Wieść o „wymazaniu” budowanego przez lata Expanded Universe specjalnie mnie nie bolała. Z dwóch powodów. Po primo, kiedy ogłoszono co i jak, nie miałem jeszcze za sobą przeczytanych najciekawszych książek i w zasadzie wszystko, co znałem z EU, było zwyczajnym chłamem. Po drugie, te wszystkie książki, filmy i gry i tak średnio trzymały się większej kupy i ujednolicenie tego całego burdelu mogło wyjść całości tylko na dobre. Od tego czasu nadrobiłem m.in. Bane’a i Plagueisa, ale mając od początku pełną świadomość, że to już i tak nie jest kanon, specjalnie się nie irytowałem.
Dzisiaj dwa komiksy zupełnie innego typu - jeden smutny i wypełniony melancholią, drugi typowo superbohaterski. Oba jednak łączy jedno - wysoka jakość.
Zakończenie drugiego sezonu The Walking Dead już za nami i chociaż tym razem Telltale raczej nie zgarnie tylu nagród za grę roku, co przy Season 1, nie da się ukryć, że ponownie stworzyło kawał solidnego interaktywnego serialu. Problem w tym, że wprowadzając szereg różnych zakończeń, pozostawiających bohaterkę w różnych miejscach i z różnymi sojusznikami, niejako zamknięto sobie drogę do bezpośredniej kontynuacji. Ale czy aby na pewno?