Człowiek, prócz słuchania muzyki czy oglądania filmów może również przeczytać książkę. Choć w Polsce jest to raczej umiejętność zanikająca(a może właśnie dlatego?) postanowiłem w tym tygodniu zrecenzować dwie książki dotyczące muzyki, które w ostatnim czasie przeczytałem. Na tapecie: Queen – Nieznana historia oraz Pink Floyd - Prędzej świnie zaczną latać.
Queen – Nieznana historia
Zacznę od książki krótszej, mniej ambitnej i odrobinę mniej wciągającej czyli od książki poświęconej zespołowi Queen. Autorem jej jest niejaki Peter Hince. Jak szybko czytelnik się dowiaduje był on technicznym zespołu Queen od roku 1975(czyli od roku wydania przełomowego i dla zespołu, i dla branży muzyki rockowej krążka A Night at the Opera do 1986 roku, czyli do wydania A Kind of Magic). Nie był on jednak byle technicznym, ale był najbliższym technicznym Johna Deacona(basisty) oraz odpowiadał za Freddiego(m.in. za jego fortepian czy „towar”). Dzięki temu czytelnik powinien mieć okazje spojrzeć na zespół z zupełnie innej strony – trochę prywatnej, trochę służbowej – i zobaczyć jak ludzie z Queen zachowywali się poza sceną. Tak przynajmniej wynikałoby z teorii. W praktyce zaś wygląda to inaczej, ponieważ cała książka jest raczej zbiorem absolutnie luźnych anegdot tyle o zespole, co o życiu technicznego, co ważne – mógłby to być pracownik dowolnego ogromnego zespołu, niekoniecznie Queen. Hince poświęca wiele miejsca na opis swoich pijackich przygód, podróży klasą ekonomiczną lub autobusem, życie w hotelach i swoje podboje seksualne(seks jest w ogóle jednym z głównych tematów tej książki, przynajmniej jej pierwszej połowy i wyraźnie dominuje nad resztą, co jest sporą wadą tego tytułu, bo przecież ile można o tym czytać?).
O zespole jest tutaj relatywnie niewiele, choć zdarzają się historie czy przemyślenia dotyczące grupy, które są interesujące i ważne. Choćby trafne spostrzeżenie, że gdyby nie występ Queen na Live Aid w 1985(gdzie z miejsca stali się największym zespołem rockowym swego czasu) to zespół rozpadłby się ze względu na średnie nastroje panujące wśród czwórki muzyków. Hince daje czytelnikom również wgląd do różnych nawyków zespołu(gdzie lubili się napić, jakie było ich ulubione studio nagraniowe, co Freddie lubił robić w czasie wolnym) i rzeczywiście zdarza mu się pokazać odrobinę „ludzkiej” twarzy Queen. Niestety robi to rzadko, częściej zaś opisuje życie technicznego, które co prawda jest szalenie interesujące, lecz niekoniecznie dotyczy samego zespołu. I to jest największa wada tej książki – jest ona o Queen, a zespołu tutaj bardzo niewiele. Jak rozumiem jednak trudno byłoby jednak zareklamować czy sprzedać książkę, która nosiłaby tytuł: „Życie technicznego przy dowolnej wielkiej i znanej grupie rockowej”. Co do samego talentu pisarskiego autora – książka jest napisana przyzwoicie, chyba nawet za dobrze, by mogło to być tylko jego dzieło, czyta się to dobrze, bez żadnych zgrzytów czy momentów zażenowania. Niestety inaczej jest z tłumaczeniem i przedmową. Tłumaczenie nie jest jeszcze najgorsze, choć zawiera kilka błędów, natomiast przedmowa jest tragiczna. Dokonał jej pan Roman Rogowiecki i już na samym początku pokazuje swoją niewiedzę dotyczącą zespołu i ich płyt. Całość sprawia wrażenie wciśniętego na siłę i wyglądającą na fanaberię pana Romana, który ewidentnie zapragnął współtworzyć tę książkę. Z innych uwag można dodać tylko, że polskie wydanie zawiera kilka fotografii z prywatnego zbioru autora i zostało opublikowane w miękkiej okładce, która nie wygląda najlepiej.
Reasumując – książka ta jest bardzo miła w odbiorze, ciekawa i przyjemna, pokazuje doskonale prace i życie technicznego, lecz zdecydowanie nie jest to książka o Queen. Jeśli byłaby sprzedawana jako rzecz dla ludzi, którzy chcą wiedzieć jak wygląda życie z dowolnym dużym zespołem – nie ma sprawy. Jest jednak sprzedawana jako książka o konkretnym zespole i jako taka – nie jest godna polecenia.
