Wad kilka przygód białego wilka... - Wiedźmin 3 krytycznym okiem
O sensie inwestowania w PC natchniony wymaganiami Wiedźmina 3
Zachwycające CGI i sztampowy scenariusz. Nowy zwiastun "Wiedźmina"
Recenzja komiksu - Wiedźmin: Ronin #1.
CP2077 - Nocne miasto pełne bugów
Misz - masz miesiąca - Marzec & Kwiecień
Witajcie. W Wiedźminie 3 jest jedno zadanie fabularne zatytułowane: Coś się kończy, coś się zaczyna. Minęło 21 miesięcy od kiedy uruchomiłem pierwszy raz najlepszą polską grę w historii. W tym czasie ukończyłem ją dwukrotnie razem z dwoma dodatkami. Jeśli chcecie poczytać o moim pożegnaniu na zawsze z Dzikim Gonem, to zapraszam do lektury, w której dzielę się swoimi wrażeniami z tej wspaniałej produkcji. Nie obeszło się bez spoilerów.
Cześć wszystkim. W co gracie tym razem? W coś nowego czy kontynuujecie zaczęte wcześniej gry? Dziś jest Tłusty Czwartek, więc i w blogu będzie tłusto od gier. Jeśli o mnie idzie, to bardzo mi się ostatnio chce grać, więc swoim zwyczajem ogrywam kilka gier naraz na zmianę. Wiedźmin 3 i Nier strasznie mnie wciągnęły i spędzam z nimi bardzo dużo czasu a w przerwach od nich odpalam też czasem The Fruit of Grisaię, The Last of Us, Wipeout HD Fury, Personę 4 Arenę Ultimax oraz Guilry Gear X2 #Reload. Standardowo wpis zawiera spoilery z opisywanych gier.
Na wstępie chciałbym podziękować wszystkim czytelnikom, którzy martwili się o moje samopoczucie w ostatnich dniach. Na całe szczęście rozwiązano też problem z dodawaniem komentarzy, więc mam nadzieję, że tym razem będziecie mogli bez problemu skomentować mój wpis. W co gram tym razem? Będą to następujące tytuły: Wiedźmin 3, The Fruit of Grisaia, dodatek do The Last of Us oraz Uncharted: Golden Abyss. Zapraszam wszystkich do lektury i komentarzy.
Jak doskonale zdajecie sobie sprawę, wiedźmiński świat wykreowany przez Andrzeja Sapkowskiego – a następnie zrekonstruowany cyfrowo przez CD Projekt RED – zdecydowanie różni się od uniwersów fantasy, jakie zazwyczaj widujemy w grach wideo. Zarówno książki, jak i RPG z serii Wiedźmin w wielu punktach puszczają oko do odbiorcy, odwołując się mniej lub bardziej bezpośrednio do otaczającej nas rzeczywistości. Te nawiązania skłoniły fanów do doszukiwania się analogii gdzie popadnie – a jednym z najbardziej „spektakularnych” przejawów dorabiania teorii do treści gier i powieści jest teza, że Redania to w istocie Polska odbita w krzywym zwierciadle. Ile jest w tym prawdy? Postanowiliśmy dogłębnie zbadać ten temat.
Jeśli publikacja oficjalnego znaczka pocztowego była dla Was za mało epicka, co powiecie na mierzący 66 centymetrów, kosztujący 770 dolarów (blisko 3 tysiące złotych) posąg Geralta z Rivii? Taką atrakcję przygotowuje dla najzagorzalszych fanów Białego Wilka doświadczone, japońskie Prime 1 Studio.
Od premiery Serca z kamienia, pierwszego dodatku do Wiedźmina 3 minęło już sporo czasu. Ja ograłem sobie DLC w odwrotnej kolejności i właśnie kończę wspomniany wcześniej. Z tego też powodu postanowiłem napisać recenzję, aby mieć na blogu w pełni zrecenzowanego Wieśka Czi.
Około 105 godzin. Tyle czasu spędziłem w świecie trzeciego Wiedźmina, wliczając w to zarówno podstawkę oraz Serca z kamienia, jak i Krew i wino. W trakcie tych w sumie kilku miesięcy (gram oszczędnie :P) ledwo udało mi się skrobnąć od dołu 50% ukończenia całości, według licznika GOG Galaxy. Pewnie jesteście lepsi, ale co tam. Patrząc wstecz, trudno mi wyobrazić sobie lepszy finał dla historii Geralta niż to, co CDP Red pokazało w ostatnim dodatku. Krew i wino to rzecz absolutnie wspaniała i wielu z Was zdanie na temat tej produkcji dawno sobie wyrobiło, ale ja i tak chciałem wystawić grze tę oto skromną laurkę.
Ile dałbyś grze, która z jednej strony zachwyca scenariuszem, przemyślaną mechaniką i olśniewającą oprawą audiowizualną, a z drugiej nie jest wolna od licznych bugów? Podpowiem ci, koło 90 punktów procentowych.
Po skończeniu siódmego tomu i całej sagi o przygodach Wiedźmina Geralta z Rivii, która pomimo rozmachu i fantastycznej opowieści, niestety nie porwała mnie tak bardzo, jakbym tego chciał, Andrzej Sapkowski zapowiedział, że nie ma zamiaru wracać do świata, który stworzył. Pisarz stwierdził, że nie napisze kolejnej książki o białowłosym pogromcy potworów. Życie jednak weryfikuje wszystko i na horyzoncie pojawiła się książka pt. Sezon Burz. Właśnie skończyłem ją czytać i muszę przyznać na początku, że podszedłem do niej bardzo sceptycznie i z dystansem. Wszystko spowodowane jest tym, że wolę bardziej opowiadania o Wiedźminie (dwa pierwsze tomy) niż pięciotomową sagę. A tutaj miałem dostać jedną długą opowieść składającą się na jedną spójną książkę. Zapowiadała się tragedia. Zapraszam na Inny Regał, gdzie opowiem o najnowszej przygodzie Geralta z Rivii.
Wiem, że Dziki Gon już nie jest świeżym tematem, ale długo zbierałem siły do zmierzenia się z tytułowym zagadnieniem, a premiera Krwi i wina wreszcie dała mi motywację, by przelać owe „żale” na klawiaturę. Jednak żeby nie było nieporozumień – uważam, że Wiedźmin 3: Dziki Gon jest świetną grą. Ma pierwszorzędny klimat, znakomite dialogi, piękny świat, satysfakcjonujący system walki i wiele innych zalet. Fabuła też stoi na bardzo wysokim poziomie… ale pod warunkiem, że porównujemy ją z innymi grami (RPG i nie tylko) i/lub traktujemy jako samodzielny byt. Jednak CD Projekt RED podjął się zadania kontynuowania mistrzowskiej opowieści nakreślonej przez Andrzeja Sapkowskiego w tzw. „sadze o wiedźminie”. Pomysł sam w sobie zły nie jest – w zakończeniu „Pani Jeziora” Sapkowski zostawił dość otwartych wątków, by pociągnięcie dalej losów Geralta i Ciri miało sens. Również do realizacji długo nie miałem zastrzeżeń (mniej więcej do połowy Dzikiego Gonu). Niestety, koniec końców po Wiedźminie 3 został mi niesmak w ustach. W niniejszym tekście postaram się wyjaśnić z perspektywy zagorzałego fana Sapkowskiego, co „RED-zi” sknocili w scenariuszu swojego wielkiego dzieła. Tak, bez spoilerów się nie obędzie.