Szybka rozkmina to cykl mini-felietonów, który oprócz ukazania interesującego zjawiska, gamingowej ciekawostki, śmiesznego filmiku lub ukrytego bonusu - zaprasza Was do dyskusji na konkretny temat i wzięcia udziału w ankiecie.
Każdy ma swój własny styl gry. Wyrabiany latami, stosowany w niejednej grze. Mamy swoje ulubione uzbrojenie, klasy postaci, rasy, profesje, taktyki, role w drużynie. Grając od jakiegoś czasu, zdążyliśmy się w pewien sposób określić. Wyglądając więc konkretnego tytułu, wiemy kim zagramy, w co się wyposażymy, na jakie skille się zdecydujemy, jaką strategię przyjmiemy. A może się mylę? Może nie zawsze to samo i tak samo? Wyprowadźcie mnie ewentualnie z błędu w komentarzach. Zapraszam do kolejnej szybkiej rozkminy i soczystej dysputy.
Jeśli o Waszego Roja chodzi, to w erpegach zawsze decyduję się na postać porządnie opancerzonego wojownika z solidnym dual-wieldingiem. Głównie dwa miecze, rzadziej topory, od buław, bereł czy młotów – stronię całkowicie. Nie czuję ich. Co innego taniec śmierci dwoma ostrzami. Finezja, brutalność i ciężka nawałnica w jednym. Miodzio. Wiecie więc jak pozbawienie Wojownika możliwości operowania dwoma broniami jednocześnie rozwścieczyło mnie (i nie tylko mnie) w przypadku gry Dragon Age II. Mój gamestyle został bezczelnie naruszony. Stylówa dual + Heavy Amor musiała ulec separacji. Ból. Musiałem przesiąść się na tarczę…
Czasem lubię pobawić się także kimś walczącym na odległość. Za pomocą łuku, kusz lub broni palnej – nie czarów. Mamy więc Strzelców, Łowców lub Łuczników. W kwestii tych postaci, zawsze upatruję swoich ulubionych umiejętności – rozszczepionego strzału i maszynowego ostrzału. Generalnie, czy jest to warrior czy dystansowiec – cenię sobie wszelkie wachlarze ataków obszarowych. Wolę po prostu zranić jednym atakiem kilku oponentów, niż mocniej pierdolnąć jednego. Ulubiony żywioł pod runy? Ogień. Reasumując – opancerzone płonące ostrza. Tak jak lubię.
Inna pułapka to sytuacja, w której wpada nam w ręce oręż o lepszych statach niż ten, który dzierżymy aktualnie. Niby sprawa jest prosta – wymianka i luzik. No ok, a co gdy brzydzimy się tym co znajdziemy? Gdy wyhaczony młotek, sierp lub kij - nam nie w smak? Gdy zwyczajnie, jakiś fun gorszy? Animacja odpycha, ciosy nam nie leżą, a kury nam nie niosą. Kolejny, niesympatyczny dylemat…. Na szczęście w niektórych grach występuje początkowa deklaracja co do broni, jaką będziemy chcieli używać. Wtedy lepszy topór będzie nam zwisał, skoro wybraliśmy (własnoręcznie lub z automatu z wybraną klasą) np. miecze i sztylety.
Strategie? Obwarowanie się wieżyczkami i inwestycja w lotnictwo. Strzelanki lub gry taktyczne ze współczesnym uzbrojeniem? Szeroki uśmiech w kierunku cięższych giwer pokroju M60/M249SAW/Minigun, itp. Ściana ołowiu kosztem mobilności. Solidne wsparcie, krycie ogniem, bezlitosne przygwożdżenie. Tona łusek łechtających ucho. Slow-mo i Rojorgazm!
Mam więc swoje indywidualne podejście, własny gamestyle. Zostaje on zaburzony tylko jeśli ogranicza, kastruje lub uszczupla go sama gra. Chcę Woja i analizuję jak on będzie wyglądać w danej grze. Co otrzymam, co wybiorę, co rozwinę. Maniera, stylówa, przyzwyczajenie. Czy do każdej gry podchodzicie podobnie, czy bliżej Wam do eksperymentowania? Konsekwencja czy spontan? Co się Wam kiedyś spodobało i do dzisiaj zostało?
