A dokąd teraz w Assassin's Creed IV? O tym jakie czasy historyczne mogą być następne. - Qualltin - 14 listopada 2012

A dokąd teraz w Assassin's Creed IV? O tym, jakie czasy historyczne mogą być następne.

A może czwarty Asasyn w czasach II WŚ?

Ledwo Assassin’s Creed 3 trafiło w ręce konsolowców, a komputerowcy nie doczekali jeszcze momentu, w którym pudełko z krążkiem stanie na półce sklepowej, a mnie już trzymają się refleksje i zastanowienia nad celem i drogami, jakimi podąży popularna seria Ubisoftu. Skoro twórcy idą z chronologią i każdy następny etap jest w historii młodszy od poprzedniego, to co tym razem będzie nas czekać przy następnych odsłonach?

My, gracze, lubimy wyolbrzymiać, kombinować i wymyślać. Naszą domeną są dywagacje, przewidywania i o kant tyłka potłuc przepowiednie. Czasami jednak do głowy gracza trafiają myśli, które mogą mieć w ostatecznym rozrachunku dużą wartość. W mojej makówce rodzi się pytanie o dążenie serii Assassin’s Creed, tak popularnej od dawna i o której głośno ostatnimi czasy w wyniku świetnych wyników sprzedaży części trzeciej. Zastanawia mnie co czeka nas w następnej części. Mogę tylko zgadywać, ale być może kiedyś, gdy Ubisoft opublikuje informacje nt. kolejnej części, jakiś fragment moich zgadywanek znajdzie odzwierciedlenie w rzeczywistości. Co więc będzie dalej?

Mieliśmy już w części pierwszej czasy wypraw krzyżowych przypadających na XII wiek, gdzie przyszło nam spotkać się po raz pierwszy z Templariuszami. Wtedy jeszcze nazwa zakonu odzwierciedlona była przez służbę, jaką pełnili, a całości obrazu dopełniał ich ubiór. Dalej, w części drugiej, trafiamy do XV – XVI wieku, gdzie jako Ezio Auditore w renesansowych Włoszech wypełniamy naszą misję. Tam przyjdzie nam spotkać m.in. Leonardo da Vinciego oraz realizacje jego pierwszych projektów, w tym maszyny do latania. Teraz, w części obecnej, rzuceni zostajemy do XVIII wieku, gdzie przyjdzie nam walczyć o niepodległość Stanów Zjednoczonych, próbujących zerwać więzy uzależnień od Brytyjskiej Korony. Po raz kolejny trafiamy na postaci historyczne, a w tym Jerzego Waszyngtona czy Benjamina Franklina. Obserwacja postępów pozwala nam zauważyć pewną prawidłowość. Twórcy kierują się historią, ściśle trzymając się rozpoznawalnych wydarzeń. Zachowują chronologiczną kolejność. Pozwoli to nam zgadywać co będzie następne.

Po okresach rewolucji amerykańskiej, najlepiej byłoby nam obejrzeć Desmonda w jednym z jego historycznych wcieleń gdzieś na terenach Rzeczpospolitej, będącej wówczas pod zaborami. Można przecież wwiązać jego przodka w niezliczoną wręcz ilość wydarzeń historycznych, które miały wtedy miejsce. Powstanie Wielkopolskie, powstanie Księstwa Warszawskiego, Powstanie listopadowe, Powstanie styczniowe i można by tak wymienić jeszcze więcej. W przypadku powstań udział w historii wziąć mogliby „znów” Traugutt czy Kościuszko. Może trochę zagalopowałem się, ale czy nie byłoby pięknie móc wziąć udział w historii tak nam bliskiej? Bliższej zdecydowanie niż rewolucja amerykańska.

Jeśli nie ten okres, to w mojej głowie pozostaje tylko wizja jednej z dwóch Wojen Światowych. Pierwsza, druga, nie ma znaczenia. Można wybierać dowoli. Moglibyśmy zostać jednym z rosyjskich żołnierzy, którzy jako pierwsi weszli do bunkra, w którym pod koniec swojego żywota przebywał Hitler. A może pokierować losem polskiego żołnierza podczas napaści na Polskę 1 września? Tutaj wyboru jest tyle, że nie potrafię wyłonić najlepszej możliwości.

A co dalej? Czekają już tylko czasy współczesne. Nie ulega wątpliwości, że na koniec przyjdzie nam rozprawić się z ostatnimi Templariuszami już jako Desmond. Nie wyobrażam sobie innego zakończenia serii. Jakieś mistyczne spotkanie ze stwórcą? Może ostateczny rozrachunek z ostatnim z Templariuszy na ulicach Nowego Jorku? A Wy jak sobie to wyobrażacie?  

O Assassin's Creed III pisałem już tutaj i tutaj.

Zobacz poprzedni wpis: Brak nowych funkcjonalności potrafi zabić dobrego Sandboxa.

Qualltin
14 listopada 2012 - 15:10