Przepis na udany tytuł: pełna szklanka twórczości Brama Stokera, dwie łyżki małomiasteczkowości rodem z Twin Peaks, łyżeczka pomysłów z książek Robina Cook’a, szczypta zapożyczeń z Japońskich powieści grozy, całość sowicie podlane klimatycznym wywarem z azjatyckich horrorów. Wszystko dokładnie mieszamy, odstawiamy na kilkanaście minut do lodówki i otrzymujemy dobrą mangę z pogranicza horroru, thrillera i dramatu.
Sotoba – małe miasteczko, zamieszkałe przez zaledwie 1300 mieszkańców. Miejsce leżąca na kompletnym odludziu, otoczone zalesionymi wzgórzami. Jedynym traktem komunikacyjnym, łączącym to miejsce z odległą cywilizacją, jest biegnąca w pobliżu droga krajowa. Pobliskie gęste i mroczne lasy są pełne pięknych i dorodnych jodeł, z których mieszkańcy od stuleci wykonują buddyjskie pale nagrobne, będące towarem eksportowym tego miejsca. Małe grono doskonale znających się mieszkańców i spokojny wiejski klimat to dla wielu dorosłych doskonałe miejsce do życia, innego zdania są niektórzy przedstawiciele młodzieży, którzy nienawidzą tej zabitej dechami wiochy i jak najszybciej chcieliby się z niej wyrwać do wielkomiejskiej cywilizacji. Ten spokojny melancholijny klimat, zostaje zburzony pewnego upalnego lata roku 199X. Kilku leciwych mieszkańców Sotoby, odchodzi na tamten świat. Lokalna społeczność niespecjalnie się tym przejmuje, przecież to normalne, że starzy ludzie prędzej czy później umierają (tym bardziej przy takim skwarze, jaki leje się z nieba). Poszukiwanie przyczyn zgonu? Po co? Każdy chce pochować zmarłego jak najszybciej. Wszyscy o wiele bardziej zainteresowani są ogromną posiadłością w stylu europejskim, wybudowaną na wzgórzu i nowymi mieszkańcami, którzy się do niej wprowadzili. Taka mała i zamknięta społeczność, niespecjalnie lubi obcych, więc nie jest dziwne, że to właśnie nowi przybysze stali się obiektem plotek i ciekawości. Sytuacja jednak zaczyna się drastycznie zmieniać w momencie, kiedy śmierć zaczyna dosięgać coraz to młodszych mieszkańców (w tym nastolatków). Jeden taki przypadek to statystyka, dwa to przykry i smutny przypadek, ale gdy na drugą stronę odchodzi kolejna młoda osoba, zaczyna być to mocno podejrzane. Lokalny młody mnich i lekarz przychodni, zaczynają podejrzewać epidemię nieznanej śmiertelnej choroby. Oboje nie chcą niepotrzebnie straszyć mieszkańców, starają się odkryć medyczny powód coraz większej ilości zgonów. Nie ułatwiają tego pogrążone w smutku rodziny, które ściśle trzymają się lokalnych obrządków pogrzebowych i nie pozwalają na przeprowadzenie sekcji zwłok. Ich prywatne śledztwo zaczyna jednak podążać w kierunku oddalającym się mocno od „nauki”, wkraczając na mroczną i o wiele bardziej przerażającą ścieżkę.
Powiedzmy sobie szczerze, główny wątek Shiki nie będzie niczym odtwórczym ani zaskakującym. Mała senna mieścina, odcięta od cywilizacji, wielka posiadłość na wzgórzu, nowi mieszkańcy, o których nikt nic nie wie, i pacjenci lokalnej przychodni, którzy przed śmiercią cierpią na poważną anemię. Już po kilku stronach pierwszego tomu (zanim autor przedstawi to w sposób bezpośredni), wiadomo, że wioska stała się żerowiskiem dla Nosferatu. Wątek ten jest dobrze napisany, ale niczym specjalnie nie zaskakuje, powielając wszelkie sprawdzone „wampirze” schematy (ocena z perspektywy pierwszych 8 tomów z 11, nic nie wskazuje na to, żeby końcówka w jakiś sposób miała w tej kwestii coś zmienić). Na całe szczęście nie jest to najjaśniejszy aspekt tytuły, będąc tylko uwypuklonym dodatkiem do poważniejszej treści.
