Wielka Kolekcja Komiksów Marvela – Tomy 8 i 9. Thor się odradza a Avengers upadają - Czarny Wilk - 16 czerwca 2013

Wielka Kolekcja Komiksów Marvela – Tomy 8 i 9. Thor się odradza, a Avengers upadają

Po dłuższej przerwie powraca cykl opisujący poszczególne komiksy wchodzące w skład Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Dzisiaj omówię tom ósmy zawierający historię Thor: Odrodzenie oraz dziewiąty opowiadający o Upadku Avengers.

Tom 8: Thor -  Odrodzenie

Nazwisko J. Michael Straczynski powinno być już znane zbieraczom kolekcji. To on odpowiada za pierwszy tom cyklu Spider-Man: Powrót do domu. I tak jak tam odświeżył Człowieka-Pająka, tak tutaj wziął się za ponowne umieszczenie w centrum marvelowego krajobrazu Boga Piorunów. Wszystkie napisane przez niego historie o Thorze cieszą się wielkim szacunkiem fanów. Wydany u nas tomik, będący pierwszą napisaną przez niego historią cyklu, rozpoczyna się od zmartwychwstania Odinsona poległego razem z całym Asgardem w trakcie Ragnaroku. Ponownie wśród żywych i posiadający znacznie większą niż wcześniej siłę Thor, postanawia przenieść swoje królestwo na Ziemię, a ściślej, w pobliże zabitego dechami miasteczka w Stanach Zjednoczonych. Tomik skupia się na trzech wątkach. Pierwszy to poszukiwania oraz przywracanie do życia innych asgardzkich bogów zaklętych w ciała śmiertelników. Daje to autorowi okazję na poruszenie poważniejszych tematów, jak problemy ludności zamieszkujących Nowy Orlean po huraganie, który nawiedził to miasto, czy walki plemion w Afryce i próby naprawienia na siłę ich problemów przez inne nacje. Straczynski rzuca celnymi komentarzami politycznymi i korzysta z okazji, by wyrazić ustami komiksowych bohaterów własne poglądy. Kolejny wątek bezpośrednio związany jest z wojną domową superbohaterów, jaka miała miejsce pod nieobecność Thora. Wiele się wydarzyło, wiele się zmieniło, Thor więc będzie musiał odnaleźć się w nowym statusie quo. A w zasadzie to inni będą musieli dostosować się do tego, że Bóg Piorunów powrócił i nie wszystko, co zdarzyło się pod jego nieobecność, przypadło mu do gustu. My zaś dostaniemy dzięki temu jedną z najbardziej badassowatych scen komiksowych, która przeszła już do klasyki. Wreszcie trzeci wątek, to interakcje bogów z  ludnością miasteczka, obok którego Thor umieścił swoją siedzibę. Scenki pełne niebanalnego humoru i jedna z największych zalet albumu. Niestety, tomik ma dwie zasadnicze wady. Po pierwsze, jest częścią większej całości i nie posiadając ciągu dalszego ciężko jest w pełni docenić to, co stworzył scenarzysta. Jest to bardzo dobry element układanki, która dopiero w całości okazuje się prawdziwym majstersztykiem. Druga wada to wspomniane wątki związane z wojną domową – album opowiadający o tych wydarzeniach dopiero zostanie wydany w kolekcji (no, na chwilę pisania tego tekstu), a nie znając kontekstu, czytelnik może być zdezorientowany tym fragmentem. Zdecydowanym plusem są rysunki Oliviera Coipela – szczegółowe, gdy trzeba majestatyczne i  bardzo dynamiczne. To jeden z najlepiej zilustrowanych komiksów wydanych przez Hachette. Jeśli chodzi o dodatki, to prócz standardowego wstępu streszczającego wydarzenia sprzed albumu (niestety, pomijając kwestię Wojny Domowej, wspomnienie o tym na pewno ułatwiłoby odbiór historii), w tomiku znajdziemy galerię okładek alternatywnych, historię początków Boga Piorunów oraz dwie strony o rysowniku (na których znajdziemy też przedruk przepięknego plakatu prezentującego Asgard w pełnej chwale).

