Gropinie - co sądzimy o PlayStation 4K/Neo? - Czarny Wilk - 28 kwietnia 2016

Gropinie - co sądzimy o PlayStation 4K/Neo?

Źródło grafiki: moviepilot.com

Gropinie to nowy cykl, w którym autorzy piszący dla Gameplay.pl pokrótce omawiać będą wybrany, aktualny i wywołujący liczne dyskusje temat. Na pierwszy ogień wybraliśmy kwestię nowej konsoli Sony, o której plotki napływają z każdej strony. PlayStation 4K, zwane również PlayStation Neo, ma być ulepszoną wersją PlayStation 4, która wywróci do góry nogami dotychczasowy podział na generacje konsol. Na obu "wersjach" konsoli odpalimy te same gry, ale na Neo mają być one znacznie ładniejsze. I choć oficjalnie konsola nie została jeszcze zapowiedziana, liczba plotek napływających z najróżniejszych frontów nie pozostawia wątpliwości, że coś jednak jest na rzeczy.

Czarny Wilk: Przede wszystkim, po tym, co się wyprawia z DLC, early accessami, preorderami i season passami, nie wierzę, że te wszystkie gorzkie żale i nawoływania do bojkotu przetaczające się przez fora dyskusyjne mają szansę cokolwiek zmienić – co najwyżej sprawią, że więcej osób usłyszy o ulepszonej wersji konsoli, osiągając efekt odwrotny od zamierzonego. O sukcesie nowego pomysłu Sony zadecyduje bardzo wiele czynników, ale akurat wściekłość fanów nie będzie jednym z nich.
A szkoda, bo dla posiadaczy PS4 ulepszona wersja oznacza przede wszystkim znacznie gorszą jakość wersji gier na starszy sprzęt. Między bajki można włożyć zapewnienia o tym, że gry będą chodzić „normalnie” na PS4, za to na Neo czy tam 4K oczarują ładniejszą grafiką. Wystarczy popatrzeć, jak sprawa wygląda z tytułami, które wychodzą równocześnie na nowe i stare generacje sprzętu – te drugie niemal zawsze są marnymi cieniami pierwszych, albo mocno okrojonymi z zawartości, albo mającymi poważne problemy techniczne. Just Cause na PS2 było prawie niegrywalne, Star Wars: Force Unleashed na PS2 wykastrowano z największej zalety gry, silnika fizycznego, Watch_Dogs na PS3 zalicza kompletną porażkę w temacie symulacji wirtualnego życia, a przy CoDach Activision nawet nie udaje, że stare wersje to jeden wielki balast robiony całkowicie na odwal się.
Tego samego spodziewam się w przypadku różnic w grach uruchomionych na PS4 i na PS4K. Z tym, że tam odgórna dyrektywa najpewniej zakaże mieszania w zawartości gier, więc całość odbije się na tym, z czym już teraz PlayStation 4 ma olbrzymi problem – utrzymaniu stałej liczby klatek na sekundę. Potężniejszy sprzęt będzie platformą docelową, a wersje na jego przestarzałą siostrę zrobi się przy okazji, bo trzeba. I też, dokładnie tak jak wszystko robione pod przymusem, bo trzeba, wersje na gorszy sort konsol będą się prezentować.
