Kolejna generacja konsol tuż za rogiem. $ony wytoczyło swoje argumenty, zaś Micro$oft spokojnie czeka do 21 maja, by na konferencji pokazać nam nowy sprzęt. Na święta bożonarodzeniowe tego roku powinniśmy zostać uraczeni next-genową technologią, o ile któraś z tych firm nie zaliczy obsuwy. Wielu z moich znajomych zaczęło się zastanawiać czy nie jest to przypadkiem dobry okres na zakup PS3, X-box’a 360, Wii, WiiU, a nawet poczciwego PS2 i GameCube’a. Również na wielu forach powstają wątki z tego typu zapytaniami. Postaram się szybko przeanalizować ten temat i doradzić jeszcze niepewnym graczom. Zapraszam do lektury!
27919 punktów Gamerscore. Tyle udało mi się nazbierać przez ponad dwa lata posiadania Xboxa 360. Lubię zdobywać achievementy, a w szczególności cieszą mnie te, których odblokowanie przysporzyło mi najwięcej problemu. Wchodzą w to osiągnięcia za ukończenie gry na najwyższym poziomie trudności, a także różne czasochłonne i nadludzkie wyczyny, nad którymi spędzam nieraz długie dni i noce. Co z tego mam, zapytacie? Nic oprócz satysfakcji. Nie liczę nawet na poklask wśród znajomych z XBL. Tymczasem znajomi, którzy w temacie konsol są laikami, często zadają mi pytanie: czy można coś kupić za te punkty? Zawsze głupio się uśmiecham i zaczynam tłumaczyć, co to jest ten cały Gamerscore. Że to nie wirtualna waluta, tylko raczej punkty doświadczenia. Jakiś czas temu Microsoft wprowaził nowy system nagradzania swoich wiernych klientów, który będzie nas premiował na podstawie ilości naszych punktów właśnie.
Największa kwartału – oficjalne poinformowanie świata o tym, że PS4 to już nie wymysł jakiś napaleńców, tylko faktyczna konsola, która swoją premierę ma już pod koniec tego roku! Sony postanowiło wytoczyć ciężką artylerię już w lutym i pokazać na PlayStation Meeting 2013, że tym razem naprawią błędy poprzedniczki, a zatem zdobędą dominację nad światem… albo przynajmniej nad rynkiem konsol. Jako jeden z niewielu skończyłem oglądać tą konferencję z uśmiechem na ustach. Uśmiechem bynajmniej nie szyderczym, a raczej takim, który mówi jak wielkim zaufaniem darzę tą legendarną firmę oraz ile możliwości może dać nam następna generacja maszynek do grania.
Nerwowo przebieram nogami i wiercę się na małym, drewnianym krzesełku, wyczekując końca ostatniej już dzisiaj lekcji. Kiedy zbawca w postaci maniakalnie wybijającego muzykę moich uszu dzwonka w końcu rozpoczyna swoją pieśń, w ekspresowym tempie znikam z duszącej mnie klasy i zasuwam w kierunku domu. Zanim spostrzegam, że całą drogę przehasałem z otwartym plecakiem, jestem już w zasadzie na miejscu. Wkrótce całe spektrum emocji, towarzyszących mi podczas zanurzania się w świat elektronicznej rozrywki, ponownie spłaci mi potężnego plaskacza - wszystko za sprawą jednej, jeżącej każdy włos na moich plecach serii dźwięków, której zapomnieć po prostu nie sposób.
Większość ludzi w związku z pojawieniem się następnej generacji konsol, oczekiwało przełomu technologicznego w nowych grach. Jak widać na prezentacjach, ten niestety nie zagościł. Jak myślicie dlaczego? Czyżby świeżutkie platformy okazały się za słabe? A może nie da się już stworzyć niczego lepszego? Nic bardziej mylnego. Powód tkwi zupełnie w czym innym, zaś odpowiedź na nurtujące was pytanie czeka w dalszej części tego tekstu.
Moje konsolowe granie, jak już wielokrotnie wspominałem, zaczęło się od Playstation 2 (w "odchudzonej" wersji PSTwo). Tak więc PS mam pewnego rodzaju sentyment. Od czasów PS2 miałem już wiele innych konsol, głównie przenośnych (również PSP, ale głównie od Nintendo, łącznie z 3DS). Jednak konsolą bieżącej generacji dla mnie został Xbox 360. Nie widzę nic zdrożnego w posiadaniu zarówno Xboksa jak i PS3, jednak fakt że jestem człowiekiem "mającym życie" spowodował że po prostu nie miałbym czasu grać na więcej niż jednej konsoli. Nawet na Xboksie zdarza mi się wczytać save z... 2009 roku.
