Zagraj to jeszcze raz czyli o muzyce w Strażnikach Galaktyki (i nie tylko) słów kilka - Słowo na niedzielę(43) - Bartek Pacuła - 5 sierpnia 2014

Zagraj to jeszcze raz, czyli o muzyce w Strażnikach Galaktyki (i nie tylko) słów kilka - Słowo na niedzielę(43)

O nie! Znowu artykuł o muzyce z Strażników Galaktyki? Spokojnie. Poniedziałkowy tekst poświęcony był recenzji OST do tego filmu. Ten artykuł jest czymś zupełnie innym. Oglądając Strażników… nie da się nie zauważyć (chyba, że ktoś połowę tego filmu spędził poza salą kinową) tego, jak ważna jest muzyka oraz sprzęt ją odtwarzający dla Star-Lorda. Ten walkman, pomarańczowe słuchawki, oldschoolowa kaseta oraz odtwarzacz magnetofonowy (absolutnie obłędny, z świetnymi wskaźnikami wychyłowymi i stylistyką lat 70., którą tak świetnie oddaje np. sprzęt Accuphase’a). Tak; Star-Lord ceni sobie muzykę i swój sprzęt hi-fi. I właśnie o tym będzie dzisiejszy artykuł – o muzyczno-sprzętowym aspekcie w filmach (chociaż Straznicy… są bezpośrednią inspiracją, to nie są jedynym filmem zmagającym się z tym zjawiskiem).

Zanim ktoś powie, że to kolejne „zrzędzenie starego audiofila, że obecnie nie jest tak jak kiedyś” (jeden z moich ulubionych cytatów pod jednym z moich tekstów), chciałbym coś wyjaśnić: nikogo nie zamierzam „nawracać”, bić czy przekonywać do drogiego sprzętu klasy high-end. To nie moja misja, to nie moje powołanie. Tekst ten ma jedynie zwrócić uwagę na kilka rzeczy, które mogły umknąć części widzów. Czyli na umieszczanie muzyki i sprzętu w filmach. Bo, jak się okazuje, reżyserzy robią to dość często i chętnie. A tenże sprzęt/muzyka są nie tylko ozdobnikiem, ale także często mają za zadanie wyrazić pewne rzeczy.

Peter Quill, główny bohater Strażników…, legendarny Star-Lord (którego nikt nie zna) to człowiek, który wie co dobre. Ma super statek, umawia się z różnymi ładnymi paniami (i to chyba w ilościach hurtowych), ratuje galaktykę i… ma prawdziwy sprzęt. Na dodatek słucha na nim świetnej muzyki, którą kocha i za którą jest w stanie poświęcić oraz zaryzykować naprawdę wiele. Chociaż jego zestaw walkman + słuchawki stanowią piękny, niebiesko-pomarańczowy, duet od Sony, który po prostu wdzięcznie wygląda na ekranie, to wiąże się z nimi coś jeszcze: opowieść, symbol, który dla Petera coś znaczy. Ten sprzęt i ta muzyka stanowią dla niego ważny łącznik pomiędzy swoją osobą, a Ziemią i jego matką.

Pokazywanie sprzętu i muzyki, które są czymś więcej niż tylko ozdobnikiem ma jednak znacznie dłuższą historię. Bo gramofon (i grający na nim winyl z 5. Symfonią Beethovena) pojawił się już w arcydziele kina, jakim bez wątpienia jest Mechaniczna Pomarańcza. Główny bohater ewidentnie miał coś nie tak z głową, a maniakalne wracanie do dosyć przerażającego i podniosłego dzieła muzycznego miało nam to dobitniej uświadomić.

Dobry sprzęt pojawił się też m.in. w ekranizacji gry Tomb Raider z Angeliną Jolie w roli głównej. Przez kilkanaście sekund mieliśmy okazję podziwiać prawdziwe cudo: absurdalnie drogi gramofon Clearaudio Master Reference. Za jego pomocą reżyser pokazał nie tylko bogactwo Lary, ale także jej wysublimowanie: byle wieśniak nie będzie się przecież bujał na linach słuchając ambitnej klasyki, prawda?

Gramofon Krika. Widać go pięć sekund, ale widać.

Gramofon wyrażający wysublimowanie czy niekonwencjonalne myślenie był także pokazywany w filmie s-f z twardzielem twardzieli, czyli Vinem Dieselem w filmie Babylon A.D. Swoje pięć sekund (dosłownie) miał też gramofon w najnowszym Star Treku. Jim Kirk to człowiek, o którym można powiedzieć wszystko, ale na pewno nie to, że działa zgodnie z zasadami czy konwencjonalnie. Ten gramofon (a przecież akcja Treka toczy się w przyszłości) ma za zadanie właśnie to pokazać.

Zestaw dla audiofila albo dla, wg. niektórych reżyserów. psychopaty :)

Jeszcze inne założenie spełniały high-endowe „zabawki” w amerykańskiej wersji Dziewczyny z tatuażem. Tam (dla wrażliwych: SPOILER!!!) główny psychopata miał aż dwa drogie systemy. Jeden spoczywał sobie bezpiecznie w salonie (super-drogi nowoczesny system od Banga & Olufsena), drugi zaś znalazł swoje miejsce w piwnicy, gdzie ten przemiły audiofil-meloman torturował swoje ofiary. Co zabawne – by pokazać jak bardzo psychiczny on jest wykorzystano do tego drogą amplifikację lampową od (najprawdopodobniej – nie umiem na 100% tego rozpoznać) McIntosha oraz magnetofon szpulowy, na którym leciała Enya i jej Orinoco Flow.

Sprzęt audio, jak widać, pojawia się w różnych typach scen.

Sprzęt audio i muzyka były także pokazywane w takich filmach jak Ja Robot, Sierpień w Hrabstwie Osage czy Oblivion. Zawsze miały tam jakieś zadanie, jakąś informację (prawie że podprogową) do przekazania. Cieszy mnie fakt, że sprzęt i muzyka są ważne w świecie 10. muzy – nawet jeśli mają za zadanie wyrazić emocje ekranowego psychopaty.

Tak jak mówiłem: artykuł ten nie powstał by kogokolwiek do drogiego sprzętu audio przekonywać. Jest to raczej felieton, który zwraca uwagę na istnienie i wagę tego zjawiska. Może następnym razem jak będziecie oglądać jakiś film też wypatrzycie jakieś high-endowe cudo? A może ktoś zna tytuły filmów, gdzie sprzęt i muzyka są ważne?

PS. Podobnie jak sprzęt co raz częściej na wielkim/srebrnym ekranie pojawiają się gry. Jak na przykład Call of Duty w Domku z kart albo któraś część Fify w Lejdis.

Fanpage Music to the People na Facebooku

Teksty o Strażnikach…, które ukazały się na Gameplay’u:

Tekst o historii komiksów o Straznikach… od Czarnego Wilka

Recenzja filmu od eJay’a

Guardians of the Galaxy Deluxe Edition – recenzja płyty

Poprzedni wpis z cyklu Słowo na niedzielę:

Wpis o topowym magazynie poświęconym rockowi, czyli Classic Rock Magazine

Bartek Pacuła
5 sierpnia 2014 - 11:48