Szybka rozkmina to cykl mini-felietonów, który oprócz ukazania interesującego zjawiska, gamingowej ciekawostki, śmiesznego filmiku lub ukrytego bonusu - zaprasza Was do dyskusji na konkretny temat i wzięcia udziału w ankiecie.
Niektóre gry (głównie erpegi) dają nam możliwość kreacji alternatywnej osobowości pod postacią awatara. Naszego alter ego w wirtualnym świecie. Czy to smoków (np. Dragon Age), latających pocisków (np. Fallout 3), normalnego życia (seria The Sims) czy systemu (np. Xbox Live!) Nieważne. Pytanie pod dzisiejszą rozkminę brzmi: Tworzymy naszą postać na swoje podobieństwo czy dajemy upust wyobraźni i konstruujemy kogoś, kto w żadnym stopniu nas nie przypomina? Masa suwaków, a Wy. Zapraszam. Tylko warstwa wizualna.
Im więcej opcji konfiguracyjnych, tym lepiej. Im bardziej rozbudowany system ingerencji w wygląd, tym smaczniej. Możemy silnie spersonalizować naszą postać lub stworzyć kogoś nie z tej ziemi. Jak kto woli. Może to być nasz idol, my sami lub całkowicie fikcyjny twór. Sylwetki, głowy, uszy, nosy, oczy, tatuaże, blizny, skrzydła, włosy, zmarszczki, bicepsy. Zabawa w wirtualnego chirurga plastycznego, ot co. Każdy wybór jest dobry, jeśli tylko uda nam się przez odpowiednią kreację wyglądu bohatera – wczuć się w niego. Identyfikacja z naszym podopiecznym to zawsze miły smaczek. W MMO to podstawa. Lansu i budowania prestiżu. Mają nas znać i się bać! Utrwalić pewien wizerunek. Czasem nieważne jakbyśmy się nie starali – nic ładnego nam nie wyjdzie (Elder of Scrolls IV: Oblivion) lub otrzymujemy aż nadmiar możliwości obrzydzenia postaci (Saint’s Row 2).
Istotny jest również zamysł z jakim kreujemy. Stworzymy inną postać chcąc grać nią jako złym Motherfuckerem, aniżeli obrońcą ludzkości. Profesja także ma znaczenie. Tanka przykoksimy, grubo ociosamy, nadamy solidny wygląd, generalnie dbając o jak najskuteczniejsze wyegzekwowanie respektu. Łucznika/Złodzieja/Łotra/Maga wyszczuplimy, zadbawszy o smukłą sylwetkę i wrażenie gibkości/zwinności oraz (w przypadku 3 ostatnich Panów/Pań) - tajemniczości. Itp., itd. Szczegół, ale wpływ ma. Przyznacie.
Jeśli o mnie chodzi, kiedyś starałem się tworzyć siebie, bo myślałem, że o to chodzi. Szybko jednak mi się to znudziło i od dłuższego czasu kreuję na Stathama. Golę mu łeb, koloruję oczy na jadowitą zieleń, dodaję mroczne tatuaże i bródkę od siebie. Wygląda fajnie. Szczególnie gdy krzywi ryja podczas odrywania łbów lub palenia laserem. No właśnie. Zabawnie to wygląda, gdy ta sama postać (jakimś cudem udaje mi się tworzyć praktycznie identyczne wersje) biega w Mass Effect, a potem w Dragonie. O ile między częściami danego tytułu zapewnia to pewną klimatyczną ciągłość fabularną (głównie Shepard), to w sytuacji zmiany uniwersum z kosmosu na smoki – wygląda już kuriozalnie.
Moje podejście zostało odpalone. Pora załadować Wasze. A więc Wy jako Wy, czy Wy jako kosmos?
P.S. 1 Podajcie również swój ulubiony kreator postaci z jakiejś gry.
P.S. 2 Jeśli podoba Ci się mój Blog, znalazłeś/-aś w nim coś dla siebie (jakiś stały cykl, konkretny dział, itp.) i posiadasz konto na Facebook'u, "Polub go" po prawej stronie pod moim avatarem. Z góry Ci za to dziękuje. Doceniam i pozdrawiam. ROJO
Szybka rozkmina:
#1 Crysis 2 w 3D. Opinia Jamesa Camerona (rozmawiamy o sprzęcie 3D)
#2 Hand Cannon w Dead Space 2. Jesteś Hardkorem? (rozmawiamy o poziomach trudności)
#3 Move na PC? (rozmawiamy o kontrolerach ruchowych)
#4 Przeskoczyć flagę w Mario (rozmawiamy o jumpingu)
#5 Nowe kostiumy w Mass Effect 2 (rozmawiamy o strojeniu Avatarów)
#6 Komiksy połączą Batmany! (rozmawiamy o fabularnych poczekajkach łączących części gier)
#7 Ostatni odcinek "Mody na sukces" (rozmawiamy o serialach-tasiemcach)
#8 Azjaci oszaleli (rozmawiamy o szczęściu)
#9 Sprzedajesz co kupujesz? (rozmawiamy o upłynnianiu nabytych dóbr)
#10 Kreujesz na swe podobieństwo? (rozmawiamy o tworzeniu postaci od strony wizualnej)