsze trzyma poziom. Udowadnia to także wydany w 2011 roku Total War: SHOGUN 2. Standardowo nauczony doświadczeniem poczekałem 10 miesięcy, aż deweloperzy połatają co trzeba i wydadzą kilka pakietów DLC, które wzbogacą zabawę i… dosłownie wsiąkłem, aż po 2 tygodniach żona zasugerowała mi bardzo subtelnie, że… bez jaj. Na liczniku mam 66 godzin, kampanie ukończoną na poziomie bardzo trudnym – mogę więc bez wyrzutów sumienia zrecenzować nowego Shoguna.
Już niedługo, bowiem 12 grudnia 2011 roku czasu amerykańskiego, podczas gali Video Games Awards zostaną ujawnione szczegóły na temat nowej gry zmierzającej wyłącznie na Play Station 3. Ma to być zupełnie nowa marka, na dodatek tworzona przez uznane studio słynące z samych hitów. Czego możemy się spodziewać?
Nie tak dawno wspominałem o szykującej się na 3DS-a kolejnej olimpiadzie, w której bohaterowie serii Sonic zmierzą się z Mario i spółką. Nieco później trafiłem na ciekawe pytanie na jednym z forów dyskusyjnych. Co by się stało, gdyby Sonic został sprzedany do Nintendo?
Gdyby „Niebiescy” zdecydowali się oddać prawa do marki naddźwiękowego jeża producentowi Wii za odpowiednią sumę pieniędzy to czy oznaczałoby to koniec Sonica, czy może szansę na jego renesans? Sytuacja na pierwszy rzut oka wydaje się nierealna, ale w tym momencie niewykluczone, że tłumy fanów tej kultowej postaci o niej marzą.