Najlepsze albumy roku 2011 wybiera FSM - fsm - 17 grudnia 2011

Najlepsze albumy roku 2011 wybiera FSM

Wraz z początkiem drugiej połowy grudnia mogę z czystym sumieniem zająć się moim ekstremalnie subiektywnym podsumowaniem roku w kategorii muzyka. Wszystko, czego chciałem posłuchać już miało swoją premierę i ze wszystkim się zapoznałem w stopniu, mam nadzieję, wystarczającym. Czas więc dokonać rachunku sumienia i przedstawić ewentualnym zainteresowanym jakież to albumy pieściły me uszęta w 2011 roku.

Mam wrażenie, że przed rokiem było łatwiej, bowiem faworyt był jednoznaczny i nikt mu nie mógł podskoczyć, a ciekawe płyty szerzej rozkładały się na gatunkowym spektrum. Teraz jest niemal wyłącznie rockowo, a na dodatek brakuje tu kilku wydawnictw, które nie były aż tak dobre, jak bym sobie tego życzył. Nowy Mogwai to solidna porcja grania, ale poprzednia płyta chłopaków ujęła mnie dużo bardzej. Wrześniowy album grupy dEUS też jest niezły, ale nie zasługuje na miejsce w "topie". Z kolei zaskakująco strawny i "słuchalny" jest nowy dubstepowy Korn, który był ostatnim moim płytowym zakupem w tym roku. Niby kompozycje są powtarzalne, ale jednak uznaję ten eksperyment za udany (posłuchajcie najlepszego na płycie Bleeding Out). Poważnie ujęło mnie również Zwierzę bez Nogi Fisza i Emade, ale wątpię by z czasem było w stanie dochrapać się wysokiego miejsca na liście. Nie do końca są to moje klimaty, choć album wydaje się być naprawdę solidny, a Waglewscy bez wątpienia są piekielnie zdolni. Tak czy siak najważniejsze dla mnie płyty są wyliczone poniżej. Zapraszam.

Warto śledzić - ††† (Crosses)

Shaun Lopez (Far) i Chino Moreno (Deftones) nagrali i wydali za darmoszkę EPkę z pięcioma utworami, które mają stanowić odskocznię od ich codziennych zajęć. Jest więc klimatycznie, eterycznie, gitarowo i samplowo. Część z Was słyszała ich utwór The Years na ścieżce dźwiękowej do Batman: Arkham City. Fajnie się to zapowiada, a w perspektywie są kolejne takie mini-albumy (być może również za darmo), więc na pewno warto się zainteresować.

Wielkie wyróżnienie - OST The Girl With The Dragon Tattoo

Reznor nie umie zrobić chały (no dobra, jego cover Zoo Station mnie nie powalił), więc nic dziwnego, że soundtrack do nowego filmu Finchera to dobra, bardzo dobra, rewelacyjna rzecz. Jednak z racji ogromu materiału (niemal 3 godziny muzyki) i faktu, że jest to dzieło powiązane z obrazem (którego jeszcze nie widziałem), nie jestem w stanie umieścić tego albumu w hierarchii najlepszych. Jest świetny, ale czy lepszy od płyty numer 2 na liście? Nie wiem.


No dobrze, czas teraz na właściwe zastawienie. Oto sześć najfajniejszych płyt 2011 roku według mnie.

6. Ocean - Wojna Świń

Zespołu w zasadzie nie znałem wcześniej, ale zainteresował mnie singiel katowany przez rozgłośnie w tym roku. Płytkę kupiłem niemal w ciemno poczytawszy sobie o zagranicznym producencie, nagraniach gdzieś w londynie o o tym, jakby miał to być najcięższy album w dorobku grupy. Czy jest nacięższy - nie wiem. Czy jest dobry? Bez dwóch zdań. Świetnie zagrane, doskonale zaśpiewane, nie nudzi się ani przez chwilkę. A jako że warto wspierać artystów rodzimych, którzy dobrze robią to, co potrafią robić, zakupiona płytka była w tym roku odtwarzana często.

5. Nosowska - 8

Katarzyna wielka jest i basta. Ostatni, zmieniony Hey bardzo mi się podobał, nowa, zmieniona Nosowska bardzo mi się podoba. Jedyny, początkowy mankament - za mało czadu - szybko odchodzi na dalszy plan, bo ten album wypełniają przemyślane, wielowarstwowe kompozycje z, jak zwykle, świetnymi tekstami. Całość przy okazji nabrała życia i tempa na żywo - seria tegorocznych koncertów z niesamowitymi wizualizacjami to jedno z milszych wspomnień tego roku.

4. The New Regime - Speak Through The White Noise

Ilan Rubin, czyli człowiek-zespół, ma 23 lata, umie grać na wszystkim, grał na perkusji w Nine Inch Nails i do tego wydał świetny album. Nic, tylko umrzeć z zazdrości.  Na 12 piosenek składających się na jego drugi album 12 jest dobrych, a z tych 12 dwie są absolutnie rewelacyjne. To kawał przemyślanego, rockowego grania, które cały czas jest dostępne do przesłuchania w całości za darmo. Szacunek!

3. Jane's Addiction - The Great Escape Artist

Powrócili po 8 latach i dołożyli do pieca, pokazując że z wieloma rock'n'rollowcami jest jak z winem - zyskują z wiekiem. Nigdy nie byłem jakimś ich wielkim fanem, choć hiciory znam, a Strays uważam za naprawdę solidne wydawnictwo. Tymczasem nowy album JA to strasznie sympatyczna gitarowa płytka bez oszukiwania słuchacza. Perry śpiewa, jeden Dave wiosłuje, drugi Dave basuje, a Stephen wali po garach. Spójne to, melodyjne, wchodzące w ucho. Mega-pozytywne zaskoczenie.

2. Foo Fighters - Wasting Light

Mieli, kurde blaszka, przyjechać do Polski na koncert. A niech cię, Piotrze Metzu! Na szczęście wydali TAKĄ płytkę, że prawie nie jestem już smutny (a przecież może przyjadą w 2012?). Foo Fighters to zespół idealnie pasujący do określenia "fajny". Maksymalnie sympatyczne chłopaki w nim grają i czerpią z tego maksymalnie dużo radochy, która udziela się słuchaczowi. Poprzednie albumy FF były średnie, niezłe, dobre - na każdym były utwory niemal genialne, ale przeplatane słabszymi. Tym razem w zasadzie cała płytka jest bardzo dobra - bez słabszych momentów (posłuchajcie całości za free). I jeszcze do niedawna była moją płytą roku... :)

PŁYTA ROKU:

Puscifer - Conditions Of My Parole

Durnowata nazwa zespołu, głupkowany tytuł płyty i niepoważna okładka. Ale jaka zawartość! Ach, nawet nie wiem gdzie zacząć. Maynard ma głos, który jest w stanie zapewnić pokój na świecie, a instrumentalne kompozycje zawarte na nowym albumie nakarmią głodujących. Zaskakująco dobra, spójna, idealnie operująca klimatem, atmosferą i gitarowym czadem płytka. Śmiem twierdzić, że gdyby A Perfect Circle miało wydać teraz album, to nie byłby lepszy od tego. Rozpływam się!

I tak to u mnie w tym roku było. A jak było u Was? Może ktoś podrzuci jakąś propozycję, która zawstydzi mój ranking i każe przemyśleć pewne życiowe decyzje? Zachęcam do komentowania i życzę wielu fantastycznych dźwięków w nowym roku.

fsm
17 grudnia 2011 - 11:47