Filmowo-serialowe podsumowanie roku 2021 - najlepsze rzeczy, które widziałem
Muzyczne podsumowanie roku 2021 - najlepsze albumy!
Abradab + Coma = Kashell. Recenzja debiutanckiej płyty
Wszystko, co ostatnio obejrzałem - minirecenzje filmów i seriali
Limp Bizkit wraca po 10 latach. Recenzja albumu Limp Bizkit Still Sucks
Recenzja albumu Sleep Token - This Place Will Become Your Tomb. MNIAM!
Już niedługo kinowe ekrany zostaną rozgrzane nadmiarem wspaniałości pochodzącej z filmu Interstellar, co jest bardzo dobrym pretekstem do stworzenia kolejnego luźnego rozkładu jazdy po gatunku science-fiction na rok 2015. Fantastyka naukowa ma się świetnie i choć zeszłoroczna lista nie została wykonana w 100% (kilka filmów nadal czeka na swoją premierę), to już dziś możemy z nadzieją wypatrywać filmowej przyszłości, bo rysuje się w niej kilka ciekawych propozycji.
Tak samo jak w poprzednich tego typu wpisach, w tym tekście opiszę tylko te filmy s-f, które nie są adaptacjami komiksów lub kontynuacjami Gwiezdnych wojen czy innych Terminatorów (i nie zamierzam konkurować z rozgrzewającymi Internet planami DC czy Marvela). Skupiam się na mniej lub bardziej odkrywczych, oryginalnych produkcjach, w których znajdziecie roboty, lasery, wybuchy, kosmosy, komputery i być może potwory i/lub ufoludy. Zapraszam!
6 lat czekali fani Slipknota na nowy album zamaskowanych metalowców. .5: The Gray Chapter w końcu się ukazał i prezentuje się bardzo okazale, choć droga do jego wydania była trudna, zaś szczęśliwy finał wcale nie taki oczywisty. W maju 2010 roku Paul Gray, basista i jeden z założycieli zespołu, przedawkował środki przeciwbólowe i zmarł, zaś zimą 2013 roku grupa pożegnała się z perkusistą Joeyem Jordisonem (podobno tutaj również zawiniły pewne chemiczne substancje). Ból, gniew, rozczarowanie i smutek były ogromne, ale Corey Taylor i reszta ekipy byli w stanie zaprząc te uczucia w służbie kreacji i stworzyli coś, co dla wielu miłośników ciężkiego grania będzie jedną z lepszych płyt tego roku.
Chcąc napisać tekst nieco inny, niż zwykłe "dobrze zagrana, dobrze nagrana płyta", zapraszam na mhroczną jak serce Varga Vikernesa, tajemniczą, nastrojową i wyposażoną w kilka głupkowatych analogii historyjkę opisującą nowy album Slipknot.
Szybki rzut oka w prawo i już wiecie, że Zaginięcie Ethana Cartera to gra, która mi się bardzo podobała. Ale żeby było ciekawiej, to i tak swoją recenzję zacznę od garści stronniczych cytatów z forum GOLa umieszczonych pod redakcyjnym tekstem. Bo przecież recenzent nigdy nie ma racji. Jak ktoś jest snobem i lubi pretensjonalne hipsterskie gówno to będzie w siódmym niebie. / Czy naprawdę 'Vanishing of Ethan Carter" to gra tej samej klasy co 'Last of Us'? - obydwie gry na tym portalu otrzymały identyczną ocenę. / Szczerze dziwi mnie jak taka smętna gra może kogoś zachwycać na tyle żeby ocenić ją powyżej 3. A jednak może. Debiutanckie dzieło The Astronauts to produkcja bardzo dobra. Na przekór wszystkim nienawistnikom.
Na każdy nowy film Davida Finchera czekam niczym mieszkańcy Suwałk na temperatury powyżej zera. Jest to jeden z moich ulubionych reżyserów, który nie popełnił jeszcze żadnego poważniejszego błędu (nawet Azyl czy Benjamin Button, uznawane przez wielu za słabsze filmy, są solidnymi rozrywkowymi propozycjami dla kumatego widza). Zaginiona dziewczyna, ekranizacja powieści Gillian Flynn, wpisuje się w trend produkcji bardzo dobrych, typowo fincherowskich, a jednak (ponownie) nieco innych pod pozostałych jego dzieł.
Mama Selita to taki sympatyczny, młody, polski czteroosobowy skład, który hałasuje już od kilku ładnych lat. Moje pierwsze zetknięcie z twórczością Mamy nastąpiło przy użyciu telewizora - leciała sobie n-ta edycja muzycznego programu dla utalentowanych ludzi na Polsacie, aż tu nagle wleciały Brudne bomby i pomyślałem, że ktoś w dosyć udany sposób inspiruje się Rage Against The Machine. Szybkie internetowe poszukiwanie ujawniło prawdę - niby świeżaki, ale Mama Selita już za moment wyda debiutancki album 3,2 1...!. To było w 2011 roku. Po trzech latach przyszedł czas na drugą płytę, o której będzie to tekst. Materialiści pojawili się na rynku 6 października i od pierwszych brzmień dawali do zrozumienia, że będzie dobrze. Nie kłamali!
...Co się poznali, zakolegowali i razem pojechali na Zachód, a w międzyczasie rozwalili wiele robotów i zwiedzili kawał post-apokaliptycznych Stanów Zjednoczonych. Enslaved to taki typ gry, o której się słyszy, że była super, ale niewiele osób w nią grało. Trochę jak z Beyond Good & Evil, choć chyba sława produkcji Ninja Theory jest mniejsza niż gry Ubisoftu. Odyssey to the West ma już 4 lata na karku, bowiem na PlayStation 3 i Xboksie 360 tytuł zadebiutował jesienią 2010 roku. Twórcy trzy lata później nacisnęli guzik "konwersjonuj" ("konwertnij?" :P) i w październiku minionego roku pojawiła się edycja pecetowa, od razu jako wersja premium, z wbudowanym DLC. No i nareszcie w Enslaved zagrałem.