Szybka rozkmina to cykl felietonów, który oprócz ukazania interesującego zjawiska, gamingowej ciekawostki, śmiesznego filmiku lub ukrytego bonusu - zaprasza Was do dyskusji na konkretny temat i wzięcia (nie zawsze) udziału w ankiecie.
Manuskrypty, księgi, listy, wiadomości, maile, wpisy encyklopedyczne, itp. Niejedna gra potrafi być wspaniałą interaktywną książką. Dziesiątki tysięcy stron maszynopisu jest w stanie bardzo przyklimacić kontakt z jakimś programem, w pewien sposób rozbudować jego odbiór. Wszystko zależy oczywiście od naszego stosunku do sprawy i lektury w/w elementów, części składowych fabuły. Czy niechęć albo chęć czytania knig tradycyjnych przekłada się na podobne podejście to wersji elektronicznych w środowisku jakiejś gry?
W końcu, nareszcie. Mamy pełen skład. Cykl rozpoczęty dokładnie 7 stycznia 2011 roku ma się ku końcowi. Najwyższa więc pora podsumować wszystkie propozycje studia ArenaNet i ostatecznie określić swoje preferencje co do profesji jaką przyjdzie nam rozpocząć przygodę w świecie Guild Wars 2. Warrior, Ranger, Elementalist, Necromancer, Guardian, Thief, Engineer czy Mesmer? 8 śmiałków, 8 klas postaci. Wspominamy, analizujemy, wypełniamy. Zapraszam!
W końcu się doczekaliśmy! Krąg protoplastów został zamknięty, ostatnia profesja ujawniona. Witam więc w ósmym, finalnym już odcinku cyklu, który miał przybliżyć Wam wszystkie specjalizacje jakie będą nam dane w nadciągającej grze Guild Wars 2. Dokładne opisy, rodzaje dostępnego uzbrojenia, filmiki prezentujące wybrane umiejętności oraz galerie obrazujące daną klasę. Macie wszystko. Zestawienie rozpoczął Pan Topór (Warrior), potem był Pan Strzała (Ranger), swojego czasu oczarował nas Elementalista, następnie wprowadził ponury klimatNekromanta, kiedyś stanął w naszej obronie Guardian, był też Thief, monterem ostatniego tekstu był Engineer. Pora na najbardziej enigmatyczne dziwo. Propozycję niełatwą do ogarnięcia. Mesmera ciężko ująć w jakieś jednoznaczne ramy. Spróbujmy.
Gdy dana gra jest częścią jakiegoś cyklu, długiej i rozpoznawalnej serii, zazwyczaj reprezentuje ten sam gatunek co poprzedniczki. Call of Duty – FPS, Fallout – cRPG, Broken Sword – przygodówki, FIFA – piłka nożna, Need for Speed – wyścigi. Wiadomo. Wiemy czego możemy się spodziewać po kolejnej odsłonie, wiemy z czym konkretną markę się je. Co jednak, gdy raczeni jesteśmy eksperymentem ze strony twórców? Pewnym genre spin-offem? Narusza to nasz odbiór czy może go pogłębia?
Pomysłów na aranżację satysfakcjonującego systemu rozwoju postaci jest cała masa. Sam widziałem, poznałem i posmakowałem mnóstwa. Standardowe atrybuty główne, umiejętności specjalne, cechy rasowe i rodowe, bóstwa, zdolności i inne. Jedne lepsze, drugie gorsze. Niektóre boleśnie wybrakowane, pozostałe przebajerowane, cuchnące chaosem. Magia liczb i statystyk, mówiąc krótko. W pewnym momencie pojawiła się jednak mała pierdoła, która solidnie i pozytywnie zamieszała całym mechanizmem levelowania w grach komputerowych…
Brutalne, szalenie efektowne dobicie bliskiego zgonu przeciwnika. Losowe, bądź aktywowane specjalną sekwencją. Dostarczają mnóstwa satysfakcji stanowiąc przy tym mini-nagrodę za zwycięską potyczkę. Finishery są nam doskonale znane przede wszystkim z serii Mortal Kombat. Nie o tych ciosach kończących będę jednak mówił. Pominę również pochodne „Silent Kille” i „Quick Time Eventy” (QTE). Na czym więc się skupię? Głównie na erpegach oczywiście!
Co bardziej rozbudowane gry cRPG oferują swemu odbiorcy możliwość wytwarzania własnych przedmiotów różnej maści i przeznaczenia. Od oręża przez zbroje po mikstury. Wszystko stworzyć możemy od podstaw lub przynajmniej ulepszyć. W tym celu pomagają specjalne warsztaty. Całemu procesowi towarzyszy nierzadko krótka animacja pogłębiająca efekt wczucia się w świat gry i odnalezienia w nim siebie. Poświęcamy czas na tego typu zajęcia czy raczej bierzemy nie nacechowane kreatywnością tzw. gotowce?
Gry cRPG to potężny wachlarz możliwości wpływu na wygląd, cechy i charakter naszego wirtualnego drugiego ego. Etap kreacji alternatywnej osobowości to dla mnie najfajnieszy moment. Masa suwaków, atrybutów, umiejętności, ras i przepysznych perków. Wstępnie zaaranżować naszego protagonistę w Skyrim mogliśmy wcześniej, dzięki różnym przeciekom. Każdy z nas ma określoną "gamingową stylówę" i pewną wizję co do przyszłości/przeznaczenia swojej postaci. Jak w przypadku najnowszego dzieła Bethesdy, u Was ta kwestia się przedstawia?
PEGI kojarzycie na bank. To laska pełna ograniczeń i rozmaitych, kontrowersyjnych treści. Kwestie restrykcji wiekowych odstawiamy, koncentrując się na zawartości samej gry. Który adult content nie tyle co Wam nie przeszkadza, co satysfakcjonuje? Który jest poniekąd wyznacznikiem gry dla Was? Może żaden? Może wszystkie? Zapraszam w krótką wycieczkę po mrocznych zawartościach.
Nie, nie chodzi o ruch poparcia Kupichy. Prędzej o kwestię pochodną grywalności, chociaż też nie w stosunku jeden do jeden. Co więc rozumiem poprzez owe „czucie”? Jak ono wygląda w grach i czym się charakteryzuje? Zapraszam na krótki, niezobowiązujący tekścik na temat zjawiska, które dotyczy myślę każdego z nas.