Każdego dnia na rynku pojawia się kilka jeśli nie kilkanaście nowych gier. Trudno przypilnować wszystkiego co ląduje na piecu, konsolach i telefonach. Z tego powodu nieustannie umykają nam niezłe gry. Gry pozbawione wielkiego budżetu na marketing i produkcje „tylko” dobre mają małe szanse na zaistnienie. Dlatego całkiem przyjemnym uczuciem jest odkrycie takiej gierki i podzielenie się informacją o niej z innymi graczami. Shadows: Awakening to właśnie przypadek niełej gry, na która trafiłem przypadkiem i mam ochotę coś o niej napisać.
Wszyscy mamy gamingowe marzenia. Wyczekujemy na zapowiedź kolejnej części uwielbianej produkcji lub powrót ukochanej serii. Wielu z nas, zakładam, byłoby w stanie zrobić wiele, żeby wprowadzić w ruch skomplikowaną machinę projektowo-produkcyjną i usłyszeć wyśnione „potwierdzam, pracujemy właśnie nad powrotem kultowej XYZ. Premiera w 2019 roku”. A gdyby tak realizacja była o krok? Dzielił nas od niej jeden dobrze sprzedający się remaster? 100 złotych wydane jeszcze raz na odświeżoną wersję ogranego na wiele sposobów klasyka?
kalendarz wiadomości | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
zobacz więcej