Licząc jeden napisany, ale wciąż czekający na debiut na łamach serwisu tekst, w ciągu ostatniego roku udało mi się przygotować 50 artykułów dla serwisu Gameplay.pl i 20 dla Gry-Online.pl. W sumie wychodzi tego 70, czyli średnio raczyłem Was swoimi przemyśleniami, recenzjami i wycinkami popkulturowej historii częściej niż raz na tydzień. Całkiem zacny wynik.
Jeśli chodzi o popkulturę ostatnich 365 dni, to przede wszystkim zauważam kontynuację jednego trendu – seriale telewizyjne i internetowe kontynuują dominację jakościową nad wszystkimi innymi gałęziami rozrywki. Branżę gier komputerowych trawi pełno wyraźnych patologii, o polityce Marvela i DC względem komiksów standardowo można powiedzieć więcej złego niż dobrego, a Hollywood nadal pozostaje wylęgarnią filmów bezpiecznych, klepanych od szablonu filmów superhero, remake’ów i sequeli, które się na pewno sprzedadzą. Za to wśród seriali znowu dostaliśmy olbrzymią liczbę fenomenalnych hitów, które nie dość że scenariuszowo stanowią najwyższą półkę, to na dodatek w tym roku udowodniły, że również pod względem efektów specjalnych potrafią nie ustępować blockbusterom z dużego ekranu.