Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że trzy odsłony Final Fantasy z pierwszego PlayStation otoczone są dzisiaj kultem. Zwłaszcza przygoda Clouda Strife'a cieszy się bezgraniczną miłością milionów graczy z całego świata. Wystarczy przypomnieć sobie pierwsze reakcje i późniejsze rozczarowanie tłumów po ogłoszeniu portu Final Fantasy VII na PlayStation 4 podczas minionego PlayStation Experience. Oczywiste jest także, ze Square świadome jest potęgi tych trzech wydanych przed laty tytułów i wie, że może je traktować jako asy w swojej talii. Teraz Japończycy postanowili jednego z nich rzucić na stół.
Rok po zakończeniu kariery w FIFA12 wracam do świata produkcji EA Sports. Poznając zmieniony tryb kariery, odkrywam smaczki i błędy nowej odsłony słynnej serii. Przy okazji zachęcam do dyskusji o zmianach, wadach, zaletach, talentach, formacjach, drużynach i sukcesach.
Znakomita seria wyników nie wystarczyła, by zrobić sobie na półmetku rozgrywek bezpieczną przewagę nad resztą stawki. Akurat tak się złożyło, że kilka zespołów rozgrywało równie udany sezon i robiło wszystko, by utrzymać nasze tempo. To komplikowało moje plany na kolejne miesiące.
W ramach swojej niedawno rozpoczętej przygody z komiksowym uniwersum Marvela zagłębiłem się w podobnież jeden z najlepszych crossoverów poprzedniej dekady XXI wieku – Annihilation. Wprowadzenie z „Thanos the Samaritan” nie jest jedynym, które ma przygotować czytelnika na nadchodzące wydarzenia. Rolę prologu pełni też czteroczęściowa seria „Drax the Destroyer” z 2005 roku, która przywraca do życia bohatera znanego większości laików z filmowego Guardians of the Galaxy.
Gdyby stanąć przed koniecznością wymienienia nazwisk trzech bramkarzy, którzy najlepiej spisywali się podczas ubiegłorcznego mundialu w Brazylii to obok Manuela Neuera na pewno trzeba byłoby wspomnieć o Keylorze Navasie z Kostaryki i Meksykaninie Guillermo Ochoi. Obaj dokonywali cudów między słupkami, wielokrotnie ratując swoje drużyny i pomagając im w osiągnięciu naprawdę przyzwoitych wyników. Obu łączy też fakt, że po turnieju podjęli kiepskie dla swojej kariery decyzje.
Dopiero zaczynam swoją przygodę z biblioteką tytułów na Wii, ale wygląda na to, że będzie to wyjątkowo miła podróż po rozmaitych uniwersach i gatunkach. Wbrew pozorom konsola Nintendo ma sporo do zaoferowania. Nie brakuje na niej genialnych, dopracowanych i rozbudowanych tytułów ekskluzywnych (wciąż do sprawdzenia), angażujących do skakania przed telewizorem party-games i zestawów ćwiczeń, hitów i klasyków sprzed lat dla pasjonatów dawnych czasów oraz znakomicie wykorzystujących możliwości platformy perełek. Na pewno jest z czego wybierać. Po ledwie kilku tygodniach miałem już okazję odświeżyć wspomnienia przy nowej wersji Excitebike i odprężyć się przy naprawdę dobrej grze o nurkowaniu. Dalej powinno być tylko lepiej.
Rok po zakończeniu kariery w FIFA12 wracam do świata produkcji EA Sports. Poznając zmieniony tryb kariery, odkrywam smaczki i błędy nowej odsłony słynnej serii. Przy okazji zachęcam do dyskusji o zmianach, wadach, zaletach, talentach, formacjach, drużynach i sukcesach.
Gwiazdy nie grają na miarę swojego potencjału – grzmiał felietonista – to nie jest Monaco, które chce się oglądać. To nie są artyści, a rzemieślnicy, którzy wychodzą na boisko tylko wykonać swoją robotę. Jeśli Brucevsky chce odnieść sukces z taką drużyną, musi szybko coś zmienić...
Helghaści szybko zdobyli sobie miejsce w panteonie najbardziej charakterystycznych i najciekawszych wrogów z gier. Brutalni i bezwzględni w stosunku do wrogów, sprytni i opanowani na polu walki, a przy tym dowodzeni przez fanatycznych oficerów, stanowią trudną przeszkodę dla gracza w całej serii Killzone. Czy w wydanym na PSP Liberation autorzy potrafili wykorzystać ich potencjał? Czy udało im się stworzyć zapadające w pamięć pojedynki z bossami? Wydaje sie, że możliwości mieli całkiem spore.
UWAGA, spojlery!
W bibliotece PlayStation 2 nie brakuje hitów, które na stałe zapisały się w historii gier. Jest też jednak mnóstwo perełek, tytułów dobrych i oryginalnych, które z rozmaitych powodów nie zdołały przebić się do masowej świadomości i zyskać sławy. Do takich bez wątpienia należy często wymienianie w zestawieniach „dobrych gier, w które mało kto grał” Herdy Gerdy. Kolorowa produkcja od Core Design o ... wypasaniu dziwnych stworków.