Największym zaskoczeniem zeszłego tygodnia był dla mnie fakt, że ktokolwiek czyta moje wpisy na blogu i komukolwiek się one podobają. Zachęcony tym optymistycznym początkiem postanowiłem dorzucić ostatni już, stały kącik dotyczący gier: "Dobre, bo darmowe", w którym zajmować będę się wszelkimi grami na licencji Freeware. Pierwszy odcinek zaczynamy od jednego z ciekawszych produktów studia Berzerk - Gunbota.
Gunbot to klasyczny shooter 2D, w którym biegamy ucharakteryzowanym na kowboja jednookim robotem, starając się odnaleźć tajemniczy i (a jakżeby inaczej) potężny artefakt. Brzmi banalnie? I tak właśnie ma być! Twórcy postawili sobie za cel sparodiowanie najpopularniejszych motywów przewijających się w grach komputerowych i wyszło im to po prostu idealnie. Gdy zaczynamy czytać krótkie wprowadzenie w fabułę Gunbota, na twarzy wyrasta nam gigantyczny banan - narrator się gubi, wymyśla na poczekaniu bohaterów, artefakty, cel gry. Zero powagi, maksimum zabawy.
Kolejnym gigantycznym plusem Gunbota jest oprawa graficzna oraz muzyczna. Grafikę ocenić można samemu spoglądając na screeny, od siebie dodam więc tylko, że świetnie zaprojektowane zostały modele przeciwników oraz głównego bohatera. Szczególnie ten ostatni budzi jak najserdeczniejsze uczucia - zawadiacki kapelusz, długi płaszcz i spluwa w łapie, którą bawi się i popisuje przy każdej okazji. Rewolwerowiec pełną gębą. Co do muzyki musicie mi po prostu uwierzyć na słowo, że tak świetnie dopasowanej, rockowej ścieżki dźwiękowej dawno w darmowych grach nie widziałem. Grafika i muzyka świetnie się ze sobą komponują, tworząc niesamowity, przyciągający jak magnes klimat.
Słów kilka o gameplayu. Jak się już rzekło powyżej, Gunbot to typowy, dwuwymiarowy shooter, idea gry jest więc dziecinnie prosta - przemy do przodu przez kilku-poziomowe etapy, przebijając się przez hordy przeciwników. Za każdego zabitego wroga dostajemy kilka punktów doświadczenia (sumowanego na koniec misji) oraz pieniądze do wydania w sklepiku na nowe bronie oraz tarcze. W tym miejscu warto wspomnieć o dużym minusie Gunbota - kolejne poziomy doświadczenia zdobywa się bardzo szybko, co w połączeniu z ich niewielką liczbą (zaledwie pięć) owocuje szybką utratą frajdy z ich zdobywania. Przy takiej sobie grze, specjalnie się nie starając, pod koniec pierwszego z trzech światów mamy w zasadzie odkryte niemal wszystkie umiejętności (ja nabiłem w czasie tych 8 etapów 4 poziomy; w najlepszym razie można tą liczbę zredukować do jakiś 3).
Nie zawodzi za to sklepik, w którym na wykupienie przez nas czeka aż 15 rodzajów broni oraz tarcz, plus kilka dodatkowych przedmiotów. Każda broń oraz tarcza jest unikalna, daje inne bonusy, ma inne statystyki i, w przypadku broni, zupełnie różne efekty użycia. Odkrywanie i testowanie kolejnych elementów uzbrojenia daje dużą frajdę i stanowi jeden z głównych powodów do powrotów do tego tytułu po jego jednorazowym ukończeniu i poprawiania swoich wyników (czas przejścia, liczba odnalezionych na każdym etapie gwiazd). Wydłuża to zdecydowanie czas zabawy, bez tego dość krótkiej - nie nastawiając się na zbieractwo, a brnąc jedynie przed siebie, można Gunbota ukończyć w jakieś 2 godziny.
Gunbot to gra, którą mogę z czystym sumieniem polecić każdemu, kto wychowywał się na starych grach, w których od czasu rozgrywki ważniejsza była grywalność. Tytuł jest niesamowicie dynamiczny, zabawny, a przechodzenie kolejnych etapów przynosi niesamowitą frajdę. Trochę szkoda, że kończy się tak szybko, ale cóż - dostajemy to, za co płacimy (a właściwie to nawet więcej). Gunbota mogę również polecić wszystkim tym, którzy nie mają ani czasu, ani chęci do gry w "duże" gry - do tego tytułu można usiąść zarówno na pół godziny, jak i na kilka godzin. Tyle ode mnie - wracam do gry.