Ktokolwiek widział ktokolwiek wie # GRID 2 - barth89 - 12 kwietnia 2012

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie # GRID 2

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie to cykl krótkich felietonów, w których poruszam tematykę popularnych kiedyś i obecnie tytułów i ich ewentualnych kontynuacji, o których nie wiemy absolutnie nic (być może nawet deweloperzy o nich też nic nie wiedzą) albo o których jakiś czas temu słuch zaginął. Nie wiemy czy powstaną, ale z całą pewnością wielu graczy czekałoby na te pozycje z zapartym tchem. Dziś zajmiemy się GRID-em 2.

Dewelopera pierwszej części gry, firmę Codemasters, znamy doskonale. W moim odczuciu jest to producent, który słynie przede wszystkim ze świetnych gier wyścigowych, którego pozycja w tym segmencie rynku jest już ugruntowana.

Cofnijmy się do roku 1985. Richard i David Darling zakładają firmę Code Masters, która programuje proste gry logiczne na ZX Spectrum (między innymi Magicland Dizzy, Bubble Dizzy, Fantastic Dizzy). Gdzieś od połowy lat '90 zaczęła się produkcja "poważniejszych" tytułów i wytężona praca nad markami, które przez wielu uważane są dziś za kultowe. Przykłady? Seria TOCA (zapoczątkowana grą TOCA  Tourning Car Championship z 1997 roku), której duchowym spadkobiercą jest właśnie GRID, Colin McRae Rally z 1998 (ktoś kojarzy DiRT-a?), czy, od niedawna, F1 (od 2008 roku Mistrzowie Kodu są w posiadaniu oficjalnej licencji Formuły 1, która jakiś miesiąc temu została przedłużona, o czym pośrednio poinformował sam wielki Bernie Ecclestone).

Scenki przerwynikowe i fabuła w grze wyścigowej? Czemu nie!

Codemasters Software traktuję bardzo osobiście i z wielkim sentymentem wspominam ich gry. Zwłaszcza trzy tytuły znaczą dla mnie szczególnie wiele - Colin McRae Rally 2, TOCA Race Driver i F1 2010. W drugiego Colina zagrywałem się jeszcze w czasach, kiedy nie miałem komputera - chodziło się do kolegi, który miał szczęście posiadać piecyk i grało się w tę kultową rajdówkę na okrągło. Bez znaczenia, czy był to podzielony ekran, czy próba czasowa. Po prostu grało się w to z zapartym tchem. Doszło nawet do tego, że tak bardzo chciałem wiedzieć, że MAM tę grę, iż pewnego dnia, nie mając nawet peceta, wybrałem się do sklepu po duże, zielone pudło z Colinem 2, które zdobi moją półkę z grami do dziś. Z TOCA Race Driver wiąże się nieco inna historia - pamiętam, że po jej premierze (2002) rozważałem zakup właśnie pierwszego Race Drivera i jakiegoś innego tytułu (wybaczcie, nie jestem sobie w stanie przypomnieć co to była za gra). Wybrać mogłem tylko jedną, ale kiedy, będąc w jakimś mieście na wycieczce z rodzicami, zobaczyłem w Empiku pudełko Race Drivera w przypływie chwili podjąłem decyzję, że muszę go mieć i basta. Wybór okazał się trafiony, gra mnie zachwyciła - zwłaszcza linia fabularna i cut-scenki między wyścigami - TOCA Race Driver była prekursorem tego typu zabiegów (później pojawiło się to bodajże w Undergroundach). A F1 2010? Tutaj historia jest nico mniej romantyczna, ale dla mnie bardzo istotna - kocham Formułę 1, a F1 2010 była pierwszą grą, w której mogłem się wcielić w kierowcę najszybszych bolidówbez żadnych modów, bez kombinowania. Dość tych sentymentalnych bredni, przejdźmy wreszcie do GRID-a.

Pełna nazwa gry to Race Driver: GRID (co wskazuje na oczywiste korzenie tytułu). Ujrzał on światło dzienne pod koniec maja 2008 roku i nieźle namieszał. Graczy i recenzentów zafascynował model jazdy, piękną grafika (uzyskaną dzięki silnikowi EGO), naturalny widok zza kierownicy i zróżnocowanie aut oraz imprez. Generalnie grę możemy podzielić na trzy części - amerykańską, europejską i japońską. Część amerykańska to wyścigi muscle-carów, odbywające się na ulokowanych w Waszyngtonie, San Francisco czy Detroit torach ulicznych. Europa to już tory wyścigowe (Donington Park, Silverstone, Nurburgring, Spa) i samochody turystyczne. Japonia była najbardziej widowiskową częścią całej gry - masa dymu i wirtualnego zapachu palonych gum, Tokio, wiwatujący kibice, japońskie auta i drift... Mimo, iż GRID w żadnej mierze nie był grą innowacyjną, to jednak perfekcyjne wykonanie niemal każdego elementu gry oraz niezwykła płynność i przyjemność jazdy sprawiała, że gracze nawet dziś z wielką ochotą sięgają po tę produkcję.

Od połowy 2010 roku wiemy, że Mistrzowie Kodu pracują nad sequelem GRID-a, który oparty będzie na drugiej generacji silnika EGO. Kiedy w 2011 zadebiutowała trzecia część DiRT-a byliśmy niemal pewni, że 2012 należeć będzie do GRID-a 2. I co? Ano nic, bo pod koniec zeszłego roku Codemasters ogłosiło, iż w maju powinniśmy oczekiwać kolejnego DiRT-a, jakim jest spin-off serii (nomen omen nieźle się zapowiadający) - Showdown. Wiemy także, że w planach, a prawdopodobnie i w produkcji, jest ponoć rdzennie rajdowy, pozbawiony

hamburgerowej otoczki DiRT 4. Jeżeli okaże się, że i on wyprzedzi drugiego GRID-a to obiecuję, że gumowe etui ze specjalnej edycji DiRT-a 2 naciągnę na koło mojego auta i zacznę jeździć po okolicy w poszukiwaniu błota. Na łamach Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie często piszę o grach, które w które najprawdopodobniej już nigdy nie zagramy (póki co jedynym wyjątkiem była Mafia III), ale wydaje mi się, że w GRID-a 2 zagramy już w przyszłym roku. Jedyne, czego się obawiam to panujących obecnie w Codemasters trendów. Te wszystkie gymkhany i samochodowa zabawa w berka źle wróżą na przyszłość. Nie wyobrażam sobie kolejnej części Race Drivera, w której niszczymy ścianki w kształcie ufoludków i mieszkamy w elo-stary-jołowych przyczepach, zagadywani przez ziomalskich kumpli. Amerykanizacji w grach Codemasters mówię zdecydowanie NIE! Budujący jest fakt, że najwidoczniej Brytyjczycy w porę się zorientowali, że coś tu śmierdzi donatami i postanowili rozdzielić rozrywkę od poważnego ścigania, przynajmniej w ich rajdowej serii. GRID 2 ma być poważny, tradycyjny i lepszy od pierwszej części.

A Wy za jaką wyścigową serię/grę najbardziej lubicie Codemasters? I czego oczekujecie po GRID-zie 2?


Zachęcam też do zapoznania się z poprzednimi częściami felietonu:

# SWAT 5

# Mafia III

# Age of Empires IV

barth89
12 kwietnia 2012 - 20:36