Pink Floyd - Prędzej świnie zaczną latać. Prawdziwa historia Pink Floyd.
Druga książka prezentuje się znacznie lepiej. Jest to książka poświęcona zespołowi Pink Floyd, a jej autorem jest Mark Blake. Już od samego początku robi wrażenie zarówno objętością, ładną okładką z tłoczonymi napisami, jak i intrygującym tytułem(nawiązanie do płyty Animals z 1977r.), co daje nadzieje, że autor książki lepiej zna zespół, na temat którego pisze, niż wyżej wspomniany Pan Roman Od Przedmowy. Książka ta bardzo dokładnie opisuje życie legendarnego zespołu, od lat, kiedy byli nieznanymi uczniami żyjącymi w Cambridge, przez ich psychodeliczne początki z Sydem Barrettem i pierwsze płyty bez niego, ciągnąc dalej opis tych najbardziej „klasycznych” lat(od The Dark Side of the Moon do The Final Cut), kończąc na Floydach ery Gilmoura, zahaczając jeszcze o solowe dokonania artystów. Praca, jaką trzeba było wykonać nad tą książką jest kolosalna. Nie dość, ze autor zaczyna swoją opowieść de facto od roku 1944, to jeszcze jest to opowieść niezwykle bogata w różne fakty, ciekawostki oraz historie, z których część na pewno nie jest znana nawet największym fanom Floydów. Dowiemy się m.in. czemu Syd Barrett, postać, która swoją charyzmą „zlepiła” kilku ludzi w jeden twór zwany Pink Floyd, została z Floydów brutalnie wyrzucona, jaki jest związek Gilmoura z Hendrixem, jak powstawały najbardziej rozpoznawalne okładki muzyki rockowej oraz czemu doszło do rozłamu na linii Mason-Gilmour/Waters. Książka jest niezwykle, naprawdę niezwykle, wciągająca.
Czyta się ją naprawdę znakomicie, co więcej – książka ta oferuje różną zawartość, w zależności od poziomu maniactwa na punkcie Floydów. Laik wyciągnie z niej podstawowe fakty, poczyta o najważniejszych postaciach i płytach tego zespołu, nadrobi muzyczne zaległości i pośmieje się kilka razy ze śmiesznych historii. Człowiek obeznany dobrze z muzyką Floydów(np. ja) wejdzie głębiej w ich teksty, przekaz i muzykę, dowie się wielu interesujących i nowych rzeczy, znacznie poszerzy swą wiedzę na temat zespołu. Zaś zupełny szaleniec i wielbiciel Pink Floyd dowie się dosłownie wszystkiego – od adresów domów projektantów okładek zespołu, przez kolor ubrań Watersa w latach 60, po drogę, jaką zespół pokonywał z hotelu do studia nagraniowego przy sesjach do The Wall. Każdy może wybrać coś dla siebie, każdy znajdzie coś nowego, każdy odejdzie od książki usatysfakcjonowany. Trzeba też wyraźnie zaznaczyć, że czytając tę książkę ma się odczucie czytania poważnej literatury, a nie „czegoś tam” o muzyce. Cieszy bardzo fakt, że książki poświęcone tej dziedzinie sztuki robią się co raz poważniejsze, lecz nie zamieniają się też na nadęte elaboraty z, za przeproszeniem, kijem w dupie – książka ta idealnie waży proporcje między przyjemnym czytaniem, a poważną literaturą. Naprawdę idealnie.
Kończąc – polecam tę książkę wszystkim, którzy mają jakiekolwiek ambicje poznać cokolwiek o Floydachlub poszerzyć swoją wiedzę o nich. Jest świetnie napisana, bardzo dobrze przetłumaczona, ładnie wydana. Czego chcieć więcej?
Zapraszam do zapoznania się z wcześniejszymi "niedzielnymi" tekstami:
Koncert McCartney'a w Warszawie - https://gameplay.pl/news.asp?ID=80382
Relacja z Frequency Festival, część 3 -https://gameplay.pl/news.asp?ID=80213
Relacja z Frequency Festival, część 2 - https://gameplay.pl/news.asp?ID=80058
Relacja z Frequency Festival, część 1 - https://gameplay.pl/news.asp?ID=79890