Większość pozycji, w jakie przyszło mi grać skupiały się na eksterminacji wroga (strzelanki), wytropieniu zabójcy (przygodówki), dojechaniu do celu nie zważając na policję (wyścigi) lub pokonaniu innych przeszkód mających na celu zazwyczaj pokonanie wroga. Generalizuję, jednak miło jest dla odmiany uratować komuś życie nie poprzez odstrzelenie napastników, a walcząc z żywiołem czy krwotokiem. Tytułów na poziomie nie ma zbyt wiele, jednak miło jest wcielić się w strażaka lub lekarza...
Steampunk zawsze kojarzył mi się z parową lokomotywą pędzącą do wizjonerskiego miasta pełnego wiktoriańskiej estetyki i nieprawdopodobnych rozwiązań inżynieryjnych. Jednak ten parowóz nie był zwykły. Wyglądał tak, jakby zbudował go szalony zegarmistrz. Bogato zdobiony, pełen inżynieryjnych nowinek cud mechaniki. Steampunk staje się teraz coraz popularniejszy. Warto się mu przyjrzeć, bo w grach gościł już nieraz.
Nietuzinkowe historie w anime nie są niczym nowym. Sztuką jest połączyć kilka z pozoru niezależnych wątków, związanych z różnymi postaciami w jedno. Jeśli do tego osadzimy historię w Tokijskiej dzielnicy Ikebukuro, pełnej handlu i rozrywki, doprawimy historię gangami, odrobiną mistycyzmu i jeźdźcem bez głowy, to kiedy przyjdzie nam odkrywać kolejne warstwy powiązanych ze sobą historii, zakończyć się to może tylko szaloną eskalacją wypadków. Durarara doskonale spełnia pokładane w niej nadzieje.
Gry mają niepodważalne wartości rozrywkowe. Potrafią odprężyć i dać wytchnienie. Pozwalają odreagować, a także przenieść się myślom w inne miejsce. Zanurzyć w świat wyobraźni,odciąć od świata... Nie tylko. Gry potrafią także czegoś nauczyć. I nie mowę tu o grach edukacyjnych. Gry to znakomity motywator do poszukiwania własnych odpowiedzi.
Seksizm w grach to jedna kwestia. Kontrowersje w grach to druga. Gorzej, kiedy oba te tematy idą w parze. Odnoszę wrażenie, że wszędzie do reklam gier wkradają się tylko i wyłącznie cycki. Nie kobiety i piersi, ale cycki. Bo jak inaczej podejść do propozycji zestawu kolekcjonerskiego Dead Island Riptide? Na pewno nie można przejść obojętnie. Zdecydowanie nie tylko obok niego.
Platformówki i platformery to miły pożeracz czasu. Zasady są proste, jednak z czasem wzrasta zarówno stopień trudności, jak i rozbudowania. Skakanie po poziomach jest miłe, o ile nie prowadzi do zanadto do frustracji. Problem w tym, że zawsze prowadzi. Subiektywnie rzecz ujmując, lubię czasami sobie poskakać...
Strzelanki zarówno w odsłonach pierwszo- jak i trzecioosobowych to jedne z moich ulubionych gatunków gier. Jedne beztroskie, pozwalające na dowolne hasanie po rozległych terenach, będąc obładowanym bronią niczym samobieżna zbrojownia. Inne pełne opanowania i wojny nerwów z ograniczoną ilością amunicji i broni. Moje boje, czyli na ilu frontach przyszło mi walczyć i ocalić kraj/świat/wszechświat (niepotrzebne skreślić)...
Wszelkiej maści ścigałki i gry wyścigowe zawsze były przeze mnie lubiane, chociaż nie należały do mojej, osobistej pierwszej ligi grania. Były miłą odmianą przy strzelankach, przygodówkach czy RPG. Jednak kilka tytułów spowodowało, że przepadłem na długie godziny i dni, nawet dziś pozostawiając niedosyt. Wyścigi także potrafią skłonić do refleksji...
Nieletni czy małoletni bohaterowie zawsze byli obecni w grach. Często występują jako element tła fabularnego opowieści, innym razem są integralną częścią rozgrywki. Nieważne, jaką pełniłyby w grze rolę, zawsze będą wywoływać emocje. Dobrze, jeśli ich obecność jest umiejętnie wpleciona w fabułę, a nie tylko tanią zagrywką wyliczoną w uderzenie w emocje. Kilku takich bohaterów utkwiło mi w pamięci...