Recenzja mangi: Pan Cykada - Froszti - 2 sierpnia 2020

Recenzja mangi: Pan Cykada

Pan Cykada to jedna z nowszych propozycji wydawnictwa Waneko, która zalicza się do grona jednotomówek. Pozycja mocno nietuzinkowa, wykraczająca poza sferę typowej mangi, kierowana do naprawdę wymagającego czytelnika, który oczekuje od komiksu czegoś więcej niż tylko zwykłej rozrywki.

Wspomniany tytuł to antologia wczesnych prac Ryuko Iwabuchi autorki, która nie należy w naszym kraju do najbardziej rozpoznawalnych artystek. Niezbyt wielka popularność, nie musi iść jednak w parze z brakiem talentu. Wręcz przeciwnie, często okazuje się, że tacy twórcy potrafią wyczarować prawdziwe komiksowe perełki. Czy tak jest i tym razem?

W recenzowanej mandze czytelnik znajdzie sześć krótkich historii, które w mocno poetycki i melancholijny sposób, starają się zaprezentować różnorodną tematykę. Treści poszczególnych opowiadań, są wielowymiarowe i całkowicie uciekając one standardowemu szufladkowaniu gatunkowemu. Znaleźć w nich można zarówno dawkę romansu, dramatu czy wyrazistej grozy.

Na sam początek na odbiorcę czeka tytułowa historia niezbyt urodziwego ogrodnika i młodej dziewczyny z niespełnioną miłością w tle. Temat z pozoru prosty i mocno wyświechtany jest tutaj jednak podany w bardzo ciekawej formie, która na swój sposób jest poetycko-mangową interpretacją baśni „Piękna i Bestia”, oczywiście z dużą dawką własnej autorskiej treści.

Kolejne rozdziały utrzymane są w podobnym stylu twórczym, gdzie szeroka możliwość interpretacji treści zostaje pozostawiona całkowicie w kwestii czytelnika. Sama autorka podkreśla, że w swoich pracach chciała się wyzbyć całkowicie ograniczeń gatunkowym, pozostawiając poszczególne opowieści w swojej otwartej formie. Z całym zdecydowaniem można stwierdzić, że udało się jej to doskonale, a poszczególne rozdziały antologii to prawdziwa poetycka zagwozdka, nad którą każdy będzie musiał zastanowić się samemu.

Manga dzięki swojej mocno lirycznej i nietuzinkowej treści wymyka się wszelkim standardowym schematom. Ciężko jest więc tytuł porównać do innej pozycji w portfolio wydawnictwa Waneko (przynajmniej mnie, żaden innych tytuł nie przychodzi do głowy). Wyrazista odmienność sprawia jednak, że manga nie trafi w gusta zbyt szerokiego grona odbiorców. Komiks Pan Cykada jest jak tomik autorskich wierszy, gdzie tylko pewna grupa odbiorców, dostrzeże jego piękno i będzie chciała interpretować zamieszczoną treść. W tym przypadku pozycja zdecydowanie kierowana jest tylko do kogoś, kto stawia nietuzinkowość i poetyckość nad wyrazistą fabułę. Ile takich osób znajdzie się na rodzimym rynku? To już pytanie otwarte, na które nie można udzielić prostej odpowiedzi. Mnie osobiście łagodna i mocno symboliczna treść, w której autorka zawiera połączenie naturalnej rzeczywistości i momentami absurdalnej fantastyki, na tyle urzekła, że będę polecał ten tytuł innym.

Jeśli chodzi o warstwę graficzną, to prezentuje się ona naprawdę bardzo dobrze. Styl Ryuko Iwabuchi jest bardzo wyrazisty, stawiający na bardziej zdecydowaną kreskę oraz mocniejsze cieniowanie przy jednoczesnym minimalizmie artystycznym i ciekawym sposobie kadrowania.

Na słowa uznania zasługuje również rodzime wydanie, które prezentuje się znakomicie. Pierwsze co wpada w oczy to nietypowa obwoluta z okienkiem, za którym widać rysunek Pana Cykady. Nie można się również przyczepić do jakości tłumaczenia, a na końcu tomiku na czytelnika czekają miłe dodatki w postaci pięknych rysunków koncepcyjnych i krótkiego wywiadu z autorką.

Tak jak zostało to już wielokrotnie wspominane w recenzji, manga Pan Cykada to dzieło na tyle specyficzne, że zaspokoi ono gusta tylko niektórych fanów japońskiego komiksu. Jeśli jednak szuka ktoś czegoś melancholijnego, mocno nietuzinkowego i pozwalającego na ogromną dawkę własnej interpretacji, gdzie fabuła nie stanowi najważniejszego elementu dzieła, to na rynku trudno będzie znaleźć coś lepszego.

Poetycka nietuzinkowość.

Radosław Frosztęga


Dziękuję za udostępnienie mangi do recenzji wydawnictwu Waneko.

Froszti
2 sierpnia 2020 - 11:26