Szybka rozkmina to cykl felietonów, który oprócz ukazania interesującego zjawiska, gamingowej ciekawostki, śmiesznego filmiku lub ukrytego bonusu - zaprasza Was do dyskusji na konkretny temat.
O naszych preferencjach co do konkretnego poziomu trudności na jakim rozpoczynamy przygodę z grą rozmawialiśmy w drugim odcinku cyklu („Hand Cannon w Dead Space 2. Jesteś Hardkorem?”). Dzisiaj, z samotnej przygody dla pojedynczego gracza przenosimy się w świat sieciowych rewelacji, biorąc za przykład grę Battlefield 3. Z reguły wybieramy standardowy, normalny tryb czy decydujemy się na opcję Hardcore?
Walka z żywym przeciwnikiem stanowi cięższe wyzwanie, jednak w przypadku jego pokonania odczuwamy większą satysfakcję niż za unicestwienie bezdusznej maszyny sterowanej przez SI. Poziom trudności na wieloosobowych arenach zależy od poziomu skilla oponenta/-ów. Na nasze powodzenie wpływa masa czynników. Typ oręża, amunicja, odległość, dodatki, umiejętności, refleks, zręczność, et cetera, et cetera. Gdy w końcu dochodzi do bezpośredniej wymiany ognia – trochę przeciwnika ołowiem musimy nafaszerować (proces ten przyśpiesza oczywiście celny headshot). Całość generalnie trochę trwa. Tak mniej więcej, w mocnym uproszczeniu działa domyślny tryb sieciowy. Na hardkorze wszystko zyskuje na dynamice, pewne procesy zostają przyspieszone, inne przeniesione. Truizm OFF.
Lwią część czasu obcowania z grami dla wielu graczy poświęciłem na normal. Na spokojnie, z czasem na ucieczkę, taktycznie. Miałem jednak już dość masy kwestii, o które trzeba dbać oraz ciągłego „przeżywania” innych zawodników, mimo iż solidnie oberwali. Przyznam się szczerze – trybu hardcore się bałem. Przerażała mnie wizja ograniczonego interfejsu oraz ciągłych zgonów fundujących epicki wkurw. Szybko jednak się przekonałem, że nie taki diabeł straszny jak go ołowiem malują. Poznałem prawdziwe piękno HC. Jest szybciej, bezlitośniej, konkretniej, bez pierdzielenia, realistycznie. Pysznie masteruje się skilla i oręż. Emocje, czyste emocje. Ostatnio zatraciłem się w trybie Hardcore na same strzelby. Miód w śrucie. Wspaniałe doznania.
Gdy gram sam – One Man Army na HC, gdy ze znajomymi tworząc team specjalistów – odpalam to, od czego zaczynałem. A Wy? Standard mode bez udziwnień, czy Hardcore z bajerami? Spokojna i wyrachowana taktyka czy wyborny i bezlitosny chaos? Jakie serwy wybieracie? Let’s talk.
P.S. Jeśli podoba Ci się moja działalność, subskrybuj mój kanał na serwisie YouTube (Światy Urojone) oraz "Polub" ROJA klikając na łapę po prawej stronie pod moim avatarem. Z góry Ci za to dziękuje. Doceniam i pozdrawiam. ROJO
Szybka rozkmina:
#37 Kim grasz/zagrasz w Skyrim?
#38 Produkujesz czy bierzesz co jest?