Dosyć długo zbierałam się, by przeczytać książkę, o tym intrygującym tytule. Petr Šabach, podobnie jak to było w przypadku Masłem do dołu czy w Podróżach konika morskiego, zabiera nas w refleksyjną przejażdżkę po życiu, okraszoną odpowiednią dawką ironii oraz humoru. Tym razem pod lupę bierze stadia ludzkiego żywota w trzech zgrabnych opowiadaniach, składających się na książeczkę Gówno się pali.
Wyobrażam sobie trawiaste zbocza gór skąpane w porannej mgle. Z mgły wyłaniają się niewielkie drewniane chatki, usytułowane nie nazbyt blisko siebie. Wydeptane w trawie ścieżki prowadzą od domu do domku. Gdzieniegdzie wyrasta samotne drzewo. W to miejsce nie dotrze się samochodem, trzeba wspiąć się o własnych siłach. Tak właśnie wyobrażam sobie Žítkovą – miejsce w Białych Karpatach, na pograniczu Moraw i Słowacji, w którym można spotkać ostatnie kobiety, zajmujące się bogowaniem. To tam właśnie rozgrywa się akcja powieści Kateřiny Tučkovej - Boginie z Žítkovej.
Rok 1602 to trudny czas dla królowej Elżbiety I - prywatnie zmaga się z kłopotami zdrowotnymi. Nad jej dobrym samopoczuciem czuwa dr Stephen Strange, który równocześnie próbuje rozwikłać pogodową zagwozdkę wywołującą dodatkowe strapienie u królowej. Anglię bowiem nawiedzają dziwne zjawiska atmosferyczne – trzęsienia ziemi, niezwykle silne wyładowania atmosferyczne bez ani jednej kropli deszczu, zaś niebo przybiera złowrogą czerwoną barwę. Niektórzy twierdzą, że zbliża się Apokalipsa. W tym samym czasie w Hiszpanii Wielki Inkwizytor walczy z wiedźmimi pomiotami. Ściga obdarzonych mocami, więzi i torturuje, by ostatecznie skazać na śmierć. Władca Latverii szuka sposobu na zawładnięcie całym światem. Gęsta i napięta atmosfera daje się we znaki. Dlatego też szef brytyjskiego wywiadu, Sir Nicholas Fury, wysyła zaufanego człowieka, by przetransportował do Anglii najpotężniejszą broń – skarb templariuszy. Los Korony Brytyjskiej leży w rękach niepozornego niewidomego barda.
Dam sobie rękę uciąć (ale tylko tę wirtualną), że każdemu z Was choć raz w życiu zginęła skarpetka. I to nie dwie z pary, a jedna. Ile teorii słyszeliście na ten temat? Że winę ponosi głodna pralka albo odkurzacz. A już szczytem jest zwalać winę na nasze rzekome bałaganiarstwo. Terry Pratchett również wiedział, że coś jest na rzeczy. W Świecie Dysku również ginęły skarpetki. Okazało się, że pożeraczem skarpet jest zwierzątko wyglądające jak mały słoń z szeroką trąbą. Wcinał skarpetki, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk „grnf, grnf, grnf”. Świat Dysku jednak rządzi się nieco odmiennymi prawami niż rzeczywistość. Co dzieje się ze skarpetkami w domach na całym świecie? Odpowiedź znalazł czeski pisarz Pavel Šrut i postanowił nam ją obiweścić za pomocą uroczej książki, zatytułowanej Niedoparki.
Postać Marjane Satrapi przedstawiałam już na Gameplayu. Autorka za pomocą czarno-białych komiksów opowiedziała historię o trudnym dorastaniu w Iranie, gdzie narzucony porządek polityczno-religijny nie szedł w parze z przekonaniami jej najbliższych. Dwa komiksy doczekały filmowej realizacji – animowany Persepolis został wiernie oddany na dużym ekranie. Satrapi zrealizowała również filmową wersję Kurczaka ze śliwkami. Tym razem postanowiła się oderwać od dotychczasowych dokonań i zabrać nas na nieznane dotąd wody. Głosy to film stworzony dla tych, którzy lubią jazdę bez trzymanki po skrajnych emocjach. Zaintrygowani?
