Sekrety serii Dragon Age
Wszystkie grzechy Gothica. Jakim cudem tak źle zaprojektowana gra zdobyła tylu wiernych fanów?
Klasyczne CRPG i ich droga ku zapomnieniu
Postacie, dialogi, wybory - dywagacje o grach cRPG.
Pen & Paper #2. O tworzeniu postaci
Hej zagrajcie muzykanty! O bardach, skaldach i kapelach w grach RPG
Gdyby spytać graczy w jaką najbardziej rozbudowaną grę mieli okazję pocinać wielu przywoływałoby takie tytuły jak: Fallout 3, Gothic 2 czy Oblivion. Starsi gracze zasępiliby się i po chwili przypomnieli sobie drugą część Fallouta albo Planescape'a. Dziś właśnie chciałbym zachęcić was do dyskusji o właśnie takich grach, ale najpierw sam zaprezentuję wam własnego faworyta. Tytuł, którego większość z Was pewnie nawet na oczy nie widziała, nie mówiąc już o graniu.
Panie i panowie, przed wami ADOM.
From Software jako kompania zawsze mocno wspomagająca Sony nie zapomniała o drugiej platformie japońskiego giganta. Ówcześnie znana głównie z hardcorowych RPGów oraz gier akcji z mechami nie postanowiła zmieniać swojego profilu, co jak czas pokazał, odpłaciło im się z nawiązką.
Pierwsze PlayStation dostało niemalże na premierę King’s Field, PlayStation 2 niedługo po swoim debiucie zostało zaatakowane dwoma grami od developerów z From Software: Evergrace oraz Eternal Ring. Tak bardzo popularne Demon's Souls jest w pewien sposób fuzją poprzednich dokonań firmy łącząc w sobie elementy wczesniej wydanych przez nich RPGów. Bardzo dobrych RPGów.
Kieszonkowa ofensywa Atlusa naprawdę mi się podoba. Firma, znana ostatnio przede wszystkim z Catherine nie zapomina o swoich korzeniach oferując sporo zarówno dawnym jak i nowym fanom swoich serii, i to bez rozmieniania się na drobne jak w przypadku nieszczęsnego Square-Enixu. Pomimo wielu spekulacji o złej kondycji artystycznej jRPGowego giganta to tak naprawdę wszystko co zapowiadają w gatunku na konsole przenośne od razu staje się obowiązkowym zakupem (jeżeli nas stać).
Demon's Souls jest jedną z najlepszych gier tej generacji, a jego następca - Dark Souls zaoferuje w każdym aspekcie jeszcze więcej i jeszcze lepiej. Ufam From Software i jestem przekonany, że nawet pomimo tegorocznej konkurencji w postaci nowego Deus Exa, Skyrim i Tactics Ogre ich najnowsza gra wyjdzie obronną ręką i skradnie serca niejednemu fanowi elektronicznych RPGów. Wypuszczone niedawno prologi mocno podkręcają atmosferę oczekiwania na grę.
Persona 4 to jedna z moich ulubionych gier wideo. Sam nie wiem czemu, ale pomimo, że odstaje od mojego absolutnego top gatunku szeroko pojętego elektronicznego RPG to ma na tyle dobrych elementów, że po prostu urzeka.
A teraz szykuje nam się rozszerzona konwersja, anime oraz semi-kontynuacja w postaci bijatyki. Nieźle, naprawdę nieźle.
Gatunek RPG uważałem zawsze za jeden z najpiękniejszych i najciekawszych z szerokiego wyboru, jaki oferują nam gry wideo. Już sama jego nazwa, czyli Role-Playing Game (Gra w Odgrywanie Ról) sugeruje, że mamy do czynienia z tworem, który angażuje naszą wyobraźnię. Odrzucając złośliwe komentarze na temat zarośniętych geeków rzucających w półmroku wielościennymi kośćmi trzeba przyznać, że zazwyczaj to właśnie gry RPG są najczęściej przytaczane, jako przykłady tytułów ambitnych i niejednokrotnie potrafiących chwycić odbiorcę za serce. Sam, choć potrafię czerpać radość ze znakomitej większości gatunków gier wideo, uważam RPG za jeden ze swoich ulubionych. Tymczasem nawet teraz, z głowy potrafię wymienić kilkadziesiąt absurdów i nieścisłości, które powodują, że te wszystkie fantastyczne światy stają się sztuczne i groteskowe. Takich list pojawiło się w sieci już kilka, ale ponieważ ostatnio ogrywam kilka fajnych RPG, postanowiłem spróbować stworzyć swoją. Z przymrużeniem oka i na wesoło, zapraszam Was do przeglądu swojej listy.
Pierwszy Wiedźmin, choć okrzyknięty przez wielu rodzimych graczy tytułem wspaniałym i wyjątkowym, dla mnie takim nie był. Owszem gra była dobra, ale problemy z jakimi się borykała, bardzo obniżały ogólną fajność. Przede wszystkim Wiedźmin był wyjątkowo nierówny pod względem przebiegu fabuły i choć jeden poziom zachwycał, kolejny doprowadzał niemal do wymiotów. Kulała też walka, poziom technologiczny na czele z czasem ładowania się poziomów, a także szereg innych, pomniejszych rzeczy. Suma summarum były to górne poziomy stanów średnich, które wybijała ponad przeciętność fabuła trafiająca w gusta Polaków oraz bardzo mroczne i dorosłe podejście do kwestii moralności, seksu i życia. Niedawno ukończyłem część drugą i z przyjemnością muszę stwierdzić, że CD Projekt RED poszedł w dobrą stronę - przygotował grę DUŻO lepszą niż poprzedniczka.
W jednym z niedawnych odcinków „Nagrania” mogliśmy usłyszeć bardzo ciekawą dyskusję na temat światów w grach. Ostatecznie nie udało się jednoznacznie odpowiedzieć, czy tętniące życiem wirtualne uniwersum jest czymś naprawdę potrzebnym.
Powiada się, że gracze dzielą się na tych, którzy grają w „World of Warcraft” oraz tych, którzy zagrają w „World of Warcraft”. Dlaczego popularność sieciowych przygód w wirtualnych światach jest tak duża? Czy jest ona efektem zmyślnego mechanizmu prowadzącego do uzależnienia, czy też produkcje należące do gatunku MMORPG mają coś więcej do zaoferowania? Może coś, co odróżnia je od wszystkich pozostałych gier wideo? Na te i inne pytania spróbuję odpowiedzieć w serii wpisów, z których pierwszy znajdziecie w rozwinięciu. Temat jest wciągający niczym same tytuły MMO, zatem i Was Drodzy Czytelnicy zapraszam do dyskusji. Graliście, lub gracie, w którąś z popularnych „masówek”? Co Was skłoniło do polubienia akurat tego typu zabawy?
W zasadzie do cyklu „światełko w tunelu” powinienem zaliczyć poprzedni wpis, o ukończeniu prac nad Streets of Rage. Jakoś tak się jednak stało, że tak się nie stało, dlatego dziś kolejne światełko a w nim dwie gry – jedna już po części grywalna. Obie zdecydowanie powinny trafić w gusta miłośników staroci – platformówek i erpegów.