Pominięci i zapomniani, czyli garść horrorów z ostatnich miesięcy
Słyszeliście, co zrobił Eddie Gein? - Krótka historia szaleństwa i koszmaru
Violence Voyager
Błękit w Zieleni - Za łatwa dla trudnych, a dla łatwych za trudna
Jeździec bez głowy i inne opowiadania
Pusty człowiek, czyli przyszła klasyka horrorów
Bloodborne – gra, która od momentu swojego pojawienia się na rynku, zyskała spore grono fanów, którzy zostali zahipnotyzowani przez złowieszczy napis „YOU DIED”. Wydawnictwo Egmont nie mogło sprawić takim osobom lepszego prezentu na święta niż wypuszczenie w grudniowym wypuście tytułów komiksowej adaptacji, która powinna zainteresować każdego gracza, który zalicza tytuł FromSoftware do swoich ulubionych.
Ringu to niezwykły przypadek cyklu, który osiągnął tak wiele trochę przez przypadek. Interesująca książka detektywistyczna łącząca ze sobą elementy horroru i science fiction została przeniesiona na małe ekrany poprzez śmieszny film telewizyjny. Później jednocześnie swoja premierę miały dwa filmy inspirowane serią. Tylko jeden z nich okazał się sukcesem. Nie był to jednak mały sukces, tylko zmiana gatunku. Ringu w reżyserii Hideo Nakaty uczynił z Sadako ikonę popkultury i sprawił, że azjatycki horror przebił się do zachodniego mainstreamu. Sytuacja ta nie trwała zbyt długo i po kilku latach wszyscy mieli dość „japońskiego” straszenia i odgrzewane kotlety w postaci remake’ów filmów z kraju Kwitnącej Wiśni się wszystkim przejadły. Teraz, ponad 20 lat od premiery przełomowego Ringu, Hideo Nakata powraca do tematu. Czy Sadako sprawi, że znowu wszyscy zakochają się w strachu z ojczyzny sake?
Tworzenie kontynuacji dzieł uznawanych za kultowe, ponadczasowe i ocierające się o status arcydzieła to zadanie przerastające wielu twórców. Jestem pewien, że liczba osób uznających książkę Doktor sen za lepszą od słynnego Lśnienia jest niewielka. Nie będzie więc zaskoczeniem, jeśli napiszę że najnowsza filmowa adaptacja prozy króla horroru - Doktor sen w reżyserii Mike'a Flanagana - nie przeskakuje mistrzowskiego filmu Stanleya Kubricka, nawet jeśli ten jest niezbyt lubiany przez samego Kinga. Doktor sen okazał się jednak zaskakująco dobrym filmem, który bez większych problemów wskakuje do wora z napisem "najlepsze adaptacje książek".
Na seans szedłem z umiarkowanymi oczekiwaniami. Jasne, Flanagan to zdolna bestia (Nawiedzony dom na wzgórzu już stał się dla mnie klasykiem współczesnego horroru), a Ewan McGregor swoją obecnością wynosi każdy film ponad przeciętność, ale zwiastuny nie zdołały wywołać efektu "wow", byłem więc ostrożny. Ku mojemu zdziwieniu, gotowe dzieło okazało się być dużo lepsze, niż się spodziewałem.
Ostatnie 3 lata są dla Stephena Kinga, króla książkowego horroru, bardzo łaskawe. Pomijając ciągle tworzone i wydawane powieści, ekranizacji jego dzieł ciągle przybywa, a ich poziom dawno wyskoczył poza standardowe średniactwo, które często nie trafiało nawet do kin. Serial Castle Rock wpisuje się w ten trend tłustymi literami, zostawiając widzów w stanie ciągłego podekscytowania i niepokoju.
Pierwszy sezon tej oryginalnej opowieści pożyczał sobie miejsca i bohaterów znanych z kart książek, ale dodawał do nich mnóstwo nowości i oferował świeżą historię opartą na klasycznych kingowskich motywach. Po 10. odcinkach historia została zamknięta, przyszedł czas na drugą odsłonę, której szósty odcinek wskoczy na ekrany już jutro. Śmiem twierdzić, że w tym momencie jest to rzecz lepsza od sezonu pierwszego i jeden z najciekawszych seriali z pogranicza horroru i dramatu.
