Deus Ex: Rozłam Ludzkości - recenzja gry tylko i aż bardzo dobrej
Cwany ten Singer. Recenzja filmu X-Men: Przeszłość, która nadejdzie
14 nieścisłości fabularnych w filmowej serii X-Men
Prince of Persia jako sandbox?
Niesamowity Spider-Man 2 - recenzja filmu
Niech mistrzem Hiszpanii zostanie Atletico
Przed kilkoma dniami zadałem Wam pytanie, czy bywacie na maratonach filmowych. Wspomniałem, że ja na najbliższy się wybieram i tak też zrobiłem. Po odespaniu blisko 40 godzin bez snu (tuż po powrocie jakoś ciężko zabierało mi się do pisania, ciekawe dlaczego), pora na podsumowanie tego wydarzenia. W repertuarze znalazły się Krzyk 4, Dom snów, Pozwól mi wejść oraz Naznaczony. Na początek kilka zdań komentarza na temat każdego z nich.
Samuel L. Jackson został ostatnio ogłoszony „najbardziej kasowym aktorem wszech czasów”. Filmy w których zagrał zarobiły łącznie 7.4 miliarda dolarów (ale składają się na to także ostatnie produkcje Marvela, w których jako Nick Fury występował na ekranie po kilkadziesiąt sekund). Jednym z ponad setki, które złożyły się na taki wynik – i zarazem jednym z lepszych - był Negocjator. Dzieło z 1998 roku, którego reżyserem był Felix Gary Gray, znany z takich produkcji, jak Włoska robota czy Prawo zemsty, odpowiedzialny także za ekranizację gry Kane & Lynch. I właśnie Negocjatora odświeżyłem sobie jednego z ostatnich wieczorów. Oglądałem go jakieś 10 lat temu, może trochę więcej. Zapamiętałem jako rewelacyjne kino.
Jak już Rockstar coś powie, to cała branża będzie tym żyła przynajmniej przez kilka następnych dni. Nie inaczej będzie tym razem - będziemy się zastanawiać, gdzie będzie rozgrywać się akcja kolejnej części serii Grand Theft Auto co najmniej do 2 listopada, kiedy to wypuszczony zostanie oficjalny trailer. Moim życzeniem byłby powrót do słonecznego Vice City. Dlaczego?
Co jakiś czas w różnych miejscach kraju organizowane są nocne maratony filmowe. Zwykle grane są po cztery filmy, zawsze przyświeca im jakaś tematyka. Bywały noce poświęcone konkretnym gatunkom – komedie czy horrory, twórcom – np. maraton filmów Woody’ego Allena, seriom – choćby Zmierzch, czy inne – jak noc oscarowa. Świecką tradycją w pobliżu 1 listopada (lub 31 października - Halloween) również i w tym roku będzie miał miejsce nocny maraton filmowy. Zarówno Enemef, jak i sieć kin Helios organizują w nocy z 28 na 29 (Enemef także 29 i 31, ale tylko w Warszawie) października maraton pod znakiem (grozy i) horrorów. Wśród tysięcy ludzi, którzy w tym czasie zasiądą w kinowych fotelach w całej Polsce, będę i ja.
"O, ja już go gdzieś słyszałem!" Jeżeli zdarza Ci się tak pomyśleć oddając się swojej ulubionej rozrywce, jeżeli usłyszysz znajomy głos, który jest znajomy nie-do-końca-wiadomo-skąd, to prawdopodobnie ten cykl artykułów jest dla Ciebie. Jeżeli nie, ale chcesz przyjrzeć się gdzie jeszcze użyczyli swego głosu znani polscy dubbingowcy - także zapraszam. Jako gracze czasami narzekamy, że polska wersja nie dorównuje angielskiej. Bywa, że wydaje nam się, że nie oddaje klimatu świata przedstawionego. Ale bywają przecież także bardzo udane lokalizacje. Lepsze, czy gorsze - otwierają drogę do zabawy także tym, którzy angielskim posługują się nieco słabiej. Stoją za tym pewni ludzie. Należy docenić trud, jaki w to wkładają, szanować trudną pracę, w której trzeba artykułować setki tysięcy słów, zdzierać struny głosowe, nadwyrężać język. W tym cyklu przedstawiam dorobek polskich aktorów dubbingowych. Te bardzo znane twarze, jak i te znane nieco mniej. Odsłona dwudziesta druga – Brygida Turowska-Szymczak.
Ale i tragedii nie ma. Jeżeli spojrzymy na reżyserski dorobek Paula W.S. Andersona (Mortal Kombat, Resident Evil, Obcy kontra Predator), to po Trzech muszkieterach 3D nie należało spodziewać się cudów. I rzeczywiście cudów nie ma, jest za to kawałek typowego-zachodniego-przygodowego kina akcji. Ma to swoje plusy i minusy.
