Kolorowe Piksele #08 na PC - recenzja gry - The Binding of Isaac: Rebirth - hongi - 20 listopada 2014

Kolorowe Piksele #08 na PC - recenzja gry - The Binding of Isaac: Rebirth

hongi ocenia: The Binding of Isaac: Rebirth
90

Na grę The Binding of Isaac: Rebirth, czekało od dawna dużo ludzi. Gracze wciągnięci przez oryginał oraz dodatek Wrath of the Lamb, kupowali  już Rebirth przed premierą. Ja też tak zrobiłem. Siedząc w ciemnym pokoju 4 listopada, odpaliłem nową wersje przygód Isaaca. Znów pojawiło się uczucie obrzydzenia oraz niesmaku jakie miałem, grając pierwszy raz. Od nowa przeżywałem niemoc, gdy wrogowie bezlitośnie zabierali mi serduszka. Wsiąknąłem kolejny raz, pomimo wmawiania sobie, że nigdy więcej nie podniosę ręki na Mamuśkę. Myliłem się. O jak bardzo, się myliłem. Zapraszam na recenzję The Binding of Isaac: Rebirth.

Gracze, którzy liczyli na coś nowego, musza obejść się ze smakiem. Gra jest kolejnym rozszerzeniem już i tak bogatego Wrath of the Lamb. Nie zaznamy tutaj nowej historii. Isaaca nie czekają nowe przygody, pomimo faktu, że został wskrzeszony. Gra otrzymała całkiem nowy silnik i została bardzo przemodelowana. Na szczęście cała mechanika pozostała ta sama. Dodatkowo gracze posiadający pada podłączonego do swojego komputer, mogą cieszyć się graniem bez klawiatury. Próbowałem przez chwilę, ale szybko wróciłem do  klawiaturowego ustawienia przycisków. Przyzwyczajenie. Twórcy musieli wdrożyć takie możliwości, gdyż gra trafiła również na konsole PS4 i PS Vita.

Grafika jest cudowna. Poprawiono detale, a artystyczna kreska wylewa się i czyni ten tytuł – w porównaniu do pierwowzoru – dziełem sztuki. Isaac ma teraz więcej szczegółów, no i porusza się w płynniejszy sposób. Cała gra nabrała mroczniejszego wyglądu, co pogłębia klimat samotności oraz przygnębienia. Lochy zostały rozbudowane, twórcy nie szczędzili odrażających dodatków. Mamy leżące na podłodze czaszki, na ścianach przeróżne wzory oraz klimatyczne cienie oraz pojawiające się gdzieniegdzie, promienie słoneczne. Niektóre z późniejszych komnat, są tak zaciemnione, że ledwo co widać przeciwników. O ich pociskach już nie wspomnę.  

Potwory oraz bossowie zostali także przemodelowani. Każdy otrzymał nowy kształty oraz animacje. Teraz wszystkie monstra lepiej się ruszają, bryzgają krwią czy umierają. Po prostu widać ogromna prace autorów na pierwszy i drugi rzut oka. Gra dostała kilku mniej sympatycznie wyglądających przeciwników. Piszczące odchody, są tutaj moimi ulubieńcami. Nie zabraknie pająków chodzących po ścianach. Mamy w grze nawet potworka przypominającego Cubona z Pokemonów, rzucającego w ciebie kością. Większość przeciwników, to dobrzy starzy znajomi.  Z nimi nie będziemy mieć większych kłopotów. Natomiast z nowymi wrogami, mogą pojawić się drobne problemy. Przynajmniej na początku rozgrywki.

Dużą zmianą są tutaj powiększone pomieszczenia, które składając się z kilku mniejszych. Ogólnie jest to naprawdę fajny pomysł, który utrudnia życie. Dość, że w takich pokojach jest masa przeciwników, to jeszcze nie widzimy ich w całości, jak ma to miejsce w mniejszych pokojach. Nie panujemy nad ruchem potworków, którzy są poza ekranem. To może kosztować nas serduszko, lub nawet utratę życia, szczególnie w przypadku walki z plującymi przeciwnikami. Nowym pomysłem są ruchome kolce, trzeba dobrze uważać, by się na nie, nie nadziać. Podwójne kłopoty, pojawia się, gdy obok tych kolców mamy namagnesowaną głowę, która nas przyciąga lub odpycha w stronę pułapki. Przejście kilkakrotnie przez takie pomieszczenie, szybko podniesie nam tętno. Kolejną nowość jest kooperacja. Tak, możemy w The Binding of Isaac: Rebirth grać z kolegą. Niestety, drugi gracz zabiera nam serduszko i pojawia się, jako mały pomocni. Fantastyczny pomysł dla graczy, którzy maja wśród znajomych fanów gry, ale ci jeszcze nie posiadają własne kopii. Teraz mogą pokonywać poziomy wspólnie, na jednym komputerze. Gra przestała być zabawą, tylko dla jednego gracza. To się chwali.

