Halloween co prawda odbył się przed paroma miesiącami, lecz ja dopiero teraz zdołałem ukończyć pierwsze rozszerzenie do wspaniałej gry jaką niewątpliwie jest Sleeping Dogs. Potocznie zwane też jako GTA w Chinach, bądź też w Hong Kongu. Poniekąd słusznie, choć nie do końca. Wszakże produkt United Front Games różni się od dzieła Rockstara zasadniczo. Czy to w systemie walki, czy też samej konwencji. I bardzo dobrze, bo dzięki temu nie jest marnym klonem osławionego hitu, a tylko zbliżoną gatunkowo produkcją. Jak dobrze pamiętamy, czwarta odsłona Grand Theft Auto doczekała się dwóch dodatków. Pokaźnych dodatków. Czy tak samo jest w przypadku Sleeping Dogs? Tego do końca nie wiem, ponieważ na dzień dzisiejszy ukończyłem jedynie pierwszy z nich. I jeśli jesteście ciekawi, co o nim sądzę, to zapraszam do dalszej części recenzji.
Znany dziś i wielce ceniony przez graczy Blizzard Entertainment, zasłużył sobie na swoją reputację takimi hitami jak WarCraft, StarCraft oraz Diablo. Niewiele jednak osób wie o pozostałych tytułach tego giganta. Z kolei większość uważa, że jego pierwszą autorską grą okazała się strategia czasu rzeczywistego - WarCraft: Orcs & Humans. Jest to oczywiście nieprawda. Poniekąd, bowiem jeszcze pod występującą wówczas nazwą Silicon & Synapse, ci sami ludzie oddali w nasze ręce RPM Racing, które nie jest niczym innym jak odświeżonym i przekonwertowanym na platformę SNES - Racing Destruction Set. Z kolei ich drugą i zarazem wspaniałą pozycją została przygodowa zręcznościówka z elementami logicznymi. O niezwykle prostym tytule The Lost Vikings. Prostym, ponieważ jak sama nazwa wskazuje - gra opowiada o zagubionych Wikingach. I choć warstwa fabularna (znak dawnych czasów) prezentowała się równie pospolicie, o tyle rozgrywka wraz z humorem prezentowały zupełnie inny, zaawansowany poziom.
Pamiętacie Gearhead Garage? Nie? W takim razie wiele straciliście. Ta nietypowa produkcja zasłynęła w głównej mierze innowacyjną tematyką w świecie elektronicznej rozrywki, jak i ogromem swobody działań. Aż trudno uwierzyć, że pomimo ciepłych słów o niej, jak i całkiem sporej rzeszy fanów, nie doczekała się kontynuacji, czy godnego uwagi konkurenta. Dopiero po 15 latach rodzime studio Red Dot Games (znane przede wszystkim ze słabego Rajdu Polskiego i jeszcze słabszych pozostałych tytułów) zdecydowało się podjąć tematu mechanika samochodowego. Jesteście ciekawi w jakim stopniu udała się im najnowsza produkcja? Ewentualnie, czy doczekaliśmy się godnego następcy kultowego dziś Gearhead Garage? Jeśli tak, to zapraszam do zapoznania się z niniejszą recenzją.
Jak powszechnie wiadomo, popularny serial animowany Pokémon został luźno oparty na wydarzeniach znanych nam przede wszystkim z gier o tym samym tytule. Podobnie zresztą jest w przypadku mangi, która z anime, jak i pozycjami przeznaczonymi na platformy Nintendo oferuje niewiele wspólnego. Oczywiście poza ogólnym zarysem uniwersum. Jednak w pewnych kwestiach idealnie się uzupełniają, odkrywając tym samym niewyjaśnione ciekawostki z telewizyjnych przygód.
Ktoś może stwierdzić, że jedynym wspólnym elementem Duke'a oraz Arniego są obfite mięśnie. Z jednej strony taka osoba ma rację, ale z drugiej nie do końca. Sam znalazłem więcej łączących ich ze sobą cech. Nie wierzycie? Spójrzcie chociażby na główne zdjęcie! A jeśli to was nie przekonuje, to zapraszam do dalszej części niniejszego tekstu.
Myślę, że na tym forum sporo osób czyta książki. Rzadziej, częściej, z większym, bądź mniejszym zapałem. Z kolei część z nich kolekcjonuje je (tak jak płyty z grami, filmami, muzyką), bądź posiada po prostu czytniki. Są i tacy, którzy bez rozczulania pożyczają swoje rzeczy każdemu, nie bacząc na konsekwencje. Ja jednak do takich osób nie należę i nikomu moich książek nie pożyczam.
Terminator intrygował mnie odkąd pamiętam. W dzieciństwie straszył, w kolejnych zaś latach fascynował. Od tego momentu minęło jednak sporo czasu. Nie wspominając już nawet o znacznym wieku pierwszej części. Dwójka z kolei okazała się jeszcze lepsza i prawdę mówiąc, była to ostatnia dobra część opowiadająca o zamaganiach ludzi z robotami. Potem przyszła kolej na parodię, czyli trójkę oraz na czwórkę, której potencjał nie został w pełni wykorzystany. Mimo tego liczyłem na kontynuację wojny przyszłości. A najnowsze wieści mówią o czymś zdecydowanie innym. O rzekomym restarcie jedynki.
Dlaczego Microsoft oferuje słabe gry w ramach abonamentu Xbox Live Gold? Takie oto pytanie zadaje sobie wielu posiadaczy Xbox 360. Niestety po krótkim namyśle nadchodzi przerażająca odpowiedź. A nawet kilka odpowiedzi.