Danteveli: Czarny Wilk wspomina o okrojonych grach wydawanych na starsze konsole jak PS2. Ja zakładam, że sytuacja z PlayStation Neo przypominać będzie trochę bardziej to co mamy obecnie w przypadku Nintendo 3DS. Wersja New Nintendo 3DS to dopakowany wariant systemu, gdzie mocniejszy procesor przekłada się na szybsze wczytywanie się gier i lepszą pracę poszczególnych tytułów. W 90% przypadków rezultatem tego jest trochę bardziej komfortowa rozgrywka. Nie są to  jednak kolosalne różnice i właściciel starszego systemu nie czuje się wykiwany. Zdarzają się jednak tytuły, gdzie posiadanie ulepszonej wersji konsoli jest  niezbędne do tego żeby w daną grę pograć.  Takie Hyrule Warriors Legends wydane na kieszkonsolkę Nintendo jest praktycznie niegrywalne jeśli korzystamy ze starego modelu 3DSa. Obawiam się że w przypadku PS4 zajdzie podobna sytuacja. Już teraz większość gier na systemie Sony ma problemy z utrzymaniem stałej ilości klatek. 60FPS jest w przypadku PS4 marzeniem na czym cierpi komfort rozgrywki. Taki stan rzeczy dobrze udowadniają gry takie jak Fallout 4 czy Dark Souls III, w które po prostu nie warto grać na konsoli. W sytuacji gdy czas dewelopingu danej gry na maszyny Sony podzielony zostanie pomiędzy dwa systemy sytuacja wyglądać będzie jeszcze gorzej.  Mniej czasu na doszlifowanie danej produkcji równać się będzie gorszej jakości. Ucierpią na tym  gracze. Trudno jednak powiedzieć czy więcej  stracą posiadacze PlayStation 4 czy ci którzy zakupią nowszy model systemu. Jeśli PS4,5 nie osiągnie kosmicznych wyników sprzedaży to posiadacze dopakowanej konsoli traktowani będą po macoszemu. Nikomu nie będzie chciało się przecież pracować nad  specjalną wersją gry tylko dla  bardzo wąskiej grupy odbiorców. Jeśli jednak nowy pomysł na wyciągniecie z graczy kasy okaże się olbrzymim sukcesem to posiadacze starszego wariantu PS4 traktowani będą jako obywatele drugiej kategorii, którzy powinni się cieszyć, że w ogóle mają w co grać.
Całą kwestię widzę w czarnych barwach głównie z tego względu, że nieoficjalne wciąż informacje na temat nowego PlayStation likwidują praktycznie ostatni argument przymawiając za istnieniem konsol. Miały to przecież być systemy przeznaczone do grania bez przejmowania się bolączkami z pecetów. Teraz kiedy stoi nad nami widmo upgrade podzespołów konsoli nie widzę powodu by nie zrezygnować z PlayStation na rzecz kompa. Jeśli mamy bawić się w coraz mocniejsze procesory, więcej RAMu i lepsze karty graficzne to lepiej to robić na PC.
Nowego PlayStation 4 na pewno prędko nie kupię bo konsola Sony służy mi jedynie do ogrania kilku ekskluzywnych  tytułów wartych uwagi. Trudno jest mi także wyobrazić sobie sytuację, w której na PlayStation w 4K rzucą się przeciętni gracze. Z tego też powodu obstawiam, niszowy produkt który na dłuższą metę stanie się porzuconym bajerem jak PlayStation Move czy Eye Toy.
Mówi się, że Horizon zostanie przesunięty na kolejny rok po to, by dopracować wersję gry na PS4K
Improbite: Czarny Wilk oraz Danteveli wypowiedzieli się na temat, teraz ja chciałbym dorzucić swoje trzy grosze. Zgadzam się z wyżej wymienionymi argumentami swoich przedmówców.
Gracze ze starszym modelem konsoli będą gorzej traktowani przez producentów. Wszystko z faktu, że dla developera nie będzie opłacalne stworzenie dwóch wersji tej samej gry. A co za tym idzie ucierpią na tym wszyscy.
Osoby grające w szczególności.
Nowa odsłona konsoli z perspektywy producenta będzie nowym produktem, który przyniesie mu zyski. Jednak to właśnie ile na niej zarobi będzie świadczyło, czym dla rynku jest ten nowy projekt. Może się okazać, że za jakiś czas wszyscy będą traktować to, jako gadżet, który po pewnym czasie dla wszystkich stanie się niewidocznym, bo mimo wszystko niczego nowego nie wniósł.
Z drugiej strony producent mógłby się zastanowić, czy nowa konsola na rynku faktycznie coś zmieni i da nowe tchnienie tematowi.
Trzeba tutaj też się zastanowić czy to nie rozpocznie nowej odsłony wojny konsol, która sprawi, że na rynku pojawią się „nowe” urządzenia. Tylko szkoda, że ta nowość ta będzie niedopracowana i z perspektywy osoby kupującej sprzęt jest to tylko następny produkt, który nie ma nic nowego do zaoferowania, ale musisz go mieć, bo jest NOWY.