Najważniejszą wartością dodaną mangi, są zaprezentowani w niej ludzie. Akcja powieści (na podstawie której powstała manga) specjalnie została ulokowana w małym, zamkniętym społeczeństwie, aby móc przedstawić wszelkie zależności zachodzące pomiędzy dobrze znającymi się mieszkańcami. Szkoda, że nie zdecydowano się na jeszcze mocniejsze rozwinięcie tego elementu (nie wiem jak jest to zaserwowane w powieści). Zdaje sobie jednak z tego sprawę, że spowodowałoby to jeszcze mocniejsze wydłużenie całej serii, co z kolei wpłynęłoby na mocne rozrzedzenie fabuły i klimatu, powodując u sporej grupy potencjalnych czytelników znużenie. Trzeba było więc pogodzić dobry pomysł z pewnymi ograniczeniami. Skutkiem tego jest próba przedstawienia czytelnikowi całej społeczności, ale mocniejsze skupienie się tylko na wybranych jednostkach. Większość zaprezentowanych mieszkańców będzie pełnić tylko role dodatku, mało charakterystycznej masy, o której szybko się zapomni (tym bardziej że rysunki postaci są dość mocno do siebie podobne, ale o tym później). Zresztą osoba, która zdecyduje się sięgnąć po „Shiki” bardzo szybko zda sobie sprawę z tego, że nie ma sensu zapamiętywać wszystkich mieszkańców, bo jeżeli od samego początku bohater jest mało wyrazisty i bez wyraźnego mocno zarysowanego charakteru, to znaczy, że nie będzie on pełnił w fabule żadnej roli a często pojawi się w serii tylko raz albo dwa. Za to wybrane przez autorkę postacie, są naprawdę dobrze napisane, mocno różnią się od siebie poglądem na świat i zdecydowanie dążą do wyznaczonego sobie celu innymi ścieżkami.
Na słowa uznania zasługuje również pokazany ostracyzm mieszkańców w stosunku do obcych, jak i wyrazisty podział na żywych i martwych oraz inne przywary małomiasteczkowych mieszkańców jak: zbyt mocne przywiązanie do tradycji; rozwiązywanie problemów rodzinnych często za pomocą siły; wiara w zabobony zamiast w medycynę itp. Każdy mieszkający w małej społeczności (niezależnie do tego, w jakim kraju ona się znajduje) doskonale wie, że plotki i niechęć do wszystkiego, co obce jest w niej na porządku dziennym. Jeszcze bardziej uwypukla się to w momencie, kiedy na scenie, pojawia się więcej „dzieci nocy”. Pośród samych krwiopijców, którzy po śmierci jeszcze uzewnętrznili swoje pragnienia i obawy, można zauważyć podział na dwie grupy. Takich, którzy z miłą chęcią morduje żywych (wręcz czerpiąc z tego sadystyczną przyjemność), traktując ludzi jako swoisty pokarm. Oraz takich, którzy nie mogą i nie chcą pogodzić się ze swoim losem, cierpiąc katusze i mając ogromne wyżyty sumienia, ale jednocześnie są w sytuacji, w której mają tylko dwa wyjścia: pić krew i przeżyć (jednocześnie degenerując w sobie resztkę ludzkiej duszy) albo do końca pozostać „człowiekiem” i umrzeć. Identyczny podział widać pośród „żywych” mieszkańców: jedni w momencie, kiedy są świadomi chycającego zagrożenia, mogą poświęcić wiele dążąc do ochrony siebie i chęci unicestwienia „wroga”, w drugich zaś wciąż tli się nadzieja, że ich rodziny/przyjaciół da się jakoś uratować a w ostateczności jakoś z nimi współegzystować. Przed czytelnikiem zostają postawione dość trudne i mocne pytania: kiedy przestajemy być ludźmi i czy walka o życie pozwala nam na wszystkie chwyty?
Nierozerwalnym elementem dobrze zaprezentowanych bohaterów są równie dobrej jakości dialogi. Ich jakość stoi na naprawdę dobrym poziomie, niejednokrotnie to dzięki nim, dane postacie pokazują swoją siłę i znaczący charakter. Chociaż momentami dochodzi do pewnych zgrzytów jakościowych (szczególnie jeśli chodzi o relacje i zachowania niektórych nastolatków, ich rozmowy momentami są nie tylko infantylne co strasznie naiwne), na całe szczęście to tylko małe odstępstwa od wysokiej jakości.
