Rok 2008 był zupełnie niezły dla branży elektronicznej rozrywki, jeśli brać pod uwagę tylko to, ile gier wpisałem na poniższą listę. Tym razem trochę więcej do poczytania, niż ostatnio, a w głowie miałem jeszcze kilka propozycji, których ostatecznie nie wpisałem. Czy tym razem znów pojawi się komentarz typu "a gdzie GTA IV?!"? Jestem ciekaw, ale przejdźmy do rzeczy.
Burnout Paradise
Wyścigi, szybkość, efektowność, swoboda, kraksy - tym był Burnout Paradise. Do dyspozycji otrzymaliśmy całe miasto, które było bogate w przeróżne skróty, autostrady i drogi szutrowe, rampy. Im dłużej graliśmy, im lepiej poznawaliśmy miasto, tym łatwiej przychodziło nam wykonywanie kolejnych wyzwań, których w grze była cała masa. Początkowo wydana na konsole, rok później gra pojawiła się także na pecetach - od razu z dodatkami (m.in. motocykle) i w polskiej wersji językowej (Jarosław Boberek jako Dj Atomica)
Crysis: Warhead
W momencie premiery Warhead był prawdopodobnie najładniej wyglądającą grą na rynku i to przesądziło o umiejscowieniu go na tej liście, choć nie tylko to stanowiło o jego sile. Samodzielny dodatek do Crysisa pozwolił ponownie przemierzać urokliwe zakątki skrywającej tajemnicę wyspy, dał nowe zabawki do dewastacji otoczenia, a także zmienił głównego bohatera. Wielu osobom spodobała się opcja kierowania poczynaniami "Psycho", choć nie ukrywam, że ja wolałem Nomada. Warhead był bardziej dynamiczny niż podstawowa część gry, co znalazło swoich przeciwników i zwolenników. W każdym razie - stanowił dobre uzupełnienie historii pokazując znane wydarzenia z nieco innej perspektywy. Odpowiedział przy tym na parę pytań.
Far Cry 2
Po przejęciu praw do marki spece z Ubisoftu postanowili zrezygnować z umiejscowienia akcji gry na jakiejś malowniczej wysepce, zamiast tego zafundowali graczom interaktywną podróż do Afryki. I to było jak najbardziej ok, bo czarny ląd prezentował się w Far Cry 2 cudownie. Gra miała kilka fajnych pomysłów. Otwarty świat, system reputacji u znajomych najemników i frakcji, różne sposoby rozwiązywania zadań, Malaria w dość naturalny sposób ograniczająca nasze pole działań, a także proces "zżywania" się z przyjaciółmi, którzy stanowili wsparcie na placu boju (a czasami sami wymagali naszej pomocy). Dodatkowo dostaliśmy możliwość korzystania z wielu różnorodnych środków transportu. By stać się absolutnym hitem temu tytułowi na drodze stanęła monotonia i nieprzemyślany respawn przeciwników.
Gears of War 2
Kolejne przygody Marcusa Fenixa, ponowne stawianie czoła złowrogim Locustom. Gears of War 2 był dynamiczną strzelaniną TPP, w której zwalczaliśmy przeciwników tak z dystansu, jak z bliska (kultowa piła), nie stroniąc od chowania się za przeszkodami. Wprowadzono nowe zabawki do naszego arsenału, nowe postaci niezależne, jak i nowe typy wrogów. Od czasu do czasu przemieszczaliśmy się za pomocą środków transportu (choćby czołgi). Niejeden gracz jest zdania, że Gears of War 2 było wzorem tego, jak powinno się robić sequel. Na ekranie działo się dużo - tak w trybie single player, jak i w multi.
LittleBigPlanet
Wciągająca platformówka, w której nie bez znaczenia była umiejętność logicznego myślenia. Szmaciane lalki nie wydają się być szczególnie atrakcyjnymi bohaterami gier, w LittleBigPlanet udowodniono, że może być inaczej. Omijanie przeszkód, zbieranie przedmiotów, współpraca w trybie multiplayer - to stanowiło o sukcesie bądź porażce. Dodatkową atrakcją było samodzielne tworzenie nowych poziomów.
Prince of Persia
Nietypowa odsłona znanej serii. Grafika w cell-shadingu, do której początkowo odnosiłem się sceptycznie, okazała się być wcale niezłym rozwiązaniem. Gra zerwała z zasadą rzucania gracza na cały szereg przeciwników, zamiast tego oferowała rzadsze pojedynki z potężniejszymi oponentami. Książę był bardziej zręczny niż kiedykolwiek, co prowadziło do komicznych sytuacji (bieganie po suficie). W grze nie dało się zginąć, co drażniło wielu graczy, z drugiej strony wprowadzone rozwiązanie (pomocna dłoń Eliki) wpływało korzystnie na płynność rozgrywki. Interesujące były relacje dwójki bohaterów, a fabuła - choć miejscami infantylna - nawet trzymała się kupy. Trylogię (kwadrologię?) Piasków Czasu uznaję za zdecydowanie lepszą, ale ta część była nienajgorszym eksperymentem.
Spore
Jak mogliście zauważyć, w tym cyklu często piszę o grach niekoniecznie najlepszych, ale w jakiś sposób wyróżniających się z uwagi na swoje konkretne cechy. Myśląc o Spore nie da się zaprzeczyć, że wyróżnia się z wielu różnych powodów. W ilu grach startujemy jako jednokomórkowy organizm, by po latach ewolucji toczyć walki między plemieniami, a wreszcie ruszyć na podbój kosmosu? Nazwisko Willa Wrighta dawało nadzieję, że ten karkołomny pomysł ma szansę zaistnieć. Nie do końca się udało. Trudno odmówić Spore oryginalności, ale do sukcesu The Sims nawet się nie zbliżyło. Spore to dobra gra, która nie była w stanie udźwignąć ciężaru oczekiwań wobec tego rewolucyjnego pomysłu.
Krok po kroczku, zbliżamy się do zakończenia cyklu. Za nami już osiem odsłon, jeszcze tylko dwie. Jakie gry najbardziej zapamiętaliście z roku 2008?
Poprzednio:
Plebiscyt na gry dekady. Co nominować #2001 / #2002 / #2003 / #2004 / #2005 / #2006 / #2007
Strona główna:
Plebiscyt na gry dekady 2001-2010