Jeżeli ktoś od nowego wcielenia Trzech muszkieterów oczekiwał poważnego, dojrzałego dzieła i wiernego odwzorowania książek Aleksandra Dumas, wyjdzie z kina srodze zawiedziony, a właściwie – wcale nie powinien się w nim pojawić. Natomiast gdy oczekujemy przyjemnego filmu, podczas oglądania którego należy wyłączyć myślenie, to omawiana produkcja może przypaść nam do gustu. Ja należę do tej drugiej grupy odbiorców i jestem umiarkowanie zadowolony. Po filmie nie oczekiwałem zbyt wiele, a podejście do tematu z dystansem przypadło mi do gustu. Jednak nawet i ten dystans powinien mieć swoje granice, a obraz Andersona momentami niebezpiecznie je przekracza.
Używacie audiobooków? Jeżeli lubicie wiedźmińską sagę (i chcecie docenić kunszt aktorów), lub też nigdy jej nie poznałiście (a nie przepadacie za czytaniem), to być może będziecie zainteresowani propozycją serwisu audioteka.pl. Odwiedzając tę stronę będziecie mogli nabyć 6 audiobooków, po 3 z wydanych dotąd tomów: Ostatnie życzenie i Miecz Przeznaczenia. Zaplanowanych jest więcej. Czy warto?
Peter Molyneux potrafi opowiadać bajki. Zazwyczaj dotyczą one tego, jakimi to rewolucyjnymi rozwiązaniami będzie mogła się pochwalić jego najnowsza gra. Ale nie zawsze. Opowiedział też jedną piękną, interaktywną Baśń. Seria Fable miała swoje lepsze i gorsze momenty. Część pierwsza, to moment zdecydowanie najlepszy.
Świat Fable: The Lost Chapters na początku sprawia pozory ciepłego, serdecznego miejsca. Zielona trawa, błękitne niebo, przyziemne problemy dziecka z cyklu „skąd wziąć kasę na prezent dla siostry”. Szybko okazuje się jednak, że nie jest to bajka dla najmłodszych. Napad na wioskę, rzeź, osierocenie głównego bohatera, wszystko to skutecznie zmienia obraz gry, która jest infantylna tylko z pozoru. Sielanka mija szybko, a zastępują ją odpadające głowy przeciwników i kolejne blizny na naszym ciele.
Wiedźmin 2: Zabójcy Królów i Dark Souls to jedne z najważniejszych gier rpg tego roku. Wielu graczy uznaje pojedynek tych dwóch produkcji za "erpegowe starcie roku". Oczywiście uogólniam, bo wiele może namieszać Skyrim, a bardzo dobre recenzje zebrał już Deus Ex: Bunt Ludzkości (ale to inna bajka). Sam nie mogę porównać tych dwóch produkcji, bo w Dark Souls nie miałem przyjemności zagrać (być może podzielicie się Waszymi ocenami w komentarzach). Jednak śmiało mogę krótko przeanalizować, która gra została lepiej przyjęta w pierwszych dniach po premierze. Okazuje się, że gdy tak postawimy sprawę, obronną ręką wychodzi gra CD Projekt Red.
Oglądacie dzienniki deweloperskie? Ja z reguły nie. Przypadkiem zupełnym rzuciłem okiem na poniższy filmik. Twórcy Assassin's Creed: Revelations wypuścili materiał z serii "behind the scenes" z tworzenia gry, który ich zdaniem jest bardziej "intymny" niż zwykłe dzienniki deweloperskie. Jak zwykle bywa w takich materiałach, autorzy mówią trochę o zamierzeniach głównego bohatera, przebąkują coś o czasie akcji i świecie gry oraz o tym, jak to są podekscytowani możliwością domknięcia historii głównych bohaterów. Nie pozostawiają też złudzeń, że mimo kilku momentów, w których będziemy kierować poczynaniami Altaira, Revelations to zdecydowanie gra Ezia. Ale co może ciekawsze, w filmiku można zobaczyć "w akcji" Rogera Craiga Smitha, który jest głosem Ezio. Brzmi zabawnie :)
"O, ja już go gdzieś słyszałem!" Jeżeli zdarza Ci się tak pomyśleć oddając się swojej ulubionej rozrywce, jeżeli usłyszysz znajomy głos, który jest znajomy nie-do-końca-wiadomo-skąd, to prawdopodobnie ten cykl artykułów jest dla Ciebie. Jeżeli nie, ale chcesz przyjrzeć się gdzie jeszcze użyczyli swego głosu znani polscy dubbingowcy - także zapraszam. Jako gracze czasami narzekamy, że polska wersja nie dorównuje angielskiej. Bywa, że wydaje nam się, że nie oddaje klimatu świata przedstawionego. Ale bywają przecież także bardzo udane lokalizacje. Lepsze, czy gorsze - otwierają drogę do zabawy także tym, którzy angielskim posługują się nieco słabiej. Stoją za tym pewni ludzie. Należy docenić trud, jaki w to wkładają, szanować trudną pracę, w której trzeba artykułować setki tysięcy słów, zdzierać struny głosowe, nadwyrężać język. W tym cyklu przedstawiam dorobek polskich aktorów dubbingowych. Te bardzo znane twarze, jak i te znane nieco mniej. Odsłona dwudziesta pierwsza – Marek Obertyn.