Recenzja książki „Arsenal. Jak powstawał nowoczesny superklub” - Brucevsky - 5 października 2013

Recenzja książki „Arsenal. Jak powstawał nowoczesny superklub”

Alex Fynn i Kevin Whitcher obiecują, że Arsenal. Jak powstawał nowoczesny superklub przedstawi historię zza kulis i odkryje nieznane fakty. Już na okładce zapowiadają, że w środku czytelnik pozna tajemnice szatni i dowie się więcej o posiedzeniach zarządu. Obietnica odkrycia sekretów Arsenalu zachęca do lektury, bo w końcu „Kanonierzy” to jeden z czołowych zespołów Starego Kontynentu, a dzięki trenerowi Arsene’owi Wengerowi i jego polityce szkolenia młodzieży oraz oszczędzania funduszy, także drużyna bardzo charakterystyczna. Czy dzieło Fynna i Whitchera nie zawodzi oczekiwań?

Tytuł publikacji trafnie i dobrze oddaje to, co czytelnicy mogą znaleźć na kolejnych kartach publikacji. To nie jest zwykła historia zespołu z Londynu, jego sukcesów i porażek. Fynn i Whitcher skupiają się na wydarzeniach, które przyczyniły się do powstania „superklubu”, przemiany Arsenalu w jeden z czołowych zespołów Premier League i Europy. Stąd też na kolejnych kartach niekoniecznie najważniejsze są informacje o poszczególnych osiągnięciach drużyny. Próżno szukać szczegółowych opisów kolejnych sezonów, analiz kadr i piłkarzy. Dużo większy nacisk położony jest na politykę transferową Arsene’a Wengera, prace zarządu i wszelkie ruchy, które przyczyniły się do obecnej pozycji Arsenalu w futbolowym świecie.

To wszystko sprawia, że czytelnik niekoniecznie będący kibicem Arsenalu może momentami poczuć się przytłoczony ilością informacji, a i znudzony szczegółowymi opisami biznesowych czy marketingowych działań zarządu klubu z Londynu. Kibice nie kojarzący nazwisk takich, jak Kroenke, Deinn, Fiszman czy Usmanow mogą być zdezorientowani, czytając kolejne akapity poświęcone ich konfliktom, decyzjom i wzajemnym relacjom. Momentami Arsenal Fynna i Whitchera bardzo oddala się od typowo piłkarskich tematów, by wejść w obszary marketingu, biznesu i finansów. Dla niektórych może to być spora wada, ale dla fanów „Kanonierów” znakomita możliwość poznania prawdy o przenosinach z Highbury na Emirates Stadium czy okolicznościach zdobycia najważniejszych kontraktów reklamowych.

Na szczęście nie cała książka to tylko suche fakty dotyczące działań panów w garniturach. Autorzy pozwalają także sporo dowiedzieć się o Arsene’ie Wengerze i nieco lepiej zrozumieć jego politykę transferową. Nie boją się przy tym poddać ją analizie, porównać z tą innych klubów i ocenić. Ostatnie lata posuchy robią swoje i twórcy, jakby nie patrzeć oddani fani Arsenalu, potrafią spojrzeć na działania trenera i zarządu krytycznym okiem, szukając przyczyn dotkliwych porażek na różnych frontach.

Trudno jednoznacznie oceniać Arsenal. Jak powstawał nowoczesny superklub. Dla kibiców zespołu z Londynu to obowiązkowa lektura, która stanowi dobrze napisane podsumowanie ostatnich lat działalności „Kanonierów”. Dla pozostałych może to być momentami męcząca podróż po gabinetach członków zarządu. Ich jednak z kolei na pewno zainteresują informacje dotyczące wydarzeń bliżej związanych z futbolem, wspomnienie Arsenalu trenera George’a Grahama czy przypomnienie ekipy „Niezwyciężonych”. Wielu kibiców nurtuje dziwna polityka transferowa Arsene’a Wengera i całego Arsenalu. Publikacja Fynna i Whitchera pozwala poznać ją trochę lepiej i choć trochę zrozumieć. Nie jest to przy tym cukierkowa i przesładzająca rzeczywistość książka o „najlepszym klubie świata i fantastycznych ludziach tworzących go”. Twórcy nie bali się krytykować i oceniać właścicieli i swoich ulubieńców, co na pewno dobrze zrobiło ich dziełu. To ciekawa pozycja, która jednak wymaga konkretnego podejścia. Kibice zainteresowani tylko tym, co jest na boisku lub ewentualnie w szatni powinni zastanowić się nad jej zakupem. Pozostałym mogę Arsenal. Jak powstawał nowoczesny superklub polecić.

+ sporo informacji o funkcjonowaniu klubu
+ ciekawe analizy
+ kulisy kluczowych wydarzeń z historii Arsenalu
- momentami zbyt szczegółowe opisy prac zarządu i relacji ich członków
- trudna w odbiorze dla osób nie kibicujących londyńczykom

Brucevsky
5 października 2013 - 11:11