Arcanum – przypowieść o dobrej grze RPG - Czarny - 8 listopada 2011

Arcanum – przypowieść o dobrej grze RPG

Czarny ocenia: Arcanum: Of Steamworks and Magick Obscura
95

Dawno dawno temu, w czasach, gdy królował dobry król Baldur’s Gate, była sobie pewna mało znana gra – Arcanum. Chociaż zrodziła się z miłości, nie przyniosła zbyt wiele radości swoim rodzicom. Po wydaniu jej na świat, przestali się nią zajmować, przez co zamiast zostać piękną królewną, stała się brzydkim kaczątkiem, zapomnianym przez lata. Głupcem byłby jednak ten, kto zwróciłby uwagę jedynie na jej powaby – mimo wielu wad, posiadała ona wiele zalet, których próżno szukać gdziekolwiek indziej. Dlatego też chciałbym wprowadzić naszego Kopciuszka w światło reflektorów – oto jest bowiem absolutny wzór dobrej gry RPG.

Po tym nieco bajkowym wstępie możemy przejść do konkretów. Arcanum to gra wydana w 2001 roku przez studio Troika Games, czyli osoby współtworzące Fallouta. Już choćby to dziedzictwo niosło za sobą duże oczekiwania – gracze spodziewali się od twórców niebanalnej gry, pełnej ciekawych zadań, intrygujących postaci i wciągającej fabuły. Jak się miało później okazać, dzieło Troiki było jednym z nielicznych tworów, którym udało się sprostać tak wygórowanym wymaganiom.

Moją przygodę z Arcanum rozpocząłem dziesięć lat temu, będąc jeszcze dzieciakiem. Wówczas produkcja mnie odrzuciła – wysoki poziom trudności, w połączeniu z dużą ilością tekstu oraz złożonym modelem rozgrywki nie były tym, czego oczekiwałem od elektronicznej rozgrywki. Dopiero w następnych latach udało mi się zmienić moje nastawienie (najwięcej zawdzięczam tu pierwszemu Gothicowi). Niestety, do Arcanum nie mogłem już powrócić, bowiem moja kopia gry gdzieś zaginęła. Dopiero w zeszłym miesiącu udało mi się pożyczyć od Otisa jego egzemplarz (stokrotne dzięki!), dzięki czemu mogłem zagłębić się w brudny świat uprzemysłowionej magii.

Dobrze przeczytaliście – Arcanum łączy w sobie tradycyjne elementy fantasy (takie jak magia, elfy i rycerze) z realiami dziewiętnastowiecznej epoki przemysłowej. Orkowie pracują więc w fabrykach, marząc o założeniu pierwszych związków zawodowych, krasnoludy walczą z wszechobecnym rasizmem, a magowie mogą podróżować pociągami jedynie za zgodą odpowiednich władz. Na ulicy możemy spotkać żebrzące półogry, jak i bogatych, gnomich bankierów. Ludzie, wespół z krasnoludami konstruują sterowce, pierwsze samochody, a nawet automatony i mechy bojowe. Większość technologii jest napędzana parą, chociaż coraz większą popularnością cieszy się nowy wynalazek – elektryczność (dotychczas domena magów i sił natury).

To właśnie świat jest elementem, który jest zarazem największą zaletą Arcanum – steampunkowe uniwersum zostało tutaj wykreowane w sposób bardzo kompleksowy i pozbawiony jakichkolwiek luk. Świat przedstawiony poznajemy krok po kroku i przez cały czas jest to fascynujące przeżycie. Co więcej, każdy znajdzie tu coś dla siebie: dzięki rezygnacji z podziału na klasy, gracz może prowadzić zarówno postać maga, jak i inżyniera. Oczywiście na tym rozróżnieniu bogactwo wyboru wcale się nie kończy – możemy bowiem trudnić się kradzieżą, globtroterstwem, handlem, a nawet polityką (ja sam czerpałem wiele radości z misji dyplomatycznych). Dobór zadań, jakie są stawiane przed graczem, również nie pozostawia wiele do życzenia – dzięki znacznemu zróżnicowaniu wyzwań, gra praktycznie nigdy się nie nudzi i przez cały czas jest wciągająca. Warto zauważyć, że uniknięto tutaj „zapychaczy czasu”, takich jak gromadzenie dwudziestu pucharów ognia – tutaj wszystko jest jasne, klarowne i bardzo logiczne. Jeśli poszukujemy jakiejś osoby, możemy udać się do stołecznego spisu obywateli. Jeżeli szukamy wiedzy na temat zaginionego klanu krasnoludów, być może pomoże nam któryś z wykładowców na uniwersytecie. W sprawach religii natomiast, najwygodniej zwrócić się do przedstawicieli wiodącego kościoła – musimy jednak pamiętać, że podadzą nam oni swoją wersję wydarzeń.

