Koreańczycy planują zdominować WCS. Nie tylko w swoim kraju
Jagten czyli Polowanie - wielkie kino z małego kraju
Blizzard budzi się z zimowego snu. Teraźniejszość i przyszłość StarCrafta II
Recenzja BioShock: Infinite - kandydat na najbardziej przecenioną grę roku?
The Free Bundle #5 - kolejna paczka darmowych gier indie
Pierwszy zwiastun The Wolverine nie przyspiesza mi tętna
Pewnie słyszeliście, że parę dni temu serwis Dubscore.pl rozdał nagrody Decybeli 2012. Wyróżnione zostały osoby, firmy i tytuły, które wyróżniły się na plus lub na minus w minionym roku w kwestii lokalizacji gier wideo.
Wśród nagrodzonych znalazła się firma CD Projekt, która otrzymała statuetkę w kategorii najlepsza pełna lokalizacja. To dziwne, bo z tego co wiem, to wydawca nie przyłożył ręki do prac nad polonizacją tego tytułu. Za co w takim razie ta nagroda?
Podczas odbywającej się aktualnie imprezy technologicznej CES 2013 firma Nvidia, jeden z największych producentów elektroniki komputerowej zaprezentował swoją pierwszą przenośną konsolę - Nvidia Shield.
Branża jest w tej chwili tak wyposzczona, że połowa dziennikarzy growych na myśl o "nowej konsolo" nerwowo przebiera nogami z podniecenia. Podczas gdy nie ma do czego, bo Nvidia Shield jest przegrana już na starcie. Zaryzykuję stwierdzenie, że będzie to fiasko na miarę Nokii N-Gage. Dlaczego? Oto pięć najważniejszych powodów.
Bartosz "Bartas" Tritt jest postacią znaną w środowisku e-sportowym. Chociaż prywatnie w FIFĘ nie gram, ani nie śledzę tej sceny, to zawodnik ten jest postacią na tyle medialną, że przebija się częstokroć do powszechnej świadomości - nie tylko wśród miłośników wirtualnych zmagań.
Głos Wielkopolski nominował Bartasa do nagrody Człowieka Roku. Spośród wszystkich osób, które wytypowano do rywalizacji, zwycięży ta, która otrzyma najwięcej SMSów wyrażających poparcie dla danego kandydata. Warto chyba poświęcić te 2zł + VAT, żeby pomóc w przebijaniu się e-sportu do masowej świadomości?
Panuje moda na różnego rodzaju spotkania branżowe. Swoje mitingi mają blogerzy, specjaliści od social media, a teraz także deweloperzy. Spotkanie odbędzie się za dwa tygodnie i będzie otwarte. Kto z Wrocławia, ten niech uderza.
W lokalu Pogaduchy Cafe&Restaurant pojawią się m.in. pracownicy Techlandu i Can't Stop Games.
Profesjonalna drużyna w League of Legends oszukiwała podczas kwalifikacji do trzeciego sezonu, gdzie jak wiadomo, są największe pieniądze. Członkowie Absolute Legends "ghostowali", tzn. otrzymywali wskazówki dostępne dzięki podglądaniu streamu swoich przeciwników.
W normalnej sytuacji tego typu praktykom powinno zapobiegać trzyminutowe opóźnienie transmisji do rozgrywki, ale gracze AL wykorzystali fakt, że gra została zatrzymana na jakiś czas. Dzięki informacjom otrzymywanym od swoich fanów, które nie tylko biernie przyjmowali, ale i się o nie dopytywali, byli w stanie wygrać jedną mapę.
48FPSów! 3D! Nowozelandzkie krajobrazy! Płynność, ostrość, bóg wie co jeszcze! Przykro mi, ale od czasów Awatara nie udało mi się podjarać żadnymi technikaliami związanymi z kinem. Po prostu przyzwyczaiłem się do tego, że granice zniknęły i współcześnie jedynym co ogranicza twórców filmów jest ich własna wyobraźnia.