Adaptacja ma dla mnie głębszy sens tylko gdy przniesienie utworu w nowe medium zaowocuje dlań wartością dodaną. Nie będzie to tylko "odcinanie kuponów" czy "poszerzanie grupy odbiorców". Dzieło Alberto Brecci wspaniale pokazuje jak wnieść coś od siebie, a jednocześnie zachować ducha oryginału.
Doom to gra powszechnie uznana za ojca gatunku FPS. W końcu przez lata przedstawicieli tego gatunku nazywamy doomowcami. Ma to sens i chyba trudno sprzeczać się z olbrzymią rolą Dooma. Może nie była to pierwsza gra tego typu, ale to właśnie ta produkcja id Software pokazała czym ma być FPS. Szkoda że tego samego nie można powiedzieć o filmowej adaptacji legendarnej gry. Doom z 2005 roku był kolejnym średniakiem, który spodobał się tylko nielicznej grupce widzów. Pewnie dlatego musieliśmy czekać aż 15 lat na kolejny film o potworach i BFG.
Coś na początek
John W. Campbell najbardziej znany jest z bycia wydawcą Astounding Science Fiction. Pełnił tą funkcję od 1937, aż do swojej śmierci w 1971. W ten sposób stał się siłą napędową amerykańskiego złotego wieku s-f. Jednak zanim w pełni poświęcił się wspomnianemu czasopismu, potrafił znaleźć czas aby samemu coś napisać. Jego najbardziej znanym opowiadaniem jest Who goes there? z 1938.
Październik znany w niektórych kręgach jako Straszdziernik to miesiąc, w którym fani grozy oglądają całą masę horrorów. Z tego powodu w przeciągu tego miesiąca na DVD i platformy streamingowe wypuszczana jest cała masa filmów mających zarobić na miłości do oglądania jak giną ludzie (na niby). Większość z tych filmów to kiepskie, niskobudżetowe śmiecie, które są jedną wielką trata czasu. Jednak od czasu do czasu pośród odpadów znajdzie się coś ciekawego. Nie każdy ma jednak czas przekopać się przez to wszystko by wybrać najciekawsze filmy. Dlatego ja zdecydowałem się przebić przez wszystkie horrory w ofercie Netflix w Polsce i wskazać wam te najciekawsze.
Creepshow to legendarna horrorowa antologia za którą odpowiadają takie legendy gatunku George A. Romero, Stephen King i Tom Savini. Film utrzymany w konwencji strasznych komiksów z miejsca stał się pozycją kultową. Do dzisiaj produkcja ta jest wymieniana pośród najlepszych antologii grozy jakie kiedykolwiek gościły na srebrnym ekranie. Niestety sequele już nie wypadły tak dobrze. Druga cześć Creepshow nie była zła, ale filmowi brakowało sporo do produkcji z 1982 roku. Trzeci film nie ma nic wspólnego z oryginalnymi twórcami i jest skokiem na kasę wydanym wiele lat później. Fiasko tego żenującego projektu sprawiło, że nawet najwięksi fani stracili nadzieję na to, że Creepshow powróci na ekrany. Teraz na platformie Shudder debiutuje serial Creepshow. Czy możemy liczyć na coś interesującego?
Strach – cecha pierwotna towarzysząca człowiekowi od momentu, kiedy stał się istotą rozumną. W chwili kiedy przestał być uczuciem, którego można doświadczyć na co dzień, stał się doskonałym marketingowym przedmiotem sprzedaży. Solidną cegiełkę w przeróżnych formach straszenia ludzi, dołożyła Azja. Kontynent, który na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat stał się prawdziwą kolebką horrorów i przerażających opowieści. Doskonałym przykładem takiego popkulturowego towaru prosto z Dalekiego Wschodu, jest w tym przypadku manga Wypaczona.