Tworzywo Sztuczne na ostatniej płycie przypomniało nam, że świat się zmienia – „czy tego chcesz czy nie, świat zmieni się”. Przeobrażeniu ulega postrzeganie otaczającego nas świata, podziału ról między kobietami a mężczyznami. Stajemy się bardziej liberalni, otwarci, tolerancyjni. Zmieniamy się my – zmienia się świat. Ewoluujemy. Jednak mimo postępu, pierwotne instynkty kurczowo trzymają się naszych mózgów. Taki podświadomy impuls staje się drugoplanowym bohaterem najnowszego filmu Rubena Östlunda – Turysta.
To nie było moje pierwsze spotkanie z Johnem Fowlesem. Kilka lat temu przeczytałam Kolekcjonera – powieść, która trzyma w napięciu i niezwykle angażuje emocjonalnie. Mag spoglądał na mnie z półki za każdym razem, kiedy zastanawiałam się, po jaką książkę sięgnąć. W końcu uległam. Wyszłam na spotkanie Nicholasowi, bohaterowi Maga, i razem wyruszyliśmy w (najprawdopodobniej) najważniejszą podróż w jego życiu.
Horacio Dos, kapitan statku kosmicznego, niechętnie podjął się wypełnienia misji. Wyobraźcie sobie ograniczoną przestrzeń wysłużonego pojazdu, na którym wspólnie mają podróżować Przestępcy, Upadłe Kobiety i Nieprzewidywalni Staruszkowie. Dokąd? Nie wiadomo. Jak długo? Nie wiadomo. Tej osobliwej podróży przyglądamy się dzięki zapiskom poczynionym przez kapitana w dzienniku pokładowym. Pierwszy, datowany na 30 maja, został napisany w momencie, kiedy sytuacja na statku zaczęła być krytyczna. Wyraźnie uszczuplone zapasy dają się we znaki – nie dość, że stęchła woda z siarczanem śmiechu źle wpływa na Nieprzewidywalnych Staruszków, to jeszcze Upadłe Kobiety zgłaszają braki szamponu i różu do policzków. Czy kapitan Dos podoła wyzwaniom?
Jakiś czas temu zdałam sobie sprawę z tego, że w serialach, które oglądam (a jest ich całkiem sporo), brakuje ciekawie nakreślonych postaci kobiecych. Zwykle sylwetki kobiet przedstawiane są w sposób tendencyjny i stereotypowy. Przypadała mi do gustu rola Helen McCrory, która wcielała się w Polly Grey w serialu Peaky Blinders. Nadzieję pokładam w świeżutkiej Agentce Carter, jednak to za wcześnie, by wygłaszać sądy. Z kolei Gillian Anderson intrygowała w Hannibalu, lecz do tej pory jej postać pojawiała się epizodycznie (ostatni odcinek Hannibala pozostawia nadzieję, że znaczenie doktor Bedelii du Maurier nieco urośnie). Ale! Gillian Anderson przyciąga również w serialu Upadek – opowieści o pewnym brutalnym mordercy i nieszablonowej pani inspektor. Jednak nie dla samej aktorki warto obejrzeć ten serial, a dla całej historii.
Nie gaś światła to trzecia powieść kryminalna autorstwa francuskiego pisarza - Bernarda Miniera. Poprzednie tytuły Bielszy odcień śmierci oraz Krąg komplementowałam za pomysłowość, wciągającą akcję oraz sposób budowania napięcia i zaskoczenia u czytelnika. Czy Minier snując dalej swą opowieść o komendancie Martinie Servazie zaczyna popadać w rutynę? Czy staje się przewidywalny? Myślę, że wszystkich fanów dobrego kryminału ucieszy odpowiedź na te pytania, a brzmi ona: nie!