Można tutaj zaryzykować stwierdzenie, że konsola Sony „Neo” jest jak Iphone od Apple. Zmienimy tylko nieznacznie, ale i tak kupią, bo następna generacja. I właśnie to mnie martwi najbardziej. Producenci powoli idą w kierunku robienia niewielkich zmian, które wpływają nieznacznie na produkt, a i tak znajdzie się na to kupiec. To jest trochę smutne. Technologia idzie na przód to mimo nieznacznych zmian jest ona wykorzystywana nie w celach, które mają poprawić sprzęt sam w sobie i jego użyteczność to jedyne, co poprawiają to zarobki tych, co wprowadzają to na rynek.
Brucevsky: Chciałbym wierzyć w wersję Danteveliego i wizję PlayStation 4 Neo jako dopakowanego systemu, na którym gry będą ładowały się szybciej i chodziły płynniej. Przedstawiciele branży nie raz już jednak klientów i oddanych fanów danej marki oszukiwali, więc i tutaj spodziewam się czarnego scenariusza. W efekcie może skończyć się tak, że posiadacze „starej” PS4 dostaną po tyłku, męcząc się nie tylko ze słabszymi portami, ale i cierpiąc na widok dopakowanych edycji z Neo. Nie zgodzę się jednak z tym, co napisał Czarny Wilk. Ci wszyscy głośno wyrażający swoje niezadowolenie mogą mieć istotny wpływ na przyszłość nie tylko nowej konsoli, ale być może całej branży. Jeśli bowiem zbierze się wystarczająco duża grupa i premiera nowej wersji czwórki zostanie solidarnie zbojkotowana to być może producenci i wydawcy gier nie wykażą zainteresowania tworzeniem specjalnych wersji na platformę z tak małą liczbą użytkowników. No chyba, że Sony dodatkowo za to zapłaci, co nie jest wykluczone, ale też może być dla koncernu ryzykowne. Ostatnie być może pomysł się nie przyjmie, więc może zostać porzucony. Nie brałbym tutaj też za wyznacznika działań Nintendo na rynku handheldów – to trochę inna sytuacja, bo Ninty ma oddaną grupę fanów, którzy wiele zdzierżą dla swoich ulubieńców.
Niezależnie od tego, jak poradzi sobie PS4 Neo i jakie wyniki osiągnie, trzeba pogodzić się z tym, że pewna epoka dobiega końca. Rynek gier już w naprawdę małym fragmencie przypomina ten, który znaliśmy w latach dziewięćdziesiątych, w czasach panowania PSX-a. Pojawiają się już nawet głosy, że PlayStation 5 w ogóle się nie pojawi, a rynek konsol zacznie przypominać ten smartphone’ów. Pozostaje tylko trzymać kciuki, by w tym wszystkim nie zatraciło się to, co jest najważniejsze. Oby nadal wychodziły świetne produkcje, pojawiały się genialne serie, a miliony fanów wirtualnej rozrywki miały co robić w weekendy.  
A jak w to wszystko wpisywać się będzie maszynka do wirtualnej rzeczywistości od Sony?
DM: Wypuszczanie nowych, ulepszonych wersji konsol po jakimś czasie od ich premiery to żadna nowość. Mieliśmy już PS3 i Xboksa 360 w wersjach slim, innych kolorach, z poprawionym chłodzeniem, większym dyskiem, ale teraz Sony szykuje nam mały precedens - konsolę tej samej generacji o dużo większej mocy graficznej. Z jednej strony nie powinniśmy się dziwić. Gracze narzekali, że nowe konsole były przestarzałe już w na starcie, wszystkie gry są wnikliwie prześwietlane pod kątem rozdzielczości i ilości klatek na sekundę - wtyka się każdy spadek, każdą pozycję działającą poniżej rozdzielczości HD. Decyzja Sony wydaje się więc słuszna - robią konsolę, która poradzi sobie z oczekiwaniami najbardziej wymagających graczy. Podobny zabieg obserwujemy na rynku telefonów i tabletów, gdzie co rok, co dwa lata pojawia się ulepszona wersja flagowych modeli i do kupna ustawiają się kolejki.
