MaKaB vs myrmekochoria. Dyskusja o Mass Effect. Część druga.
Ciąg dalszy dyskusji z tego wpisu: Część pierwsza
MaKaB: Potrzeba klasyfikacji wynika z olbrzymiej ilości gier na rynku, dlatego ma ona takie znaczenie dla wielu osób. Nie zapominaj, że w Mass Effect w wyborach jest od czasu do czasu trzecie wyjście (choć czuć wciąż manierę z podziałem na dobro, zło bez szarzyzny) np. w trójce można pogodzić gethów z quarianami, o ile spełni sie kilka warunków, zamiast poświęcania jednej z ras. Bioshock niewątpliwie zbliża sie do cRPG-ów, ale nie ma jednak takiego natężenia dialogów, wyborów jak w ME, co nie pozwala na uznanie go za pełnoprawną grę fabularna.
myrmekochoria: Chciałbym przyczepić się do czegoś innego. Mass Effect jako seria kładzie ogromny nacisk na wybory jako kluczowe elementy rozgrywki. Dwie pierwsze części tworzyły tą iluzję wielkiego finału, w którym nasze decyzje zwieńczą się w coś spektakularnego, ale było zupełnie odwrotnie. Serii ME nie mam za złe niezbyt dobrego zakończenia, ale tego, że decyzje zupełnie nie miały impaktu na finał rozgrywki. Przez co wybory, konflikty, relacje, tak pieczołowicie tworzone nie mają żadnego znaczenia. Zbieranie armii przeciwko żniwiarzom, królowa raknii itd. Przyznaje jednak racje, że odkupienie Mordina jako zbrodniarza wojennego jest zrealizowane doskonale. Zwłaszcza jego śmierć.
Poza tym wybory moralne we wszystkich grach podlegają skryptom, w pewnym sensie "ciągom". Gry są zaprogramowane i mają gotowy scenariusz. Nie ma mowy w nich o losowości, którą tak naprawdę jest instancją główną jeżeli idzie faktyczne dramatyczne wybory.
MaKaB: Niewątpliwie finał serii nawet po patchu zawodzi oczekiwania. Każda gra wymaga pewnego "zawieszenia niewiary" zwłaszcza gry fabularne, dopiero po spełnieniu tego warunku można w pełni wsiąknąć w świat gry. Jeszcze dodam uwagę odnośnie finału, decyzje mają mimo wszystko pewien wpływ, ale niestety zdecydowanie za mały.
myrmekochoria: Zależy jak spojrzeć na ten wpływ, jak powiedziałeś, jest zdecydowanie za mały, czyli jakby prawie nie miały. Są zrobione na odczep się.
MaKaB: Zdecydowanie na odczep, ale jednak są. Osoby zainteresowane odsyłam do porównań zakończeń na YouTube.
myrmekochoria: Chciałbym jeszcze raz zwrócić uwagę, że wybory moralne we wszystkich grach podlegają pewnym sensie "ciągom". Gry są zaprogramowane i mają gotowy scenariusz. Nie ma mowy w nich o losowości, którą tak naprawdę jest instancją główną jeżeli idzie faktyczne dramatyczne wybory. Kiedy wybory moralne wymkną sie programistom spod kontroli? Kiedy świat nabierze takiej losowości, aby generować zdarzenia potrzebujące rozwiązania bez scenariusza?
MaKaB: Rozumiem, co chcesz przekazać. Myślę, że takiej sytuacji prędko sie nie doczekamy, ale z pewnością jest to wizja niezwykle kusząca. Gdy sie ona zrealizuje, gry pokonają kolejną granicę zbliżenia ich do rzeczywistości.
myrmekochoria: Tak o to mi chodzi. Tylko wtedy będzie można zdać sobie sprawę, że większość rzeczy jest symulacją. Prawdopodobnie ten typ gry wymagałby przebudzenia sie komputerów jako indywiduów.
MaKaB: Sztuczna inteligencja, a potem wojna z maszynami niczym w "Terminatorze" : P? Póki co każdy gracz musi "zawieszać niewiarę", wróćmy jednak do meritum dyskusji.
Czy ME można uznać za cRPG-a?
myrmekochoria: Bardziej chodzi o to, że rzeczywistość jest symulacja, ale powróćmy. Osobiście uważam, że można go nazwać grą akcji z elementami RPG.
MaKaB: Ja bym odmienił proporcje : ). Gra cRPG z dużym natężeniem akcji. Ot taka specyficzna odmiana. Określenie "gra akcji z elementami RPG" brzmi dla mnie pejoratywnie.
myrmekochoria: Może być.
MaKaB: Tym miłym akcentem chciałbym zakończyć dyskusję. Dziękuję Tobie za udział myrme : ). Ufam, ze jeszcze kiedyś przeprowadzimy podobnie interesująca rozmowę.
myrmekochoria: Dzięki za możliwość uczestniczenia w niej.