Mamy 2011 rok i nieco doświadczenia w obserwacji branży. Wiemy już, że deweloperzy i wydawcy potrafią odpowiednio nakręcać sprzedaż swojej gry odpowiednimi zagrywkami marketingowymi. Na pewno to wiemy?
No właśnie, czy aby na pewno wiemy, że istnieje coś takiego jak PR i twórcy nie boją się go używać? Powinniśmy, bo dzisiaj każdy twórca czegokolwiek chce swój produkt rozreklamować na różne sposoby. Twórcy gier także, dlatego słyszymy zabawne hasełka i obietnice z ust twórców, które często pozostają bez pokrycia.
Wiele tytułów z przeszłości miało nam już dawać nieograniczone możliwości. Nie raz już jedyną przeszkodą miała być nasza wyobraźnia i kreatywność. Nie raz mieliśmy też dostać tętniący życiem świat, inteligentne rozmowy i inne cuda-wianki. Potem okazywało się, że jeszcze nie ten czas i nie ta technologia, aby takie rzeczy dostawać na płycie DVD/Blu-Ray.
Ostatnio słyszałem narzekania na LittleBigPlanet 2. Że to niby tytuł niepotrzebny, że wyciąganie kasy, że nic nowego i że Media Molecule marnuje swój potencjał odcinając kupony. Wcześniej podobnie było przy Fable czy Heavy Rain. Zawsze ktoś przytaczał słowa sprzed premiery wydawcy lub dewelopera i czepiał się ich, całą swoją linię krytyki opierając najczęściej na jednym zdaniu.
A tak naprawdę, czy wszyscy zdrowo myślący gracze spodziewali się, że Media Molecule dostarczy w 2008 roku grę, w której „będziemy ograniczeni tylko naszą wyobraźnią”? Czy naprawdę były osoby, które widząc materiały przedpremierowe z pierwszej części LittleBigPlanet wierzyły, że ten tytuł pozwoli szybko i łatwo tworzyć WSZYSTKO, co tylko będziemy chcieli? Bądźmy poważni, tego się nawet nie dałoby zrobić.
Tak samo z Heavy Rain. Czy naprawdę wszyscy uwierzyli zapowiedziom, że będziemy mogli zupełnie swobodnie kształtować historię? No bez przesady, takiej gry nie da się zrobić, chyba że miałaby trwać w sumie godzinę. Zawsze będą jakieś ograniczenia, a hasła marketingowe trzeba traktować z przymrużeniem oka.
Czy sądzicie, że wydanie LittleBigPlanet 2 to taki „obrzydliwy” ruch ze strony Sony i Media Molecule? Czy to tak naprawdę tylko dodatek udający sequel? Bo takie opinie też już słyszałem.