Tysiące graczy czekały i czekają na premiery wielkich hitów w rodzaju nowego Call of Duty, Skyrima i Battlefielda. Kolejny raz jesień rozpieszcza fanów wysokobudżetowych produkcji i brutalnie rani nasze portfele. Niełatwo jest przebić się w tym tłumie. To sprawia, że nie wszystkie pozycje są odpowiednio zauważane i przechodzą z równie wielkim hukiem. Pół biedy, gdy mowa o słabo promowanych lub rozpowszechnianych tylko w dystrybucji sieciowej produkcjach. Mam wrażenie, że w tym natłoku oberwało się nawet Gears of War 3.
Dla graczy hardkorowych Kinect to przede wszystkim zbędny bajer, z którego zadowoleni będą tylko casuale. Nie raz już na niego pomszczono, bo wpychano go wszędzie gdzie się da. Calak w nowej ścigałce Forza Motorsport 4 jest możliwy tylko z Kinectem. Idźmy dalej. Jak tylko zostanie dokonana rzeź niewiniątek w stylu akcji w Norwegii, to w debacie publicznej od razu pojawiają się gry, które według „specjalistów” robią z mózgów galaretę. Mając 13 lat lubiłem grać w Carmageddon gdzieś między lekcjami w szkole, bo sam jeszcze nie miałem w domu komputera. Dużo frajdy mi sprawiało rozjeżdżanie ludzi. Później w GTA mordowałem ich masowo, w przeróżny sposób. Wyrosłem na psychopatę normalnego człowieka. Dwie prawidłowości, dwie kontry. Fundacja „Iskierka” wprowadziła program rehabilitacyjny, w którym główną rolę spełnia konsola do gier. Fakty zrobiły o tym materiał – jak najbardziej pozytywny.
Z grami jRPG na konsolach HD nie jest dobrze. Podczas, gdy gatunek wciąż fantastycznie broni się na NDSie oraz PSP, podczas gdy nawet Wii dostało kilka megaton z gatunku, PlayStation 3 oraz Xbox 360 nie mają się za dobrze. Przynajmniej takie jest popularne twierdzenie.
Najpopularniejsze RPGi wyprodukowane na tej generacji przez Japończyków często idą w zupełnie inną stronę niż typowa wizja tego, czym jest jRPG, a czym cRPG. Bo w końcu – którym z nich jest Dark Souls? Więc co się stało z jRPGami na generacji HaDe?
Przeglądy to małe, krótkie recenzje niewielkich, interesujących gier z sieci, które można zdobyć za równie niewielkie pieniądze. Niestety, nie zawsze warto. W pierwszym odcinku czekają zombiaki, klocki oraz ninjasi. Część zaskakująco dobra!
Dead Pixels
Fenomen indie games jest momentami fenomenem już męczącym. Fenomen gier z zombie jest momentami już nieświeży. Powtarzam to sobie często. Wiem to. Wierzę w to. Ale w moim sercu zawsze znajduje się miejsce na tę kolejną niezależną grę, grę z zombiaczkami lub niezależną grę z zombiaczkami. Szczególnie jeżeli kosztuje dolara.
Historia konsol to cykl poświęcony wszystkim konsolom jakie do tej pory wyszły. Opiszę tu platformy stacjonarne jak i przenośne, a także podam kilka flagowych tytułów gier pasujących dla danego sprzętu. Oprócz tego, zawarte będą także ich specyfikacje, dzięki czemu będziecie mieli porównanie z dzisiejszymi urządzeniami.
Xbox 360 należy do obecnej, czyli siódmej generacji konsol. Ukazał się on w 2005 roku i był pierwszą stacjonarną platformą ery High Definition. Sprzęt Microsoftu zintegrowany jest z internetową usługą Xbox Live, dzięki której możemy rywalizować w sieci z innymi graczami oraz pobierać różnorodne zawartości. Pięć lat później wprowadzono ruchowy kontroler noszący wdzięczną nazwę Kinect oraz odświeżono urządzenie nazywając je Xbox 360 Slim. Na dzień dzisiejszy statystyki przedstawiają około 55 milionów sprzedanych egzemplarzy opisywanej konsoli.
