Seria GTA słynie nie tylko z bardzo dobrych gier akcji usytuowanych w otwartym świecie, ale i z charakterystycznych okładek. Wczoraj Rockstar opublikował oficjalny cover GTA V, aby ponownie rozpalić w nas gorące zainteresowanie tym tytułem. Szczerze mówiąc już wczoraj po godzinie 16 zamierzałem opublikować niniejszy tekst, ale wypadły mi wtedy ważniejsze sprawy, dlatego ten spóźniony wpis zamieszczam dziś.
Czołówka jaka jest każdy widzi. Jej styl został zaś utrzymany w tonie prezentującym Grand Theft Auto od przeszło 10 lat! Jednak zanim przedstawię wam genezę okładek kontrowersyjnej marki Rockstara, uprzednio ocenię aktualną. Przede wszystkim bardzo podoba mi się jej żywa kolorystyka oraz widniejące tam obrazki. Ponadto pomimo starego motywu, cover wygląda nowocześnie, nie wspominając o czcionce będącej już klasą samą w sobie.
Jednakże nie zawsze tak było. Pierwsze odsłony oferowały wówczas inne "plakaty", na dodatek względem siebie niezbyt spójne. Niemniej jednak i tak robiły wrażenie swoim designem, zaś same gry cieszyły się ogromną popularnością z powodu rozładowania negatywnego napięcia oraz wszechobecnej swobody.
Nawet trójka, czyli pierwsza w pełni trójwymiarowa odsłona GTA nie wpasowywała się w panujący od lat trend. Niemniej jednak twórcy zastosowali w niej czcionkę, która po dziś dzień jest znakiem rozpoznawczym serii. Jeśli zaś chodzi o zbliżone motywy, czyli pojawiające się w lewym górnym rogu helikoptery i gdzieniegdzie skąpo ubrane kobiety, twardzi mężczyźni, czy też szybkie fury, to trend ten zapoczątkowało klimatyczne i bardzo lubiane Vice City.
Trochę inaczej sprawa się miała z przenośnymi edycjami. Szczególnie tymi przeznaczonymi na konsole Nintendo GameBoy. Bliższe nawiązania oferowały za to gry przeznaczone na Sony PlayStation Portable, co widać na wyżej umieszczonych obrazkach.
Widniejący trend, pochodzący z przełomu 2001 (czcionka Grand Theft Auto III) oraz 2002 (motyw z kafelkami - Grand Theft Auto: Vice City) przetrwał do dziś pod postacią Grand Theft Auto V! Oczywiście z licznymi liftingami. Jednak trzeba przyznać, że Rockstarowi udało się stworzyć nie tylko wspaniałe gry, ale i równie wypasione okładki. Ja osobiście nie przypominam sobie drugiej takiej firmy, która tak namiętnie nawiązywałaby do swoich poprzedników, nawet pod tak mało wydawać by się mogło względem.
Polub, zaćwierkaj lub wykop Raziela oraz jego wpisy, jeśli przypadły ci do gustu. Z góry dziękuję za klik.