P.S. Jeśli podoba Ci się mój Blog, znalazłeś/-aś w nim coś dla siebie (jakiś stały cykl, konkretny dział, itp.) i posiadasz konto na Facebook'u, "Polub go" po prawej stronie pod moim avatarem. Z góry Ci za to dziękuje. Doceniam i pozdrawiam. ROJO
Szybka rozkmina:
#6 Komiksy połączą Batmany! (rozmawiamy o fabularnych poczekajkach łączących części gier)
#7 Ostatni odcinek "Mody na sukces" (rozmawiamy o serialach tasiemcach)
#8 Azjaci oszaleli (rozmawiamy o szczęściu)
#9 Sprzedajesz co kupujesz? (rozmawiamy o upłynnianiu nabytych dóbr)
#10 Kreujesz na swe podobieństwo? (rozmawiamy o tworzeniu postaci od strony wizualnej)
#11 Grasz w poprzednie części? (rozmawiamy o... no wiadomo o czym:)
Hmmm...W RPGach na ogół jako wojownik z mieczem i tarczą.Ale ostatnio zacząłem przekonywać się do magów.Pierdyknięcie tarczą jest fajne, ale pierdyknięcie fireballem jeszcze fajniejsze.
W FPSach głównie snajper, ewentualnie szturmowiec.Nie ma nic lepszego od zabicia z jednego końca mapy, niczego nie spodziewającego się przeciwnika.
A w strategiach, Full Defensive.Odpieranie kolejnych fal wk*** wroga = Ogromny fun dla mnie, kur** dla niego.
Ja również lubię być bardziej mięski (wojownik) i czuć władzę, że rządzę i nikt nie podskoczy. Jak Rojo - wojownik, miecze i napier... bez żadnych wyrafinowanych taktyk czy specjalnych obejść.
ROJO
Czasami jednak warto jest się pomylić :)
humm jeśli chodzi o RPGi: Jeśli jest klasa, które może posługiwać się włócznią czy nawet lepiej Halabardą to jest must pick. Szkoda, że twórcy już odchodzą od tego oręża :(
Jak nie ma włóczni to albo Tank (głównie), albo Prej
W FPSach jak jest Inżynier to on, a jak nie ma takich klas to mp5 z tłumikiem
Strategie: Obrona + mobilność ew. jak się da to stawianie instalacji obronnych na linii frontu:)
Zawsze mi się wydawało, że ciężkie opancerzenie i dwie bronie nie idą w parze, może się myliłem. Ja zazwyczaj również gram wojownikiem, ale tym bardziej defensywnym. Po ewentualnym ukończeniu gry próbuję innej klasy.
PS: Naprawdę fajny temat ;].
Ja mam mieszany... styl. Lubię się pobawić pistoleta chociaż stalą odrąbać głowy też lubię lub przypieprzyć bełtem z kuszy albo ratować ludzi medykiem albo podawać im amunicję. Rożnie bywa.
Heh, mam niemal identyczny styl gry co ROJO, z tym, że mnie do łuczników nigdy specjalnie nie ciągnęło. Ale tak, moja postać ma być DPS-em. Dwie bronie to coś co lubię najbardziej. Ale jeśli sytuacja mnie do tego zmusza (Dragon Age II), to wybieram broń dwuręczną. Tarcze zostawiam dla innego kompana. Generalnie najczęściej gram wojownikiem, ale jeśli gra mi na to pozwala, to lubię mieszankę wojownik-mag. Dobrym przykładem są tu Mass Effecty, gdzie grałem Szturmowcem. A już najbardziej podobał mi się system rozwoju postaci z pierwszego Fable, gdzie nie byłem ograniczony do ścieżki, jaką wybrałem na początku. Waliłem z czego chciałem, a im czegoś częściej używałem, tym w tym(?) stawałem się lepszy. Naturalne i wygodne. To była świetna sprawa najpierw zaliczyć dwa headshoty z łuku, potem puścić kulę ognia albo wiązkę piorunów, a na koniec wpaść z czarem zwolnienia czasu między przeciwników, kosząc ich dwuręcznym mieczem w efektownym tańcu śmierci. Aż szkoda, że to rozwiązanie jest tak rzadko wykorzystywane w grach.