Oczywiście nikt nie broni nam rozwiązywać problemów w inny sposób, niż rozmowa i dyplomacja – możemy bowiem okradać obywateli miasta, zastraszać ich lub też… zabijać, a następnie przy pomocy magii zmuszać ich duchy do złożenia zeznań. Zdecydowaną większość problemów, przed jakimi stajemy, da się rozwiązać na wiele różnych sposobów – części z nich zapewne nie przewidzieli nawet sami twórcy gry.

Kolejną gigantyczną zaletą Arcanum jest fabuła – wielowątkowa, skomplikowana, ale równocześnie klarowna. Co bardzo ważne, twórcy pozostawili tutaj szerokie pole do popisu graczowi – i nie chodzi tu tylko o to, że istnieje kilka zakończeń przygody. Dużo ważniejsze jest to, że wiedza postaci gracza (zdobyta z książek, zadań pobocznych, rozmów etc.) w bardzo dużym stopniu wpływa na rozwój wydarzeń. Może się bowiem okazać, że wróg, przeciwko któremu cały czas walczyliśmy, nie jest wcale taki, jakimi wszyscy go widzą. Może być tak, że postaci z pozoru negatywne, będą posiadać swoje prawe pobudki. Więcej nawet – może to nasi kryształowo czyści zleceniodawcy posiadają kilka ciemnych kart w swojej historii? Tego wszystkiego musimy się jednak dowiedzieć sami, poprzez umiejętne kierowanie dialogami oraz wykonywanie dodatkowych misji, nie związanych bezpośrednio z główną linią fabularną. Zgromadzone informacje pozwalają nam na wybór dodatkowych linii dialogowych, a przez to – zupełnie inne poprowadzenie rozgrywki.

Chociaż forma poznawania świata gry jest bardzo przystępna, to nie można tego samego powiedzieć o grafice. W dzisiejszych czasach, zdominowanych przez różnorodne wodotryski, wygląd Arcanum nie budzi zbyt ciepłych uczuć. Z drugiej strony jednak, nie można odmówić grze pewnego bardzo charakterystycznego, brudnego stylu. W oczy rzuca się też duża różnorodność – obok uprzemysłowionych miast możemy znaleźć tutaj twierdzę magów, wioskę mrocznych elfów czy… postapokaliptyczne miasto zdominowane przez maszyny (skojarzenia z Falloutem są jak najbardziej trafione). W każdej chwili klimat wylewa się z ekranu monitora – nawet, jeśli w rozpikselowanej, niezbyt efektownej formie.

Wydawać by się mogło, że powyższe peany opisują grę idealną, która powinna odnieść ogromny, komercyjny sukces. Niestety, stwierdzenie to jest dalekie od prawdy. Przede wszystkim, Arcanum zawierało całą masę błędów, z których część wręcz uniemożliwiała ukończenie przygody. Nawet dzisiaj, posiadając edycję z 2005 roku, co chwila kląłem podczas zabawy, będąc zmuszonym do niekonwencjonalnych rozwiązań (jak wysadzenie w powietrze drzwi, które powinny być otwarte). Mimo wydania kilku patchy, produkcja nadal posiada wiele skaz na swym charakterze, a tylko bardzo cierpliwym graczom zechce się z nimi użerać.

Mimo wszystko, chociaż Arcanum nie jest grą idealną, to jednak do ideału jest mu bardzo blisko. Jeżeli przymknie się oko na pewne niedociągnięcia techniczne i nie zawsze trafione decyzje designerskie (limit poziomu, nieintuicyjny system zaufania itd.), otrzymamy jedną z najciekawszych i najoryginalniejszych przygód w historii RPG. Fascynujący świat, błyskotliwa fabuła i niesamowity klimat – oto zalety, które stawiają Arcanum na najwyższym piedestale. Dlatego też polecam grę każdemu, kto chciałby zasmakować staroszkolnej, ale nadal urzekającej rozgrywki.

Czarny
8 listopada 2011 - 19:52