Niezmiernie cieszę się, że nadchodzi nowe Playstation 4. Bardzo ciekawy pad, który z każdym zdjęciem wydaje się być coraz poręczniejszy, a obietnice jakie składają przedstawiciele Playstation- realne. Nowa konsola Sony prezentuje się dobrze, wnioski zostały wyciągnięte... jednak ta grafika. Coś mi tu nie gra. No tak, przecież to jest High Endowy PC... i wygląda jak gry na PC. Ładnie, nie porywająco. Nie zerwało czapki z głów. Zastanówmy się nad tym stanem rzeczy. Bez technicznych analiz, bez zawracania kijem Wisły. Wyciągamy karty na stół.
Oczywiście odwołuję się do konferencji, która odbyła się 20 lutego. Bardzo konkretna, bez zbędnego marketingowego pitolenia, mało casualowych popierdówek z Move'em. Zaprezentowano pare tytułów, które miały wywołać u nas opad szczęki... ok, nie miały, ja natomiast na takie tytuły liczyłem. Mam z tyłu głowy szok jaki przeżyłem przy gameplay'ach Metal Gear Solid 2, przecieranie ślipi przy kawałku rozgrywki z Killzone 2, który prezentował moc PS3.
20.2.2012, Nowy Jork, pewnie deszcz i wiatr, zjeżdżają się przedstawiciele firm i dziennikarze z całego świata – wszystko po to, by zobaczyć plan Sony na kolejne kilka lat. Czy multimedialny gigant jest w stanie po raz kolejny odstawić konkurencję w tyle, tak jak to zrobił z PlayStation i PlayStation 2?
Nawet bez pokazania wyglądu właściwej maszynki, cen i daty premiery, myślę, że przyszłość dla fanów tej marki będzie różowa.
Jeszcze nigdy określenie „mieszane uczucia” nie było miało tak usprawiedliwionego zastosowania, jak w przypadku opisu konferencji PlayStation Meeting 2013. Nie byłem w swoich wrażeniach odosobniony, natomiast jeżeli ktoś miał inne zdanie, to raczej skłaniał się ku „Cóż za porażka...”.
Najpierw była euforia, bo to przecież kolejna generacja. Potem rozczarowanie – bo za mało gier, bo szału nie ma. Następnie refleksja, że to przecież ma ręce i nogi. A później przyszło olśnienie – Sony samo podało rozwiązanie, na samym początku konferencji. PlayStation 4 to pecet. Nawet nie pecet przyszłości. To pecet teraźniejszości, po prostu bardzo high-endowy.
Niezależnie od tego jak w waszych oczach wypadła odsłona Tego, co zaprezentowało Sony, myślę, że możemy się zgodzić przynajmniej co do jednego. Udało im się stworzyć atmosferę oczekiwania na prawdziwe Wydarzenie. Niemal słychać było jak zmęczona sprzętową stagnacją branża wstrzymuje oddech na moment przed zwiastowaniem nowej generacji pod znakiem PlayStation. Poziom branżowego głodu technologii i innowacji (odczuwany przez developerów i media w niemal równym stopniu) zdaje się być tak wielki, że każdy potencjalny kąsek Nowego nagle zaczyna przypominać smakowity, pełnowartościowy posiłek. W tej sytuacji wypadałoby tylko przypomnieć, że bezpośrednia korelacja między technologią a innowacją w grach już dawno przestała stanowić oczywistą oczywistość. Śmiem nawet twierdzić, że bez wyraźnych ograniczeń technologii (przymusowych lub przyjętych celowo), z reguły nie ma co liczyć na innowację rozgrywki… Mam niepokojące przeczucie, że właśnie przez takie podejście, nagradzające prężenie graficznych muskułów, przynajmniej na początku następnej generacji ogólny rozwój tego medium będzie wyglądał dokładnie tak samo jak przy generacji obecnej, czyli jeden (graficzny) krok w przód i dwa (rozgrywkowe) kroki w tył.