Czasami mam wrażenie, że wypaliłem się i nie mam już siły do pewnego typu gier. W szczególności tyczy się to tytułów JRPG. Powolne początki i sztampowe postacie zniechęcają mnie do dalszej gry. Bardzo często zasypiam przy dennych dialogach i wprowadzeniach tak nieinteresujących, że nawet twórcy wolą je pomijać. Czasem jednak trafi się na taki tytuł, który zaintryguje mnie i zniknę przed konsolą niczym za czasów dominacji pierwszego PlayStation. Jedną z takich gier było The Legend of Heroes: Trails of Cold Steel. Teraz po trwającym wieczność wyczekiwaniu, w moje ręce wpadła kontynuacja tamtej gry. Czy Trails of Cold Steel może udźwignąć ciężar pokładanych przeze mnie oczekiwań?
To nie żart! Twórcy szalonej serii filmów akcji rozważają dodanie zmarłego aktora w jednej z nadchodzących części. Wiele wskazuje na to, że Brian O'Conner powróci na wielki ekran…
Stworzenie gry logicznej to rzecz, która nie należy do najprostszych, a powtórzenie sukcesu poprzednika (bo The Room Two jest sequelem), która została wyróżniona między innymi nagrodą BAFTA jest jeszcze trudniejszym zadaniem. Studio Fireproof Games udowadnia jednak, że wciąż ma pomysł na grę i stworzyło The Room Two, sequel do The Room, który jest tak samo dobry i niewiele można mu zarzucić, o ile cokolwiek.
Właśnie ukazał się pierwszy materiał filmowy z najnowszego filmu Nolana o tytule Dunkirk. Tym razem słynny brytyjski reżyser bierze się za II wojnę światową.
Kilka słów o filmie, który sprawił, że czuję się jakbym stracił bezpowrotnie dwie godziny swojego życia.
Kiedy dowiedziałem, że do kin wchodzi nowy „Jason Bourne” wiedziałem, że to jest film, na który na pewno bardzo chętnie się wybiorę. I właśnie wczoraj tak się stało. Jednak zakładałem, że będzie to coś lepszego, naprawdę.
Najlepsze sztuczki iluzjonistów to takie, których tajników realizacji nie chcemy poznać. Chcemy żyć choć przez chwilę w przekonaniu, że „magia” istnieje, a artysta przed nami naprawdę wyczarował królika z kapelusza. Twórcy Iluzji 2 bardzo zgrabnie poruszają się w tym schemacie przez 2/3 filmu, co chwilę atakując widza zwrotami akcji, które mają za zadanie odwrócić uwagę od rzeczywistej sztuczki dokonywanej na czarnych charakterach.
Co z pozostałą 1/3 historii? No i tu właśnie leży pies pogrzebany – te 2 kwadranse z hakiem to zatrważająca liczba głupot, pretekstowych scen rodzących dziesiątki pytań, no i zakończenie, które aż krzyczy „będzie trzecia część!”. Ale...
Każda odmiana kina gatunkowego ma swoich zagorzałych fanów, ale z niewiadomych przyczyn mam silne wrażenie, że miłośnicy fantastyki naukowej są najbardziej zaangażowani we wspieranie swojego ukochanego gatunku. I dobrze wiedzą oni, że dobre science-fiction nie musi być podparte ogromnym budżetem i światowej sławy obsadą (patrzę w kierunku rychłej premiery nowego Dnia niepodległości). Najważniejszy był, jest i będzie wyjściowy pomysł i zbudowany na jego podstawie scenariusz.
Ostatnio obrodziło zwiastunami kilku ciekawych produkcji s-f, które stoją dosyć daleko od tuzów w rodzaju Interstellar czy nadchodzącego filmu Passengers. Mniejsze pieniądze, mniej znane nazwiska, ale równie dużo powodów do zwrócenia Waszej uwagi. Postanowiłem więc stworzyć listę produkcji, które albo miały już swoją premierę, ale z różnych względów miała ona ograniczony zasięg lub przeszła bez echa, albo dopiero się pojawią, ale już odznaczają się wielkim potencjałem.
Sympatyczny duet zaczynał swoją przygodę na PlayStation 2 w znakomicie zrealizowanej, jak na 2001 rok, platformówce z elementami strzelanki. Kolejna odsłona przesunęła trochę ciężar zabawy w kierunku efektownych wymian ognia z wykorzystaniem wielu pomysłowych narzędzi walki. Trójka musiała w tej sytuacji być kontynuatorem myśli Insomniac Games i naturalnym kierunkiem rozwoju całej serii. Up Your Arsenal! to jeszcze więcej strzelania i akcji rodem z dobrych filmów sensacyjnych.
Gdy w 2005 roku na ekrany kin, a później telewizorów wszedł "Pitbull", Patryka Vegę ochrzczono nowym Pasikowskim i zbawcą polskiego kina sensacyjnego. Nagrał swój film, bez odwoływania się do amerykańskich wzorców, wyznaczając wręcz nowy niepodrabialny styl. Do dzisiaj to jedna z najciekawszych rodzimym produkcji. W kolejnych latach Vega zrobił wszystko, by widzowie porzucili złudzenia o narodzinach nowego mesjasza kina. "Ciacho", "Last minute", "Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć" to nie są powody do chluby. Do "swojego" kina powrócił w średnich "Służbach specjalnych" (ponoć serial jest dużo lepszy od filmu), a teraz wskrzesił Pitbulla. W znacznej mierze, to zmyła, która samym tytułem ma przyciągnąć do kina fanów kultowej produkcji. Bo to zupełnie inny film.
W filmowym biznesie jedną z ważniejszych zasad jest taka: jeśli produkcja zarobiła dużo pieniędzy, to trzeba nakręcić jej kontynuację. Sequele bywają lepsze i gorsze. Bywają takie, które były pożądane przez widzów, ale bywały też takie zupełnie nieudane, złe i żerujące na znanej marce. Często bywa również tak, że wytwórnia bardzo chce dalej doić jakiś tytuł, ale twórca oryginału się na to nie zgadza lub pojawiają się inne przeszkody. Wówczas pomysły na kontynuacje zostają jedynie na papierze, a później na światło dzienne wyciągają ja różni ciekawscy filmożercy. Zapraszam na listę drugich części filmów, które - na szczęście - nigdy nie powstały.