Filmowo-serialowe podsumowanie roku 2021 - najlepsze rzeczy, które widziałem
Muzyczne podsumowanie roku 2021 - najlepsze albumy!
Abradab + Coma = Kashell. Recenzja debiutanckiej płyty
Wszystko, co ostatnio obejrzałem - minirecenzje filmów i seriali
Limp Bizkit wraca po 10 latach. Recenzja albumu Limp Bizkit Still Sucks
Recenzja albumu Sleep Token - This Place Will Become Your Tomb. MNIAM!
Zdarzają się gracze, który z pełną mocą wykrzykują na forach - grafika się nie liczy! Inni - grafika nie jest najważniejsza! Oczywiście częściowo mają rację (ci drudzy, bo ci pierwsi według mnie nie), ale w momencie pierwszej prezentacji zupełnie nowej produkcji do garstki zdań najważniejszym elementem doń dołączanym jest obrazek. A najlepiej cała ich galeria. To na podstawie screenshotów zdarza się niektórym oceniać całą produkcję. Pierwszy screenshot jest więc szalenie ważny.
To, co widzicie powyżej, to fragment okładki magazynu Next Generation z 1997 roku. Zainspirował mnie on do wyszperania w pamięci tych kilku pierwszych screenów, których pierwsza prezentacja zrobiła na mnie wrażenie. Unreal to niewątpliwie świetny przykład (choć widoczny na obrazku Skaarj nie był pierwszym elementem gry, jaki zobaczyłem... z całym prawdopodobieństwem był to ten obrazek umieszczony w którymś numerze CDA), ale poniższe z wielu różnych powodów też są warte uwagi. Jedziemy!
Jakiś czas temu obiecałem sobie i Wam krótki tekst o bajkach mego dzieciństwa. Nadszedł ten moment, by uderzyć w dobrze wszystkim znaną nostalgiczną strunę i pochylić się nad tymi obrazami, które zaprzątały moje (i być może Wasze) umysły te mniej więcej 15-20 lat temu.
W rozwinięciu znajdziecie sześć czołówek z bajek, które z jakichś powodów zapamiętałem bardziej, niż inne. Nie będę też wymieniał wszelkiego rodzaju mniej lub bardziej klasycznych Disneyów, bo zdecydowana większość z nich leciała w niedzielne wieczory, co z kolei powodowało ambiwalentne odczucia. Z jednej strony super, bo zaraz obejrzę Brygadę RR lub Kubusia Puchatka, ale z drugiej później będzie trzeba szykować się do spania, bo następny dzień to szkoła. Więc Disneya brak, ale będą inne smakołyki. Zapraszam.
Powyższe zdjęcie przedstawia Johna Carmacka podczas ciężkiej, skupionej pracy nad kodem pierwszego Quake'a. Wiadomo - zdolny facet czaruje. A na co patrzy? Na swój służbowy monitor, rzecz jasna. No ale w 1995 roku ekrany LCD dopiero raczkowały, a przecież pan Carmack ewidentnie traci wzrok gapiąc się na absolutnie ogromną przestrzeń. No właśnie.
Wedlug słów znanego Wam eJaya, jedynie nowa produkcja Finchera ma szansę zabrać tytuł filmu roku z wyjątkowo sprawnych dłoni Kierowcy (bo Drive naprawdę jest świetny!). Parę miesięcy temu w sieci pojawił się okraczony przerobioną piosenką Zeppelinów teaser, a teraz (w końcu!) przyszedł czas na pełnoprawny zwiastun. The Girl With the Dragon Tattoo doczekała się niemal czterominutowej zapowiedzi, która (z jednej strony) świetnie wprowadza widza w klimat i prezentuje sporo materiału, ale (z drugiej) niespecjalnie zdradza fabułę i wszelkie zwroty akcji. A dodatkowy smaczek - w tle cały czas słuchać smakowity kawał muzyki Trenta Reznora i Atticusa Rossa. Nakręcam się coraz bardziej!
