Przygodówki - gatunkowe wymieranie czy renesans? - Prometheus - 10 grudnia 2012

Przygodówki - gatunkowe wymieranie czy renesans?

Gry przygodowe od zawsze były gdzieś obok, nie prosiły się o więcej. Zwykle ilość sprzedanych egzemplarzy nie była powalająca (w szczególności, jeśli zestawimy takowe z jakąś topową grą akcji), a mimo to od czasu do czasu słyszymy o kontynuacji znanej, przygodowej marki. Dlaczego gatunek ów nigdy nie zaskarbił sobie tylu fanów, co znane gry spoza niego? Może dlatego, że to gry specyficzne. O tym, jak wygląda ich sytuacja – wcale nie najgorsza – już za moment.

Przygod%F3wki%20-%20gatunkowe%20wymieranie%20czy%20renesans%3F%20

Wcześniej warto sobie przypomnieć, skąd w ogóle wzięły się gry przygodowe. Nigdy nie były to gry technologicznie na czasie, a na początku zaczynały w zasadzie od kompletnego zera. Dokładniej od czegoś w rodzaju interaktywnej książki. Jednolity tekst na jednolitym tle robił tylko za treść. Formę musieliśmy sobie stworzyć w naszej głowie – podobnie jak w książkach – wyobrażając sobie przemierzanie odległych krain i tym podobne dobrze znane Wam zjawiska. Później doszły do tego pewne „usprawniacze”. Z czasem pojawiały się na ekranie dość ubogie w szczegóły postacie, by następnie dać nam możliwość sterowania własnym bohaterem po stworzonym przez autorów świecie. To jednak czasy których pamiętać nie mogę, bo zabawę z przygodówkami zacząłem nieco później.

Jedna z pierwszych gier przygodowych jakie wpadły w moje ręce, Atlantis: The Lost Tales, oczarowała mnie od samego początku. Przyznaję, że nigdy nie byłem zagorzałym fanem tego gatunku, ale jest kilka przygodówek, które cenię sobie na równi z niejednym porządnym RPGiem. Atlantis, to jak nietrudno zgadnąć gra opowiadająca o losach starożytnej Atlantydy, bardzo udana produkcja w perspektywie FPP. Dzięki niej znacznie łatwiej „wsiąknąć” w świat przygotowany przez twórców, a widoki jakie mijamy, swego czasu wprawiały w zachwyt każdego gracza. Pierwsza rzecz, którą tak bardzo sobie w tej grze cenię, to postacie. Nie są to bynajmniej bohaterowie płytcy, bowiem spotykając ich po raz pierwszy już wiedziałem, że mam do czynienia z niebagatelną sztuką „urzeczywistnienia” wirtualnych ludzi. Charyzmatyczni, „z charakterkiem” i żyjący własnym życiem mieszkańcy Atlantydy przekonali mnie swoim realizmem od pierwszych wymienionych przezeń [bohatera głównego] słów. Doskonale pamiętam jeszcze bardzo (bardzo!) trudne zagadki – dla jednej z nich odłożyłem nawet grę na dobre dwa tygodnie – i urocze widoki starożytności połączone z nieziemską technologią. Co do zaawansowanej techniki Atlantydy wątpliwości nie ma, ale dopiero grając w Atlantis aż chce się powiedzieć: niesamowite!

Ze starych przygodówek w które grałem znam jeszcze Zork: Grand Inquisitor. Grę dziwną, bardzo tajemniczą i na swój sposób wyjątkową. Znów mamy do czynienia z grą FPP, a w dodatku z niezwykłym światem. Dla odmiany tutaj posługujemy się magią, lecz nie jest to typowe fantasy. Gra urzekła mnie wspaniale zrealizowaną wizją różnych, odległych światów. Strasznych i zachęcających zarazem. Niesamowite przeżycie, możliwe chyba tylko w tym gatunku.

Przygod%F3wki%20-%20gatunkowe%20wymieranie%20czy%20renesans%3F%20
Zork: Grand Inquisitor

To był w zasadzie mój jedyny kontakt z klasycznymi przygodówkami (nie liczę jakichś krótkich epizodów z nieukończonymi produkcjami), aż do niedawna, kiedy postanowiłem skorzystać z okazji pogrania w Dreamfall: The Longest Journey (przy okazji – fenomenalna konstrukcja fabuły, uniwersum i postaci, a przy tym klimatyczny polski dubbing!). Zapewne na tym polu jestem chlubnym wyjątkiem, bo zwykle przygodówki albo się uwielbia, albo ich nienawidzi. I to jest chyba ich problem: zwykle są to gry, w których trzeba sporo się nagłowić. Tu liczy się sprawność umysłu, a nie zręczność i refleks (choć w Dreamfallu było nieco inaczej, to nie odbiega on przesadnie od tradycji gatunku). Przygodówki mają swoją (prawie) niezmienną grupę fanów, którzy zwykle z sentymentu do poprzednich produkcji (i gatunku) sięgną ponownie po nowy tytuł.

Niektóre przygodówki – jak tegoroczne zaskoczenie, The Walking Dead – zdają się odbiegać od kanonu, jaki zaserwowały nam sztandarowe marki przygodowe. Przełamują tym samym odwieczną zasadę niezmiennej liczby fanów, bo co jak co, ale obok The Walking Dead nikt obojętnie przejść nie może. Nawet ja uległem niedawnej promocji i zgarnąłem całe pięć epizodów za symboliczną kwotę. Niestety, wspaniała (i strasznie wciągająca ponoć) rozgrywka jeszcze przede mną, grzecznie czeka w kolejce – przynajmniej tutaj staram się być konsekwentny i wolę delektować się tytułem, niż przejść go na czas.

Przygod%F3wki%20-%20gatunkowe%20wymieranie%20czy%20renesans%3F%20
Dreamfall to gra nie tylko fanów przygodówek. Dzięki bardziej "współczesnemu" sterowaniu
i pewnym zmianom, może spodobać się każdemu fanowi dobrej historii.

Powyższy przykład łamie zatem stereotypy o tym, że przygodówki nie są dla każdego (a przy tym wciąż żyją i mają się dobrze). Ależ są – tyle tylko, że już nie przygodówki w tradycyjnej owego gatunku definicji. Podobnie jak Heavy Rain, dojrzała gra o dorosłych problemach, trudna do zakwalifikowywania gatunkowego (choć z przygodówek czerpała sporo). A czego możemy spodziewać się w przyszłości? Pewnie wiele się nie zmieni – przygodówki (te „tradycyjne”) wciąż będą domeną PC, a te bardziej otwarte na nowości i pewne cięcia zachęcać będą każdego gracza: kanapowego konsolowca albo pecetowego żołnierza. Historia bowiem lubi się powtarzać.

Dreamfall: Chapters przede mną (a może i warto byłoby się zabrać za stareńkie TLG), podobnie The Walking Dead. Kto by pomyślał, że z niecierpliwością będę wyczekiwał jakiejś przygodówki. Ja, odwieczny fan shooterów i rasowych cRPG.

-----------------------------------------------------

Zapraszam do polubienia mojego Facebookowego profilu, gdzie oprócz wygodnego dostępu do publikacji, uraczę Was od czasu do czasu konkursem z drobnymi, lecz wyjątkowymi nagrodami [pierwszy konkurs jeszcze dziś; miejcie się na baczności!]. Serdeczne dzięki za wszelkie uwagi i spostrzeżenia!

-----------------------------------------------------

Prometheus
10 grudnia 2012 - 14:29