Po długiej karierze w FIFA 12 zdecydowałem się spróbować swoich sił w prowadzeniu klubu w Football Manager 13. Wybór padł na tryb Classic, który stanowi idealne rozwiązanie dla osób pozbawionych dużych ilości wolnego czasu. Postanowiłem relacjonować wam swoje postępy. Przy okazji jest szansa podyskutować o samej grze, młodych talentach, bugach i różnych ciekawostkach.
Debiut w europejskich pucharach, pierwszy występ w roli obrońcy tytułu, sporo spotkań w roli faworytów. Kolejny sezon postawił nas przed wieloma wyzwaniami i zmusił mnie oraz piłkarzy do działania pod większą presją niż zazwyczaj. Tym razem każdy mecz był w jakiś sposób ważny i do czegoś przydatny. Na przykład sparingi, w których testowałem nowe ustawienie z czterema obrońcami i sprawdzałem formę ewentualnych następców Diallo. Efekt? Trzy zwycięstwa i dwie przegrane i sporo informacji na temat umiejętności rezerwowych do tej pory stoperów.
Trzy-cztery szanse to nie jest może dużo, ale właśnie po takim okresie podjąłem decyzje na temat przyszłości młodego Chorwata Kovacica i Węgra Rabóczkiego. Obaj niestety nie staną się elementem wielkiego planu Lillehammer na kolejne lata, bo zatrzymali się w rozwoju i nie prezentują umiejętności przydatnych w walce o laury w norweskiej ekstraklasie. W efekcie obu spróbujemy w odpowiednim momencie sprzedać. Chętnych nie powinno zabraknąć, bo to wciąż zawodnicy młodzi, a i z przeszłością w młodzieżowych drużynach reprezentacyjnych.
Rozgrywki ligowe zaczęliśmy znakomicie, odnosząc cztery kolejne zwycięstwa i strzelając w pięciu potyczkach aż trzynaście bramek. W rewelacyjnej dyspozycji był Santi, który już w poprzednim sezonie pokazywał się ze świetnej strony. Teraz udowadniał, że można mu nie tylko powierzyć kierowanie linią obrony, ale też liczyć na niego przy ofensywnych stałych fragmentach gry. Najlepiej przekonali się o tym obrońcy Rosenborga, którzy w meczu ligowym dwukrotnie nie upilnowali Holendra i pozwolili mu wpisać się na listę strzelców. Dzięki świetnej postawie naszego stopera wygraliśmy tamto spotkanie aż 4:2. Ostatecznym potwierdzeniem naszej wybornej dyspozycji na starcie rozgrywek było wyjazdowe zwycięstwo 6:0 nad Bodo/Glimt, do którego najbardziej przyczynił się Balazs Hidi ze swoim hat-trickiem. Węgier robi wszystko, by utrzymać miejsce w pierwszej jedenastce i z obecną skutecznością nie powinien mieć kłopotów z wypchnięciem na ławkę Fistrovicia.
W losowaniu eliminacji Ligi Mistrzów trafiliśmy na HJK Helsinki. Mistrzowie Finlandii są w naszym zasięgu, ale jednocześnie stanowią trudną przeszkodę jak na 2. rundę. W ich składzie można znaleźć wielu młodych i bardzo utalentowanych zawodników, którzy reprezentują poziom równy naszym gwiazdom. W porównaniu do nas mają jednak dużo węższą kadrę, co może być kluczowe w nadchodzącym dwumeczu. Na przemęczenie rywali bardzo liczę.
Tymczasem nadszedł lipiec, a tym samym kluby z wielu europejskich lig wyruszyły na transferowe polowanie. Negocjacje znów stały się tematem, który pochłaniał znaczną część mojego czasu pracy. Zdecydowaliśmy się oddać za 10 000 euro do drugoligowego Randaberg młodego stopera Kovacicia, któremu niedługo kończył się kontrakt, a który nie był nam w ogóle przydatny. Za milion euro pozbyłem się też marudzącego i niezadowolonego od kilku miesięcy Baibekova, który powędrował do FC Luzern. Ukrainiec obniżył ostatnio loty i nie dawał już tyle zespołowi, co tylko przyspieszyło moją decyzję. Gdy pojawiła się też nieoczekiwana oferta z Czech za Jana Phillipsa w wysokości 400 000 euro plus przyszłe bonusy, przyjąłem ją bez wahania. Skrzydłowy nie grał wiele, a i nie do końca sprawdzał się w naszym ustawieniu, więc pozbycie się go za taką kwotę było dobrym interesem.
W miejsce Holendra szybko sprowadziłem za 80 000 tysięcy zdolnego Chorwata, 24-letniego Domagoja Skelaca, który ma świetny drybling i znakomicie gra bez piłki, a co najważniejsze dobrze radzi sobie zarówno na lewym skrzydle, jak i w środku pola. W lipcu za darmo dołączyli też do nas zakontraktowani wcześniej stoperzy, następcy wyjeżdżającego do Niemiec Diallo, Leskovar z Zadaru (znakomite cechy na środkowego obrońcę) i Jaaskic z Szirokiego Brijego (dobry fizycznie, młody, utalentowany). Obu chciałem szybko rzucić na głęboką wodę, bo gra na kilku frontach wymuszała liczne rotacje w wyjściowej jedenastce. Niestety plany pokrzyżował mi uraz Jaaskica, który wypadł ze składu na kilka tygodni.
Tymczasem bez specjalnych trudności dotarliśmy do czwartej rundy Pucharu Norwegii. Na tym etapie losowanie nam niestety nie sprzyjało i wpadliśmy na wicelidera ekstraklasy, naszego głównego konkurenta w walce o mistrzostwo w tym momencie, Kongsvinger. Nie mogłem w takim meczu pozwolić odpocząć zbyt wielu piłkarzom podstawowego składu. Jak się okazało, decyzja ta okazała się w pełni słuszna, bo rywale wysoko zawiesili nam poprzeczkę. Bo zaciętym i wyrównanym boju (obie strony oddały po osiem strzałów na bramkę) wygraliśmy 3:2, a decydującą o awansie bramkę zdobył w 93 minucie Dupont. Uratowanie się przed dogrywką było kluczowe tuż przed pierwszą potyczką w eliminacjach Ligi Mistrzów. Teraz czekało na nas już HJK Helsininki, a pierwszy mecz mieliśmy zagrać w roli gości...