Ogromny plus, za opis przedmiotów. Po zabraniu z ołtarza jednego w upgradów, na górze pojawia się krótki opis. Tego brakowało w wcześniejszych grach. Najwidoczniej twórcy posłuchali wreszcie narzekań graczy. Sam podział przedmiotów został taki sam. Możemy nadal korzystać z kart oraz pigułek. Issac, znów jest w stanie, używać specjalnych przedmiotów. Schowek na specjalne pasywne przedmiot pozostał także, ale z moich obserwacji wynika, że twórcy dużo tutaj pozmieniali. W nowej grze pojawiły się kartridże, które dają nam specjalne umiejętności. Przykładowo kartridż NESa, przypominjący ten z grą Mario Bros, pozwala naszemu bohaterowi skakać w bok. Dzięki tej umiejętności możemy szybko poruszać się po komnatach lub uniknąć ataku. Ten przypominający Pac-mana, daje nam chwilową nieśmiertelność i możliwość zjadania przeciwników. Ta umiejętność była już wcześniej, ale jako specjalny przedmiot, który mogliśmy wykorzystać kiedy chcieliśmy. Teraz ta umiejętność włącza się bez naszej ingerencji. Podobnie jest z innymi umiejętności, najwidoczniej twórcy chcieli trochę zbalansować rozgrywkę.

Widać, że autorzy oprócz własnego doświadczenia z grą, biorą pod uwagę wypowiedzi samych graczy i starają się na każdym kroku podchlebić i zachęcić ciągle nowe osoby, do zagrania. Wszystko za sprawą tych małych dodatków. Łzy teraz mogą odstraszać potwory, inne znów powodują, że trafiony potwór zakochają się i atakują innego potwora. Czy w końcu ogniste łzy, które na krótka chwile podpalają stworka. Wraz z postępem gry odsłaniamy – jak to miało miejsce w wcześniejszych częściach - ciągle nowe umiejętności oraz nowe rodzaje łez. Duże zmiany zostały również wprowadzone, jeśli chodzi o naszych pomocników. Krok w krok, może teraz za nami chodzić masa różnokolorowych płodów. Na przykład jeden, może nam dawać prezenty w postaci kluczy, bomb czy serduszek. Inny straszy wszystkie potwory po kolei i dzięki temu nie atakują nas, tylko uciekają w popłochu. Możemy kupić sobie u Szatana, płód z krwistym mocnym strzałem, który w pierwszych grach, był najpotężniejszych atakiem. Tutaj poprzez trzymanie i puszczanie przycisku strzelania, wysyłamy śmiertelną falę w przeciwników. To my sterujemy, kiedy ma strzelać nasz podopieczny. Fajne rozwiązanie i duże ułatwienie dla graczy chcących przejść grę, w jak najkrótszym czasie.

Gra oferuje nam 16 zakończeń. W większości są to stare filmiki, stworzone na nowo. Jakby tego było mało, twórcy pozmieniali i dodali więcej wyzwań. Teraz mamy ich aż 20 i każdy z osobna doprowadzi nas do szału.  Do odsłonięcia mamy również kilka starych jak i nowych postaci, w sumie będzie nam dane płakać, aż dziewięcioma. A każda będzie posiadać swoje unikalne umiejętności i statystyki. Twórcy pogrzebali również przy naszym sklepiku. W rogu zstaniemy całkiem nowa maszyna, do której możemy wrzucać monety – lub deponować za pomocą bomby. W ten sposób upgradujemy nasz sklep. Tak więc na początku nie żałujcie grosza, gdyż w późniejszych grach, będziecie mogli zakupić lepsze przedmioty, już na początku gry. 

Muzyka oraz dźwięk. Tutaj twórcy poszli na całość. Gra brzmi po prostu o niebo lepiej od pierwowzoru. Każda komnata, poziom i specjalne pomieszczenie ma swoją unikalną melodie. Napisane kawałki przypominają te stare, ale zostały o wiele lepiej zmiksowane i brzmią bardziej mrocznie. Wszyscy przeciwnicy oraz bossowie jęczą, charczą, plują i kaszlą w nowy przyprawiający o ciarki sposób. Wołania Mamuśki, teraz nawiedzają nas nie tylko w grze, ale także poza nią.

Podsumowując. The Binding of Isaac: Rebirth jest kolejnym skokiem na kasę, ale także przejściem na nowe platformy. Gra musiała być całkowicie przebudowana, by mogła trafić do graczy posiadających PS4 oraz PS Vite. Czy dobrze to wyszło graczom komputerowym. Na pewno. Martwi mnie tylko fakt, że wcześniejsze odsłony zostaną bardzo szybko wypchnięte przez nowość i zapomniane. The Binding of Isaac: Rebirth ma wszystko co miał The Binding of Isaac oraz The Binding of Isaac: Wrath of the Lamb, a do tego jest ładniejszy, lepiej brzmi i o wiele lepiej się w to gra. Twórcy poprawili wszystko co można było poprawić i dodali od siebie jeszcze troszkę. Jeśli nie grałeś jeszcze w dwie wcześniejsze części, nie marnuj kasy i czasu na nie. Zakup od razu The Binding of Isaac: Rebirth. Tu masz wszystko. Dlatego moja ocena to dziewięć nowych postaci przypominających Isaaca, na dziesięć nowych bossów, których nie łatwo rozgryź. Czyli odgrzewany kotlet firmy Team Meat, od którego inne firmy powinny się uczyć.

Inne moje recenzje gier:

1. Oniken v2

2. Driver 76

3. God of War: Chains of Olympus

4. Uncharted: Drake's Fortune

5. Underworld: The Eternal War

6. Resistance: Retribution

7. The Binding of Isaac Wrath of the Lamb


hongi
20 listopada 2014 - 18:35