UV ocenia nowy dodatek do gry Assassin's Creed: Brotherhood - UV - 12 marca 2011

UV ocenia nowy dodatek do gry Assassin's Creed: Brotherhood

UV ocenia: Assassin's Creed: Brotherhood - The Da Vinci Disappearance
80

Fani serii Assassin’s Creed stosunkowo długo czekali na dodatek do trzeciej odsłony cyklu, który koncentrowałby się w głównej mierze na zmaganiach w trybie dla jednego gracza. Ubisoft wydał co prawda wcześniej zestaw misji Copernicus Conspiracy, ale były one dedykowane wyłącznie konsolom PlayStation 3. Posiadacze Xboksów 360 dopiero teraz dostali szansę na ponowne wcielenie się w rolę Ezio, a to za sprawą rozszerzenia The Da Vinci Disappearance, które światło dzienne ujrzało 8 marca.

Pa%u0142ac%20Belriguardo%20-%20jedna%20z%20dw%F3ch%20nowych%20lokacji%20w%20kampanii%20dla%20jednego%20gracza.
Pałac Belriguardo - jedna z dwóch nowych lokacji w kampanii dla jednego gracza.

Akcja dodatku rozgrywa się w 1506 roku, a więc kilka lat po uwolnieniu Rzymu spod panowania rodziny Borgia, ale przed finałowym starciem z Cesarem. Program pozwoli Ci wykonać  wszystkie nowe misje już w czwartej sekwencji, ale najrozsądniej poczekać z nimi do samego końca przygody – rozszerzenie wykorzystuje bowiem pewne fakty z fabuły podstawki, które mogą okazać się niezrozumiałe dla kogoś, kto nie był świadkiem upadku zepsutej do szpiku kości familii w stolicy Italii.

Jak sama nazwa wskazuje, nowa sekwencja koncentruje się na postaci Leonarda da Vinci, który już w pierwszej misji zostaje uprowadzony przez hermetyków. Ezio podejrzewa, że porwanie ma związek z tajemniczą świątynią, którą uczony po długich badaniach odkrył w Rzymie – jej lokalizacja pozostaje jednak nieznana. Nasz śmiałek postanawia uratować przyjaciela, a także rozwiązać zagadkę starożytnej budowli. W tym celu musi odnaleźć kilka obrazów Leonarda zrabowanych przez Lukrecję Borgia i odczytać ukryte na nich wskazówki dotyczące   położenia świątyni. Poszukiwania do krótkich nie należą – dodatek oferuje aż osiem rozbudowanych misji w sekwencji, co zapewnia około trzech godzin rozgrywki.

W%20dodatku%20pojawia%20si%u0119%20Lukrecja%20Borgia.
W dodatku pojawia się Lukrecja Borgia.

Poszczególnie misje są ciekawe i różnorodne, choć nie grzeszą oryginalnością – autorzy skorzystali ze sprawdzonych patentów i nie pokusili się o żadne nowe pomysły. Jest tu sporo walki z przeważającymi siłami wroga, jest obowiązkowa misja polegająca na śledzeniu celu, jest bójka na pięści, jest eksploracja budynku z warunkiem zachowania anonimowości, jest też starodawna budowla, w której trzeba popisać się umiejętnościami godnymi Księcia Persji – każdy kto zaliczył Brotherhood wie, czego się spodziewać. Jedyną nowością w tej krótkiej kampanii są tak naprawdę dwie lokacje – pałac Belriguardo znajdujący się poza Rzymem i ukryta w mieście świątynia. Tyle.

The Da Vinci Disappearance przynosi też dwa premierowe warianty rozgrywki w trybie multiplayer. Pierwszy z nich to Eskorta, wymyślony na potrzeby walki drużynowej dla 6-8 graczy. W zależności od tego, w której grupie się znajdujemy, musimy ochraniać, bądź starać się zabić wskazanych przez program VIP-ów. Drugi wariant to Zabójstwo, gdzie każdy uczestnik działa na własną rękę. Zabawa koncentruje się na likwidowaniu Templariuszy, a wygrywa ten, kto osiągnie najlepszy wynik po dziesięciu minutach polowania. Z obowiązku wspomnę jeszcze, że multiplayer oferuje ponadto nową mapkę (Alhambra) i kolejnych czterech bohaterów do kolekcji.

Jest%20te%u017C%20troch%u0119%20nowo%u015Bci%20dla%20trybu%20multiplayer.
Jest też trochę nowości dla trybu multiplayer.

Omawiany dodatek sprawia wrażenie uczciwej oferty dla fanów przygód Ezio – za przyzwoitą opłatą otrzymujemy co najmniej kilka godzin dobrej zabawy. Co prawda nie jest to poziom rozszerzeń przygotowywanych przez firmę Rockstar Games, ale z drugiej strony The Da Vinci Disappearance jest dużo lepszy od całej masy chłamu, który dostarczany jest tydzień w tydzień posiadaczom konsol. Osobiście żałuję, że autorzy nie pokusili się o żadne istotne usprawnienia w samym przebiegu rozgrywki – najwyraźniej nowości są zarezerwowane dla kolejnej gry z serii, która prawdopodobnie ujrzy światło dzienne pod koniec roku. Nie zmienia to jednak faktu, że miło było wrócić do Rzymu i wyruszyć na poszukiwania sympatycznego Leonarda. Assassin’s Creed to wciąż solidna marka i omawiane DLC to bez wątpienia potwierdza. Do następnego!

UV
12 marca 2011 - 10:18