Runy też preferuję ogniste. Ten żywioł najbardziej do mnie przemawia. Co nie zawsze jest dobre - w Arcanii rozwinąłem sobie czary ognia, a bardziej przydatne były lodu i błyskawic (zamrażały i paraliżowały)
W FPS-ach różnie. Najczęściej biegam z karabinem szturmowym, ale już w Crysisie biegałem z "włączonym maskowaniem", często używając snajperki ;)
Ja tak samo jak ROJO-dwa miecze, ciężka zbroja to najlepsze co można mieć(po co kryć sięza tarczą, skoro możemy pochlastać wroga zanim zdąży zrobić zamach?)
Co do strategii to też preferuję mocne fortyfikacje, ale nie lubię lotnictwa-zawsze jakaś piechota :) )
PS:Co to za gra na ostatnim obrazku?Ten FPS
Zazwyczaj wybieram łucznika albo maga, chociaż dual też jest very cool. Niektóre gry np. LOTR:Conquest przechodzę każdą klasą osobno żeby urozmaicić rozgrywkę. W niektórych oczywiscie nie da sie tak. Ale zazwyczaj łucznik.
"Ciekawe jak poradzą sobie w Wiedźminie 2 miłośnicy kusz i łuków." - znaki rozwiną albo po prostu sobie nie poradzą ;)
Gdy przechodzę grę po raz pierwszy zawsze staram się grać silnym wojownikiem z dwuręcznym mieczem. Dopiero gdy poznam dokładnie styl rozgrywki, rozwoju postaci drugi raz gram jakąś inną postacią magiem albo postacią u której najbardziej rozwinięta jest zręczność.
Zawsze gram Wojownikiem 2H. Ewentualnie mag. Łotrzyk nigdy, to mi się kojarzy z chytrusami z ulicy itp.
Nawet w Mass Effect wziąłem Żołnierza.
Po sieci nie gram, więc tutaj dylemat odpada. A jeśli chodzi o zabawę solo... Nie trzymam się kurczowo jednej klasy. Jedynie chłopaki/dziewczyny z łukami jakoś mnie nie biorą (nie licząc jednego razu w pierwszym Diablo), poza tym to i siłowo i "czarowo" lubię grać. Najchętniej jednak chyba lubię klasy wymieszać (jeśli gra daje taką możliwość). A jak znajdę lepszy oręż, to absolutnie mi nie przeszkadza, że głupio wygląda lub jest innym czymś niż obecnie używany. Jest lepszy? Biorę. Nie jest? Nie biorę.
Oczywiście jeśli chodzi o RPGi to FUCK YEAH Wojownik z dwuręcznym/półtoraręcznym (jeśli pozwala na to gra) mieczem i ciężką/średnią (jak w Morrowindzie) zbroją. W miarę możliwości wolałbym zbroję lekką, jednak przy mocnej 2H ofensywie wybieram mocniejszy pancerz. Takim archetypem postaci grałem prawie zawsze w np: TESy, Baldury, Icewindy, Dragon Age itd. Lubię też podklasy wojownika (Berserker, tudzież Zabójca Magów-miodzio). Czasem też gram magiem i klasami de facto magicznymi (Planescape Torment, Arcanum). Najrzadziej (tak naprawdę to nigdy) wybieram złodzieja/łotrzyka. Po prostu klasa jakoś tak nijak się ma do moich hirołów o dobrym sercu :).
Kiedyś w FPSach nie umiałem kontrolować odrzutu broni, przez co często padałem, ale przynam zabijanie owym odrzutem przy spotkaniu face to face pomagało trochę fragów zdobyć.
w RPGach moją preferencją jest postać typu łotrzyk,złodziej,skrytobójca itp
Po prostu lubię przekraść się niezauważenie i potem zadać krytyczne obrażenia za atak w plecy czy rozstawić pułapki.
Jak pamiętam w neverwinter nights był jakiś mega koks na mojego łotrzyka, ale rozwalenie było banalne niż sądziłem
skradam się zakładam niedaleko niego zakładam pułapkę z kolcami, a pod nią gazową, potem się ujawiam :) i głupek biegnie w moją stronę i ginąc od moich pułapek.