Na rodzimym rynku pojawił się już 9 tom serii, do końca historii pozostały już tylko dwa wydania. Historia coraz bardziej się zagęszcza, wkraczając w decydującą fazę. Najbliższe wydarzenia zadecydują o przyszłości wioski Sotoba i jej mieszkańców.
Czarodziejki.net urzekły mnie swoim klimatem i nietypowym podejściem do klasycznego tematu „mahō-shōjo”. Mrok, przemoc i tajemniczość wylewająca się z kart mangi Kentaro Sato, sprawiła, że z wielkim zainteresowaniem śledzę serię. Nie mogło więc zabraknąć na stronie stosownej recenzji trzeciego tomu.
Wydawnictwo Hanami przyzwyczaiło nas do tego, że wydane przez nich tytuły, trzymają pewien ustalony wysoki poziom. Nie inaczej jest w przypadku „Duds Hunt”, mangi dedykowanej dorosłemu odbiorcy, epatującej ekstremalną przemocą, ale mającą również do zaoferowania coś więcej.
Nastoletnie panny, magiczne różdżki, czarodziejki, hektolitry posoki, trup ścielący się gęsto, podrzynanie gardeł i zbliżający się koniec świata. Czy nie brzmi to intrygująco? Manga Czarodziejki.net to kolejny tytuł z pogranicza „mahō-shōjo”, który mnie mile zaskoczył i jest wart polecenia każdemu, kogo nie odrzuca przemoc i krew.
Z każdym rokiem przybywa produkcji, które próbują grać na naszych emocjach, stawiać nas przed trudnymi wyborami moralnymi i testować nasze poglądy. Jedni traktują takie elementy poważnie i starają się w wirtualnych światach działać zgodnie z własnym sumieniem, inni bawią się konwencją, robiąc z siebie psychopatów lub anioły w ludzkiej skórze. Pomimo wielu ogranych produkcji mam jednak problem, by znaleźć tytuł, który potrafi, tak jak Haunting Ground, zrobić graczowi test na zwyrodnialca.
Czy kiedykolwiek po przejściu jakiejś gry zastanawialiście się, ilu właściwie przeciwników zginęło z ręki prowadzonego przez Was bohatera? Ja przez długi czas nie zastanawiałem się nad tym wcale. Dopiero całkiem niedawno doszło do mnie, że ilość nieuzasadnionej i przesadnej przemocy w grach bywa tak absurdalnie wysoka, że potrafi to kompletnie zepsuć mi zabawę. Weźmy takiego Komandora Sheparda – wybawcę Drogi Mlecznej – który po głębszym zastanowieniu okazuje się być masowym mordercą i w dodatku kompletnie nic sobie z tego nie robi, niezależnie od wybranego usposobienia. Choć narzekanie na przemoc w grach jest domeną pełnych hipokryzji mediów głównego ścieku, to jednak zaryzykuję i pobawię się w adwokata diabła. Tak, jestem graczem i uważam, że gry zdecydowanie bywają zbyt brutalne.
Anime to odkryłem zupełnie przez przypadek, w zeszłym tygodniu, późno w nocy. Pozytywne opinie zachęciły mnie do zapoznania się z tą serią, choć początkowo byłem nastawiony troszeczkę sceptycznie. Jednakże już po pierwszym odcinku Deadman Wonderland całkowicie mnie porwał i wszystkie 12 odcinków tej serii obejrzałem za pierwszym podejściem!
Gdy byłem młodszy, mama wraz z siostrą pilnowały, aby moja psychika nie została skalana okrucieństwem płynącym z filmów, ja jednak z wielkim uporem starałem się coś podglądnąć. Tu krwawa scena z „Blade” na dyskotece wampirów, tam płot przecinający faceta w „Oszukać Przeznaczenie”, a na koniec wiele nieprzyjemnych scen z „Milczenie Owiec”. Byłem przyzwyczajony do krwi i nie wyrosłem na psychopatę. W takim razie, dlaczego filmy teraz prezentują obraz „gumowego człowieka”?
Od piątku w kinach "Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia". Znów będziemy obserwować zmagania "graczy" w śmiertelnej rozgrywce przypominającej reality show. A to nie pierwszy raz, jak filmowcy wrzucają swoich bohaterów w mroczne i krwawe zabawy.
Gry komputerowe to jeden z bardziej lubianych przez media „chłopców do bicia”, na którego można bez większych konsekwencji zrzucić winę za całe zło i przemoc tego świata. Od jakiegoś czasu było w temacie spokojnie, w końcu jednak Telewizja Polska postanowiła przypomnieć światu skąd się biorą psychopaci.