Wersja HD do obejrzenia jest, póki co, tylko na stronie Apple.
Co można zrobić, gdy dzięki pewnemu zbiegowi okoliczności (pozdrawiam) w ręce wpada koszmarne kupsko w postaci jednej z najgorszych gier, jakie na oczy widziano? Można o niej od razu zapomnieć, ale można też wziąć się za bary z tym tytanem beznadziei, a w następstwie wzięcia - napisać tekst. Nie będę się jednak pastwił wprost, wszak dużo zabawniej jest napisać "recenzję" jadowicie pochwalną. Zapraszam zatem - City Bus Simulator 2010 to przejażdżka jedyna w swoim rodzaju.
Pedro Almodovar. Każdy mieniący się kinomanem ma wyrobioną choćby cząstkę opinii na temat tego reżysera. Ja fanem nie jestem, choć doceniam jego dorobek, całą piwnicę stauetek i bałwochwalcze uwielbienie, jakim obdarzają go niektórzy. Prócz nie bycia fanem, przez większość czasu uważałem, że obejrzeć jeden film Almodovara to tak, jak obejrzeć wszystkie (bo przecież każdy traktuje o tym samym). Zdanie lekko zmieniłem, kiedy obejrzałem coś więcej, niż tylko Porozmawiaj z nią, ale generalnie to nadal myślę, że śmiało można próbować odgadywać jakimi wątkami zajmie się Pedro przy okazji kolejnych produkcji - będą pokręcone związki rodzinne, dużo mrocznych uczuć i cała masa seksualności, często mocno wynaturzonej. Jak jest z jego najnowszym dziełem? Skóra, w której żyję to film o, uwaga - niespodzianka! seksualności, mrocznych uczuciach i pokręconych związkach rodzinnych. HA! Ale przy okazji jest to świetne kino zemsty i obraz, z który z czystym sumieniem mogę nazwać moim ulubionym filmem Almodovara.
Wszyscy znacie Petera Molyneux. Jest słynny, bogaty, uznany, ma "sir" przed nazwiskiem (a nie, jednak nie ma - ma order :P) i zrobił całą masę mniej lub bardziej udanych gier. Facet jest legendą, mimo tego, że ostatnimi czasy raczej kojarzony jest bardziej z hurra-optymistycznym reklamowaniem swoich pomysłów niż faktycznym tworzeniem solidnych produkcji. Na bazie tej słynnej postaci powstała jego ulepszona wersja. Dobry brat bliźniak. Peter Molyneux 2 lub, jak mówi jego konto na Twitterze - Peter Molydeux. Dlaczego o nim piszę? Bo ta podróbka ma naprawdę świetne pomysły. Niektóre absurdalne i niewykonalne (ale zabawne), a niektóre... Kto wie? Zapraszam dalej po garść zacnych cytatów.
Krótka notka o dobrym filmie. Zaatakował mnie znienacka i zostawił sytego po zacnym widowisku. Ktoś wspomniał, że Zach Galifianakis zagrał świetnie w jakimś tam komediodramacie i zupełnie nie przypominał wesołego "baryłka" z Kac Vegas. Pomyślałem - super, lubię komediantów odnajdujących się również w poważniejszym repertuarze. Jaki tytuł tego filmu? It's Kind of a Funny Story. I wiecie co? Rzeczywiście całkiem zabawna to historia.
Dobry wieczór, Ziemianie. Znowu tak się złożyło, że nastała przerwa w prezentowaniu znalezisk maści wszelakiej. Ale znaleziska mają to do siebie, że w końcu muszą trafić na monitory czytelników, więc zapraszam: będą dwie zacne hardware'owe kreacje, przyszłość według kinematografii, trochę Half-Life'a, trochę Minecrafta i marzenie każdego gracza.