Jak zapewne wiecie, w czwartek miała miejsce premiera najnowszej aktualizacji do „Wiedźmina 2” noszącej numer 2.0, która wprowadziła do rozgrywki kilka nowych elementów oraz poprawiła wiele błędów, które zaszyte były w grze. Podczas jesiennej konferencji CD Projekt, która odbyła się w Warszawie miałem okazję przetestować tryb Arena – postanowiłem podzielić się z Wami swoimi pierwszymi wrażeniami na łamach bloga. Dodatkowo miałem przyjemność podejrzeć jak prezentuje się polska wersja tworzonego obecnie portu a raczej, jak określają to pracownicy CD Projekt Red, konsolowej adaptacji najnowszych przygód Geralta, która w przyszłym roku ukaże się na platformie Xbox 360.
Krew, pot i łzy – tak można podsumować pierwsze odczucia z ogrywania Areny.
Przyznam szczerze, że z niekłamaną radością chciałbym opisać jakiś świetny tytuł na Kinecta. Twórcy sprzętu wiele obiecywali, rozbudzili nieco apetyty i od wielu miesięcy nie dostarczyli graczom choćby kilku wartych uwagi projektów. Doszło do tego, że na X360 trafiają nawet konwersje z iPhone’a.
Kalifornijski producent akcesoriów do gier komputerowych wykupił całą stronę w jednej z najbardziej poczytnych gazet gospodarczych świata, The Wall Street Journal, a następnie umieścił tam manifest skierowany do posiadaczy konsol. Przekaz można streścić w kilku słowach: "Granie na PC wciąż żyje, a coś wyjątkowego wydarzy się 26 sierpnia br.". Pełne tłumaczenie zapodałem wewnątrz wpisu. Czego spodziewamy się po Razerze? Jakie nowe pomysły mogą wymagać reklamy na taką skalę?
Star Wars na Kinecta zdaje się być nielicha kaszanką z którejkolwiek strony nie spojrzeć. Jednak zaprezentowana niedawno specjalna, gwiezdnowojenna edycja konsoli Xbox 360 z kolei jawi się jako spełnienie marzeń wszystkich Jedi-wannabies na całym świecie. Ale czy jest to najfajniejsza limitowana edycja wybranej maszynki do grania? Czy Microsoft pokazał coś fajniejszego? A może preferujecie takie zabawki od Sony? Zajrzyjcie głębiej - będzie krótkie zestawienie i mała galeria.
Microsoft
Xbox 360 w wersji Star Wars
Wydana będzie z okazji premiery wspomnianej już gry. A w niej:
- 320GB HDD
- pudło niczym R2-D2
- pad niczym C-3PO
- biały Kinect w zestawie
- wydaje odgłosy jak Wasz ulubiony astrodroid
Ach, ileż to okazji się ostatnio zdarza, żeby popuścić wodze fantazji. Najbardziej mokre sny prawdziwego nerda zdają się być na wyciągnięcie ręki, wystarczy tylko sięgnąć... wyobraźnią. Podobnie jak plotki o PlayStation 4 w 2012 roku, tak i wizja możliwości uruchomiania gier z Xboksa 360 na PC wydaje się być nieprawdopodobna. Ale właściwie... dlaczego?
Porzućmy na chwilę kwestie techniczne, ponieważ, przyznaję się, nie znam się na nich. Szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia, czy stworzenie emulatora, bądź przeniesienie w jakiś inny sposób gier na komputery wyposażone w Windows 8 jest możliwe, czy nie. Podjerzewam jednak, że tak ponieważ gdyby przeciętny komputer (mówiąc przeciętny, mam na myśli kupiony w Polsce za 2,5-3 tys. zł.) nie byłby, chociażby hipotetycznie, w stanie spełnić tego zadania, zdaje się, że ta plotka nie miałaby nawet prawa się urodzić. Specjaliści z Insideris, czy Teknylate popukaliby się w czoło i odesłali swoje anonimowe źródła do psychiatry. Abstrahując więc zupełnie od technicznego żargonu, zastanówmy się nad dwoma kwestiami. Po pierwsze - co Microsoft może zyskać na wprowadzeniu takiej funkcji do Windowsa 8? Wiadomym jest przecież, że korporacja taka jak gigant z Redmond nie działa charytatywnie. Wszystko co robią jest wielokrotnie wyliczane przez analityków i podejrzewam, że istnieje nawet wykres, którym sztaby specjalistów obrazują stosunek między ilością pieniędzy wpakowanych w akcje charytatywne, a jakiegoś rodzaju punktami popularności, w postaci których przedstawiają wizerunek firmy. Drugą kwestią jest – co mogą zyskać (a może stracić?) na tym gracze? Ta kwestia z pewnością bardziej dla nas nurtująca, dlatego zajmę się nią w pierwszej kolejności, w myśl zasady „im dłuższa ściana tekstu, tym mniej Czytelników dotrwa do końca”.