Jeśli chodzi o szatę graficzną jest ona …. delikatnie mówiąc bardzo specyficzna. Na tyle „dziwna”, że niestety spora grupa potencjalnych odbiorców może mieć problem z jej przyswojeniem i zaakcentowaniem. Jak już wspomniałem wcześniej spora część zaprezentowanych postaci jest do siebie bardzo podobna co nie ułatwia ich rozróżniania (tym bardziej, że jest ich tutaj naprawdę sporo). Nie każdemu do gustu musi przypaść stylistyka rysunków postaci (powykręcane ciała niejednokrotnie o zaburzonych proporcjach), chociaż to moim zdaniem wpasowuj się w klimat serii i nadaje jej swoistej wyrazistości (ale jest to ocena czysto subiektywna). Na pewno nie mogę zrozumieć, dlaczego autor rysunków przy tak mało zróżnicowanym wyglądzie postaci, postanowił dodać jeszcze do tego dziwaczne fryzury. Nie wszystko, co dotyczy rysunków jest od razu takie złe, na pewno na duży plus zasługuje utrzymanie całości w mocno kontrastującej czerni i bieli. Szczególnie bardzo dobrze wypada to w przypadku oczu wampirów, które są wyraziste i bardzo niepokojące. Kolejnym pozytywem jest zastosowanie w tłach odpowiednio przygotowanych fotografii, co naprawdę wypada bardzo dobrze, często nadając poszczególnym kadrą prawdziwej głębi i wysokiej jakości. Świetnie wypadają również kolorowe rozkładówki (grafiki), będące świetnym preludium do rozpoczęcia czytania każdego kolejnego tomu.
(Życzliwa mi osoba zwróciła moją uwagę na logo wydawnictwa znajdujące się na obwolucie każdego tomu. Zakładam, że z każdym kolejnym numerem miało ono zmieniać kolor z białego na czarne, gdzie tom 6-ty zaburzył ten podział. Czy jest to wada? Gdyby mi ktoś nie zwrócił na to uwagę, to nawet bym tego nie zauważył, więc może być to tylko defekt widoczny dla największych estetów).
Aktualizacja. Wydawnictwo bez najmniejszych problemów wymienia obwolutę na właściwą, wystarczy się tylko z nimi skontaktować.
Seria posiada sporą ilość tekstu, co z kolei perspektywy rodzimego wydania, wymusiło odpowiednie pomniejszenie czcionki, aby wszystko zmieścić w dedykowanych dymkach. O ile przez większość czasu nie jest to aż tak bardzo odczuwalne to w niektórych momentach, dochodzi jednak do takiego ekstremu, że momentami lupa jest wskazana (ale to tylko minus dla równie ślepych, jak ja).
„Shiki” to dobra pozycja dla miłośników bardziej mrocznych klimatów z wampirami w rolach głównych i bardzo dobra manga z szeroko pojętego gatunku dramatu/ thrilleru. Na pewno nie przypadnie ona do gustu każdemu, co zresztą wyraźnie przekłada się na sprzedaż te pozycji w naszym kraju. Seria jednak jest warta poświęcenia jej swojego czasu, szczególnie jeśli ktoś lubi ciężkie tytuły z głęboko ukrytym przesłaniem.
Za udostępnienie tytułu do recenzji dziękuję wydawnictwu Waneko.
Manga do kupienia między innymi w oficjalnym sklepie internetowym wydawnictwa.
Ciekawostki:
- Tematyka wampirów i Draculi, jest najczęściej wybieranym elementem produkcji grozy. Na przestrzeni lat temat ten był wykorzystywany w książkach, filmach, komiksach itp. już ponad milion razy (samych filmów jest kilkadziesiąt tysięcy).
- W Japonii większość zmarłych podlega kremacji, teraz jest wymuszone to ograniczonym miejscem, ale kiedyś miało to wymiar nie tylko religijny, ale wynikało właśnie z lokalnych legend i zabobonów. Nadal jest jednak kilka regionów gdzie grzebie się zmarłych w ziemi.
- Ostatni pochówek wampiryczny na terenie Polski miał miejsce na przełomie XVII i XVIII wieku. (Chociaż niektórzy naukowcy mówią nawet o początku IXX wieku).
- W Japonii (i nie tylko) wierzono, że wampiry uwielbiają liczyć. Uciekając przed takim stworem wystarczyło rzucić w jego stronę garść ryżu, aby przeżyć.
- Ostatni udokumentowany przypadek „polowania na wampiry” miał miejsce w XXI wieku na terenie Rumunii, gdzie grupka mieszkańców małej wioski, odkopała grób niedawno pochowanego człowieka, i przebiła jego serce kołkiem a głowę odcięła.
- Według legend na wampiry działa odstraszająco czosnek, wierzono w to dlatego, że odstrasza on również komary, a więc też „krwiopijców”.