Czy warto? Mimo wspomnianych wad, to nadal kawał dobrego komiksu. Do tego pięknie zilustrowanego. Warto!

Tom 9: Avengers – Upadek Avengers

Brian Michael Bendis to kolejny scenarzysta, który w znakomity sposób odświeżył dość zwietrzały koncept i wzniósł go na wyżyny. Tym razem tyczy się to grupy Mścicieli, którą pokierował na zupełnie nowe tory, przez lata kształtując za pomocą komiksów z ich przygodami całe komiksowe uniwersum. Nim jednak drużyna została odtworzona, najpierw jej dotychczasowa formuła musiała zostać zniszczona. I o tym jest właśnie prezentowany tutaj komiks – godne zakończenie całej komiksowej ery. „Upadek” czyta się bardzo szybko, jest to historia dynamiczna, co ma zresztą uzasadnienie w fabule. Oto bowiem Mściciele są atakowani. Fizycznie, przez wskrzeszonych poległych członków grupy. Psychicznie, ktoś sprawia, że bohaterowie tracą nad sobą kontrolę. Avengers są zdezorientowani, próbują zwalczyć zagrożenie, ale nie radzą sobie i kolejni ich członkowie umierają. Gdy zaś przekonują się, że prawdziwym sprawcą ataków jest ktoś, komu zawsze ufali, ich ideały zostają zachwiane. Mimo natłoku postaci, komiks czyta się dość dobrze. Bendis z powodzeniem kreśli dezorientacje wśród bohaterów, dramat, jaki odbywa się w ich świecie. To solidne zakończenie pewnej ery, kładące przy tym podwaliny pod przyszłe, ważne wydarzenia, jakie wstrząsną uniwersum. Mimo wszystko zabrakło mi tu czegoś, co wyniosłoby ten komiks z poziomu „dobrego” do „świetnego”, brakuje jakiegoś nieokreślonego, magicznego składnika. Niby wszystko jest na miejscu, a jednak chce się czegoś więcej. Po części głód ten zaspokaja ostatni numer wydania zbiorczego prezentujący historię z zeszytu „Avengers Finale” będącego epilogiem historii. Epilogiem o klasę wyższym od samej opowieści, kipiącym wręcz od ładunku emocjonalnego, którym każdy kadr bombarduje czytelnika. Mimo wszystko w skali całego albumu jest tego za mało. Za większość rysunków odpowiada Brian Finch, rysownik, który kojarzy mi się z okropnymi, momentami wręcz niesmacznymi rysunkami z komiksu Ultimatum, tutaj jednak sprawdza się całkiem nieźle, oprawie graficznej nie mam nic do zarzucenia. We wspomnianym Avengers Finale mamy zaś przekrój przez całą gamę rysowników z różnych er Avengers, jest to świetny zabieg podkreślający ostateczność tej historii. Jeśli chodzi o dodatki, to mamy tu opis wydarzeń, jakie doprowadziły do Upadku, przedruk historii, w której po raz pierwszy do Avengers dołączyli Scarlet Witch i Quicksilver oraz dwie strony o scenarzyście. Tym razem zdecydowano się pójść bardziej w jakość niż ilość?

Czy warto? Chociaż historia sama w sobie nie budzi tak wielkiego zachwytu, jak można by chcieć, to jest jednym z najważniejszych punktów zwrotnych w komiksowej historii Marvela ostatnich lat. Z tego powodu warto.

Poprzednie części cyklu:

WKKM: Tomy 6-7

WKKM: Tomy 1-5

Jeśli spodobał Ci się mój wpis, byłoby miło, gdybyś zalajkował/a moją stronę na FaceBooku. Pojawiają się tam informacje o moich tekstach nie tylko z GP, ale także prywatnego bloga oraz z GOLa. Za korektę odpowiada Polski Geek, zachęcam też do odwiedzenia jego serwisu.

Czarny Wilk
16 czerwca 2013 - 15:50