Nie zmienia to faktu, że trochę się nową produkcją Petera Jacksona podnieciłem. Z niewiadomych powodów Hobbit zawsze bardziej mi „leżał” od Władcy Pierścieni. Może dlatego, że ten drugi aspirował do bycia czymś więcej niż lekką literaturą dla dzieci i młodzieży (albo takim go uczyniliśmy). Tak czy siak, do kina wybrałem się pełen entuzjazmu – od czasu do czasu musiałem sam siebie gasić, z obawy że na Hobbicie się przejadę.
Jakimś cudem nie obejrzałem aż do wczoraj Indie Game: The Movie, chociaż od jego premiery minęło już sporo czasu. Skrótkowo rzecz ujmując w moim odczuciu, film jest nieco nudnawy, można by uniknąć paru dłużyzn, a przy tym niezły od strony technicznej - zdjęć i montażu.
Jeżeli chodzi o jego warstwę treściową, to zarzucanie mu przesadnego dramatyzmu jest bez sensu - to przecież dokument. Skoro jest dramatycznie, to widocznie takie jest życie prezentowanych osób. Zastanawiam się tylko - czy wszyscy niezależni deweloperzy są szurnięci czy może z premedytacją wybrano tych najbardziej zczadowanych?
Funny story – zgłosiłem się jakoś pół roku temu jako chętny do bety DOTA 2. Czekałem i czekałem, ale się nie doczekałem. Jakiś tydzień temu zobaczyłem, że na którymś z fanpage’ów e-sportowych rozdają klucze. Rzuciłem się na ikonkę Steama jak chytra baba z wiadomo kąd, wiadomo na co i klepałem uważnie znaki.
Pojawił się komunikat informujący mnie, że ten produkt jest już w mojej bibliotece gier. Cholera wie jak długo. No cóż, pozostaje zapoznać się z jedyną poważną konkurencją dla League of Legends. Zagrałem parę meczy – oto kilka pierwszych spostrzeżeń.
Parę tygodni temu przyjrzałem się płycie Medium „Teoria Równoległych Wszechświatów”, którą odkryłem ze skandalicznym opóźnieniem. Niedługo potem położyłem łapę na „Graalu” tego samego artysty, ale krążek (a w zasadzie krążki, bo są dwa) jest na tyle trudny, że potrzebuję dać mu więcej czasu. W międzyczasie miła niespodzianka – Kamil „Zeus” Rutkowski, jedne z moich ulubionych raperów ostatnich lat wydaje kolejną płytę!
„Zeus nie żyje” to czwarty pełnoprawny krążek artysty, które zdecydowanie zbyt długo pozostawał w podziemiu. Dwa pierwsze albumy były świetne (trzeciego nie słuchałem), a sam Zeus zdecydowanie zasłużył na masę pochwał, która posypała się na nieco z każdej strony. Jak prezentuje się niemal trzydziestoletni raper i producent na „Zeus nie żyje”?
Zakładając że świat się nie skończy, przyszły rok szykuje się naprawdę interesująco... Tak powinienem zacząć wpis o tym, co wydarzy się w 2013. Dalej jest miejsce na kilka ogólników o rozwoju branży, elektronicznej rozrywce jako elemencie naszej kultury i blablabla. Prawda jest taka, że co roku czytamy o tym, że kolejne dwanaście miesięcy będzie przełomowe. Co roku mamy nadzieję na nową generację konsol, premierę Half-Life’a 3, zapowiedź nowej gry Blizzard, która nie byłaby dodatkiem i kolejną wersję bibliotek DirectX czy następnych Pixel Shaderów.
Może odstawmy te bzdury na bok, bo szanse na cokolwiek z powyżej wymienionych w 2013 są nikłe. Zresztą, od kolejnej generacji konsol istotniejszy jest obecnie wzrost sprzedaży tabletów, nowy DirectX nikomu nie jest potrzebny, bo pecety i tak ciągnięte są w dół przez current-geny, Half-Life 3 „będzie jak będzie”, a po Diablo III wizerunek Blizzarda jako studia dokonującego cudów lekko podupadł. Na co realnie liczę w 2013 roku?