X360 i PS3 w jednym stali domku
A domkiem tym jest obudowa peceta. Efekt jest taki, że wyczarowano maszynę o dwóch sercach zdolną udźwignąć wszystkie możliwe next-genowe hity. Pod tym linkiem znajduje się bardzo obszerny opis powstawania tego cuda. Brawo, panie Timie, panie twórco.
Jeśli nie znacie Borisa Vorontsova, to z pewnością znacie jego dzieło - ENBSeries Mod, który zamienia zwykłe, trzyletnie GTA IV w takie oto przepiękne cudeńko. Jego praca nad poprawianiem grafiki ostatniej części Grand Theft Auto zdobyła uznanie w sieci, więc wszyscy powinni się ucieszyć, że oto senior Borys zaczął dłubać przy Deus Ex: Human Revolution.
Nowy Deus Ex jest chwalony w zasadzie przez wszystkich, a wśród niewielu słabszych elementów tej gry wymienia się oprawę graficzną. Za jakiś czas ten minus stanie się olbrzymim plusem... Ma się rozumieć pod warunkiem, że będziecie w posiadaniu nieistniejącej jeszcze hybrydy peceta, ręki T-800 i komputera HAL9000, która będzie w stanie zapewnić wystarczającą ilość klatek na sekundę (wszak podpakowane GTA zegnie niejednego czterordzeniowego potwora, więc należy się spodziewać podobnego scenariusza). Wszystko jednak wskazuje na to, że będzie warto. Dwa filmiki pokazujące wczesne stadium prac nad modem w rozwinięciu.
Na samym wstępie muszę zaznaczyć, że oryginalny Fright Night z 1985 roku w mojej świadomości nie zaistniał i generalnie mam wrażenie, że raczej specjalnie popularny to film w naszym kraju nie był. Z tego też powodu premiera remake'u raczej mnie nie obeszła. No ale przeczytałem jedną recenzję, drugą, trzecią... Wszystkie pozytywne. Trzeba pójść. I co? I recenzje nie kłamały.
Najświeższe wspomnienie po każdym seansie to zawsze jest zakończenie filmu. Często bywa tak, że słaby film zyskuje w ostatnich minutach stając się czymś zacnym, ale czasami finał potrafi zarżnąć nawet najciekawsze dzieło. Zakończenia są więc ważne. Dla producentów są na tyle ważne, że lubią je zmieniać np. po pokazach testowych, kiedy okazuje się, że pierwsi widzowie nie są zadowoleni. Czasami zaś sam reżyser zmienia zdanie i wypuszcza do kin zmodyfikowaną wersję, a pierwotny zamysł pokazuje dopiero na płytach DVD/BR.
Ten tekst to zestawienie sześciu, moim zdaniem, ciekawych przykładów alternatywnych zakończeń, które w dużej mierze mogły zmienić odbiór całego filmu. Z przyczyn oczywistych nie ostrzegam o spoilerach, bo skoro tytuł wpisu mówi o alternatywnych zakończeniach filmów, to zaglądający tu powinni wiedzieć, czego się spodziewać. A zatem...
Kto oglądał Kapitana Planetę za dziecięcia? Ręka do góry! Ja oglądałem, ale wszystko wskazuje, że obejrzę znowu. Dlaczego? Oto bowiem dumnym krokiem do panteonu fantastycznych, superbohaterskich filmowych kreacji wchodzi wysokobudżetowa, rewelacyjnie zapowiadająca się produkcja bazująca na znanej kreskówce. I zważcie, ludzie małej wiary, na pochopnie rzucane komentarze, bowiem Kapitanem Planetą będzie nie kto inny, jak nominowany do Oscara amerykański aktor Don Cheadle. Tylko on jest w stanie przedstawić na ekranie mroczną stronę tego, wydawałoby się kryształowo czystego, superbohatera. Zapraszam na mrożący krew w żyłach, zwijający jajniki, spłaszczający mózg i wykręcający bębenki uszne zwiastun.