Tyle, że kluczowe funkcje telefonu czy tabletu pozostają zawsze takie same, dopłacamy w nowym modelu za dodatki. W konsoli chodzi właśnie o poprawę kluczowej funkcji, co więc z ogromną bazą użytkowników posiadających już niedługo tą "gorszą" wersję, lub co gorsza - kupili ją niedawno?
Deweloperzy po prostu będą robić gry na PS jak na PC - z ukrytymi opcjami grafiki. To co było zaskoczniem przy okazji The Division, teraz pewnie stanie się normą. Myślę, że Sony będzie na początku bardzo uważne i nie dopuści do wielkich różnic w grach.  Będą oczywiście działać płynnie, ale wyglądać mniej więcej jak na pececie w ustawieniach wysokich/ultra? Hardcorowi fani i tak z miejsca sprzedadzą stary model, dopłacą i kupią nowy, "niedzielni" gracze nawet nie zauważą różnicy. Pytanie tylko jak długo to potrwa, jakim zapasem mocy będzie dysponowała nowa konsola? Czy w pewnym momencie różnice w grafice będą już takie, żeby przekonać każdego do przejścia na nowszą konsolę?
Najbardziej interesuje mnie jednak to, jak wszystko potoczy się dalej. Czy kolejna platforma Sony będzie ulepszonym NEO i gry będą działać i tu i tu, z odpowiednio gorszą grafiką na NEO, czy Sony odetnie się od tej "generacji i pół", stawiając wszystko na Playstation 5? Bo sytuacji, kiedy wychodzi nowa gra na PS z tabelką wymagań z tyłu, na którym sprzęcie ruszy jakoś sobie nie wyobrażam...
Meehow: Być może jestem ostatnią osobą, która powinna się na omawiany tutaj temat wypowiadać, wszak jestem przedstawicielem pecetowego betonu/Pecetowej Rasy Panów, niemniej chciałbym zauważyć, że wraz z wydaniem PlayStation 4.5 (pod jakąkolwiek nazwą ten produkt ostatecznie trafi na półki sklepowe) swoją moc straci klasyczny argument przemawiający za kupieniem konsoli, czyli „kupię raz na kilka lat i nie przejmuję się żadnymi upgrade’ami”. Bo czymże innym jest zakup podrasowanego PS4, jeśli nie wydatkiem na okresowe ulepszenie swojej platformy do grania? Nie mówimy tutaj o pojemniejszym dysku czy odchudzonej obudowie, lecz o mocniejszych podzespołach, dzięki którym gry będą wyglądać ładniej i działać płynniej. Czyżby pewna era właśnie dobiegała końca? Cóż, jeśli ludzie sypną groszem, to niewykluczone, że rozdrabnianie kolejnych generacji na kilka technicznie podrasowanych wydań jednej platformy stanie się standardem rynku konsolowego. Może zakup konsoli „zaktualizowanej” o lepiej taktowany procesor czy kartę grafiki jest łatwiejszy niż wymiana podzespołów komputera, ale finansowo konsolowe granie będzie wychodzić w najlepszym wypadku podobnie do pecetowego.
Jedno wydaje mi się pewne: Sony skorzysta na wydaniu podrasowanego PS4 i przypieczętuje swoją dominację na rynku konsolowym. Okazji do cenowo korzystnego zakupu „starego” PlayStation 4 – czy to nówki, czy używki – będzie mnóstwo, zaś odświeżona wersja z pewnością przyciągnie większą mocą co bardziej zapalonych graczy. Żadne bojkoty, jeśli w ogóle takowe dojdą do skutku, niczego tutaj nie zmienią.
Pozostaje jeszcze sprawa Xboksa One, którego sprzedaż moim zdaniem może zostać kompletnie zarżnięta przez ruchy Sony. Microsoft będzie musiał wypuścić jakiegoś Xboksa One and a Half, i to takiego stanowiącego sensowną alternatywę dla sprzętu konkurenta, jeśli nie chce stracić wpływów w ósmej generacji konsol. Rozdzielczość rzędu 900p i 30 FPS-ów to nieszczególnie zachęcająca do zakupu perspektywa.

A co Wy, drodzy czytelnicy, sądzicie o nowym pomyśle Sony? Zachęcamy do dyskusji!

Czarny Wilk
28 kwietnia 2016 - 10:56