Każdy z nas lubi proste i klarowne zasady. Właśnie to jest istotą "? -> ja pytam, Wy odpowiadacie". Zadaję Wam jedno pytanie, które związane jest (w zdecydowanej większości) z tematyką gier wideo. Waszym zadaniem jest odpowiedzieć na to pytanie. Prawda, że proste? No to lecimy...
W dzisiejszym, growym świecie najpopularniejszą formą zapisu stanu gry są checkpointy. Bardzo częste checkpointy. Zasada jest taka, że nie musimy sobie zawracać głowy zapisywaniem gry, zastanawiać się czy oby za rogiem nie stoją przeciwnicy, którzy przewyższą nasze możliwości. Idziemy naprzód, a gra sama zadba o to, żeby w razie ewentualnej porażki cofnąć nas do odpowiedniego punktu. Z jednej strony jest to bardzo wygodne, nie można tego traktować jako zbyt wielkie ułatwienie (no, chyba że gra przez to staje się zbyt prosta i nie karze w żaden sposób gracza za poniesioną śmierć - wówczas może to być mały minus), ale kiedy twórcy umieszczą checkpointy w złych miejscach to może nam to bardzo zepsuć wrażenia z rozgrywki.
W opozycji do checkpointów stoją quicksave'y. Już nieco zapomniane, a na pewno o wiele rzadziej niż kiedyś używane. Sami decydujemy czy zapisujemy stan gry, w jakim miejscu i jak często będziemy to robić. Jeśli czasem zapomnimy wcisnąć F5, przejdziemy spory kawałek i zginiemy - trudno, zaczynamy wszystko od początku. W końcu to nasza wina, że zbyt zachojraczyliśmy czy po prostu zapomnieliśmy i do nikogo nie możemy mieć o to pretensji.
Moje pytanie do Ciebie, drogi Graczu:
wolisz quicksave czy checkpoint?
Zachęcam też do odpowiadania na poprzednie pytania:
#8 Kupujecie edycje kolekcjonerskie?
#7 Edycja premierowa czy reedycja?
#6 Apteczka czy samoodradzające sięzdrowie?
#3 Trylogie czy osamotnione tytuły?
#2 Skąd bierzecie pieniądze na gry?