Trzeci odcinek BojToku, wreszcie pod poprawnym tytułem. Dlaczego takim? Podoba nam się wieloznaczeniowość. Dziś rozmawiamy o wiedźmińskim komiksie, kinowej wersji Thora, Triss w Playboyu oraz nowej płycie Mesa, Kandydaci na Szaleńców. Wszystko to na tle malowniczego, krakowskiego smogu - zapraszamy!
Poprzednie wydania:
Nowy numer Playboya już w kioskach. Kupiłem, zobaczyłem, doznałem geniuszu pomysłu i układu win-win. Geeki kupią Playboya, yuppies kupią Wiedźmina. Nie ma nic lepszego. Tymczasem moją uwagę przykuło coś innego.
Pamiętajmy, że Triss generalnie niezbyt chętnie pokazywała się w książkach nago - jej dekolt przeszywała dość brzydka blizna. Możemy więc uznać, że używa ona swoich magicznych zdolnosci do utrzymania wokół siebie pola maskująco-kosmetycznego. I spoko, Ale. Na poniższym zdjęciu widać, jak Triss z zawstydzeniem leży na łóżku z wiedźmińskim amuletem w ręku. Jak słusznie zauważyła Natasia, ten kawał biżutu zwykle intensywnie wibruje w pobliżu energii magicznych.
Może jestem zboczony, ale jakże to kosmaty przekaz między wierszami.
Przed Wami drugi BojTok, tym razem bez gości specjalnych. W następnym się to zmieni, postaramy się już o to. Dziś rozmawiamy o serialu Game of Thrones, płycie Tin Pan Alley i downtime'ie PSN.
W przyszłym tygodniu planujemy omówić m.in. kinowego Thora. Jeśli macie inne pomysły na zajawki, które warto obczaić, to dajcie znać. A jeśli zobaczycie nas kiedyś, robiących z siebie głupków w krakowskich zaułkach, nie zawahajcie się podbijać.
Zgodnie z obietnicą, umieszczam nagranie swojego wykładu z Game Day 2011 w Sosnowcu. Tak jak mówiłem, jest to przemówienie skierowane głównie do developerów i wydawców, więc nie wiem na ile będzie to ciekawe dla graczy. Mimo to, zachęcam do obejrzenia - pod koniec drugiej części uchwycony został wzruszający dla mnie moment ogłoszenia Wybuchających Beczek.
Uwaga: są to oficjalne materiały organizatorów Game Day 2011, którym dziękuję za możliwość udostępnienia ich tutaj.
W natłoku rozkmin, artykułów, pościgów i side-projectów znaleźliśmy w końcu czas, żeby pójść na miasto i nakręcić parę luźnych dyskusji na różne tematy. Taki nieoficjalny talk-show Konia i mój, w którym chcielibyśmy gadać o przysłowiowym czymkolwiek, zapraszać gości, wyczyniać głupoty i opowiadać mądrości. Przy absolutnie zerowym production value, bo montaż to niepotrzebna przykrywka skilla, no. Pomysł jest taki, żeby na wzór tymonowego Łossskotu kręcić to zawsze w terenie, w losowych miejscach, przy przypadkowej publiczności przechodniów. Zapraszam - głupoty rozpoczęte.
Dziś rozmawiamy o eventowym tygodniu: konferencji CDP, Game Dayu, DKiG, Magnificonie i Game Fusion, a także o płycie Nerwowych Wakacji.
Nie ma lipy. Dziś dla mnie bardzo ważny dzień. Wygłosiłem na Game Day 2011 wykład na temat kontaktów developerów z mediami. Korzystając z okazji, jaką były zwrócone w moją stronę oczy kilkuset (wg organizatorów) entuzjastów tematu, wyrzuciłem z siebie w końcu informację skrywaną i knutą od miesięcy. Napisałem książkę i będziecie mogli ją przeczytać już w czerwcu!*
Nadstawcie uszu na ciekawostki! W Krakowie zapowiada się ciekawy weekend konwentowo-konferencyjny, a mnie się akurat zebrało na wybycie z miasta i podróż do Sosnowca. Game Day 2011 to fajna imprezka, takie polskie małe Game Developers Conference, przy całym zachowaniu proporcji. Będą koledzy z Reality Pump. Farm 51 i paru innych polskich firm, które mają w swojej przeszłości i przyszłości zapisane tytuły, w które warto zagrać. Ja w sobotę wygłoszę tam wykład na temat PR-owych relacji na linii małe studio -> duże media. Będzie coś o łamaniu barier, walce o lepsze jutro i elastycznym nanokombinezonie. Postaram się, żeby nie było nudno i akademicko, w końcu to 1/2 Przed seansem będzie wykładać, nie może być do końca na serio.
Apple przysłało nam iPada 2 na kilka dni – wykorzystałem tę okazję żeby w końcu przejść Infinity Blade. Grę, o której mówi się głównie ze względu na wyróżniający się silnik graficzny – stworzony pod pieczą “głównego” Epic Games, mobilny Unreal Engine. Że wygląda to lepiej niż jakakolwiek prawie gra na platformy Apple, to już wiecie. Teraz kilka moich przemyśleń na temat designu tej gry.
Głęboko wierzę, że branża elektronicznej rozrywki jest jeszcze głęboko w lesie w stosunku do tego, gdzie powinna się znaleźć. Problemy napierają z różnych stron, niedostatki interaktywności i brak zrozumienia kiełkującego medium wśród twórców i odbiorców to jakiś tam punkt wyjścia do dołowania się. Brakuje nam szaleństwa, wolności, eksperymentatorstwa. Stworzenie gry jest zbyt drogie, skomplikowane i pracochłonne, żeby podejmować się gambitu z pomysłem, który jest choć trochę z dupy. Ale „jeeest takiii dzieeeeń”, kiedy to wszystko idzie w odstawkę. Dzień zwycięstwa kreatywności, w którym cały świat widzi, jak elektroniczna ROZRYWKA powinna funkcjonować. Prima aprilis.
Crysis 2 jest ostatnio na ustach wszystkich, a odzew wydaje się wyraźnie pozytywny. Oceny wysokie, gracze zadowoleni, jest OK. Tylko na PS3 trochę mierzi, ale przynajmniej wśród posiadaczy X360 panuje względny spokój. Idealną ciszę i harmonię tej premiery zaburza jednak dla mnie ciągłe "włączam nanowizję" dobiegające z głośników w salonie.