W co gracie w weekend? #391: Demon’s Souls - squaresofter - 19 czerwca 2022

W co gracie w weekend? #391: Demon’s Souls

Cześć wszystkim. Dzisiaj napiszę w kilku słowach o odświeżonej wersji jednej z najważniejszych gier, które ukazały się w tym wieku. Po więcej zapraszam do dalszej części tekstu.

Demon’s Souls debiutowało w 2009r. na PS3. W grę nie wierzył nikt. Ówcześni prezesi Sony kpili z jej kodu sieciowego. Gra została wydana początkowo tylko na rynku azjatyckim, co jest wręcz niebywałe dla tytułów, na które pieniądze wyłożył producent PlayStation. Powstała w czasach, gdy tryumfy zaczęły święcić samograje pokroju Assasin’s Creed i strzelanki z autoregeneracją zdrowia, a gracze powtarzali, że PS3 nie ma gier. Był to czas, gdy gracze zachodni zaczęli coraz częściej mówić, że gamedev japoński się skończył. Produkcja From Software otrzymała w Famitsu marne 26/40 i pewnie przeszłaby bez echa, gdyby nie garstka zapaleńców, którzy sprowadzali za Zachód azjatycką wersję gry, w której nikt nie prowadzi nas za rękę. Po niemal piętnastu latach od tamtej chwili, twórca Demon’s Souls, Hidetaka Miyazaki, jest uznawany za jednego z najlepszych ludzi w branży, a każdy jego nowy projekt to murowany kandydat do gry roku.

Jest mi niezmiernie miło, że dzięki ludziom z Bluepoint mogę wrócić do Boletarii po raz szesnasty. Kraina, w której toczy się akcja gry została opanowana przez demony, wysysające z ludzi ich człowieczeństwo. Ci nieszczęśnicy, którym udało się przed nimi zbiec, postradali zmysły, gdyż potęga dusz demonów jest zbyt wielka, aby ktokolwiek mógł się jej oprzeć. Naszym celem jest uratowanie świata, albo jego dalsza degradacja, jeśli postanowimy zostać najpotężniejszym z demonów.

Ten dualizm świata towarzyszy nam bez przerwy podczas wędrówki przez przeróżne rejony Boletarii. Każda nasza śmierć, niecny uczynek wobec jej mieszkańców lub samych graczy sprawi, że tendencja świata zmieni się na czarniejszą. W ten sposób pojawią się nowi przeciwnicy, a ci, z którymi mieliśmy do czynienia wcześniej, staną się silniejsi. Działa to też w drugą stronę. Jeśli zamierzamy pomagać innym i nie będziemy ginąć zbyt często, to tendencja świata stanie się bielsza. Jest to kapitalny pomysł, gdyż niektórych bohaterów, czy elementy ekwipunku znajdziemy tylko i wyłącznie przy konkretnej tendencji świata.

Ważnym elementem mechaniki gry jest także karanie graczy za błędy. Każda nasza śmierć redukuje nasz stan zdrowia o połowę.

Demon’s Souls to tytuł nastawiony na walkę, ale tylko od nas zależy czy chcemy grać jako potężny mag, wyposażony w cuda kleryk, złodziej, łucznik, czy wojownik, dzierżący ogromny miecz, ciężką tarczę i pancerz. Niemal każdy przedmiot w świecie gry ma swoją wagę, więc nie ma możliwości, abyśmy nosili ze sobą cały ekwipunek. Jeśli nie radzimy sobie w jakimś miejscu, to za dusze zdobywane na przeciwnikach możemy podnieść nasze atrybuty u kapłanki zajmującej się Spójnią, w której spotkamy innych mieszkańców Boletarii, starających się przetrwać. Broń warto też wzmacniać u jednego z dwóch kowali. Warto także zatroszczyć się o zapasy u handlarzy.

Na wielką uwagę w remake’u zasługuje oprawa graficzna oraz płynność działania samej produkcji, czyli coś, do czego ludzie z From Soiftware nigdy nie przywiązują zbyt wielkiej wagi. Tytuł posiada wiele dodatkowych elementów graficznych, o których mogliśmy pomarzyć na PS3. Nie podoba mi się jednak jego kolorystyka i niektóre odgłosy wydawane przez oręż. Muzyka też została sporo przyciszona i o ile w oryginale zawsze podkreślała starcia z bossami, tak tu mam czasem problem, żeby ją w ogóle usłyszeć. Te brzydkie, szarobure barwy  z wersji na PS3 zdecydowanie bardziej pasowały do ulegającej rozkładowi Boletarii.

Jednak to co mi najbardziej nie pasuje w Demon’s Souls to zbyt duża ilość serwerów, przez co czasem trudno jest w ogóle spotkać jakiegoś gracza. Może mam niedopasowany poziom postaci, ale z tego co pamiętam, najazdy innych graczy były normą w każdej niemal lokacji oryginalnego Demon’s Souls.

Sama zaś rozgrywka praktycznie niczym nie różni się od oryginału. Ktoś kto zna dokładne rozmieszczenie przeciwników poczuje się tu jak ryba w wodzie, w bardzo pięknej wodzie. Demon’s Souls to przecież jedna z pierwszych produkcji pokazująca na co stać PS5 i choć nie będzie to najładniejsza gra dostępna na ten sprzęt, to bez ogródek napiszę, że nawet po wyjściu na rynek nowszych modeli najnowszej konsoli Sony, będzie to wciąż produkcja z kapitalnie zrobionym systemem walki, oferującym sporo buildów.

W tej grze nawet gracz, który nie chce używać tarczy, bo postanowił walczyć za pomocą dwóch mieczy, znajdzie coś dla siebie.

Bardzo ucieszyło mnie to, że autorzy odświeżonej wersji Demon’s Souls zmienili trochę listę  trofeów. Dzięki temu mogę zawalczyć z niektórymi bossami zupełni inaczej niż na PS3. Traktuję to jako dodatkowe wyzwanie i zrobię wszystko, aby zaliczyć te wszystkie dodatkowe wymagania.

Demon’s Souls nie jest zbyt długim tytułem, ale w dalszym ciągu jest to doskonała baza, która stała się przyczynkiem do najlepszego okresu w dziejach firmy kojarzonej wcześniej głównie z Armored Core. Tylko i wyłącznie dzięki tej pozycji powstały takie gry jak Dark Souls, Bloodborne, Sekiro i Elden Ring. Cieszę się, że mogłem tu wrócić, a teraz mogę napaść oczy Boletarią piękną i płynną jak nigdy dotąd.

Pozdrawiam was wszystkich. Do następnego razu.       

squaresofter
19 czerwca 2022 - 17:39