fsm

/ Hammerzeit

najnowszepolecanepopularne

Filmowo-serialowe podsumowanie roku 2021 - najlepsze rzeczy, które widziałem

Muzyczne podsumowanie roku 2021 - najlepsze albumy!

Abradab + Coma = Kashell. Recenzja debiutanckiej płyty

Wszystko, co ostatnio obejrzałem - minirecenzje filmów i seriali

Limp Bizkit wraca po 10 latach. Recenzja albumu Limp Bizkit Still Sucks

Recenzja albumu Sleep Token - This Place Will Become Your Tomb. MNIAM!

Tańcz! Recenzja płyty Queens of the Stone Age - Villains

Na nowy album Queens of the Stone Age czekaliśmy 4 lata. Wcześniej aż 6. Josh Homme i koledzy testują naszą cierpliwość, szczególnie, że coraz dalej odchodzą od brudnych, hałaśliwych, stonerowych korzeni. Villains, album numer 7, niemal całkowicie zamienia pustynię na taneczny parkiet, co może odrzucić niektórych ( "ja słucham tylko metalu!") słuchaczy. Na szczęście przejście jest płynne i eleganckie, co postaram się za chwilę udowodnić.

Kluczem do zrozumienia Villains jest cytat z Josha Homme: "Na potrzeby tej płyty chciałem zaryzykować nasza reputację. Powinniśmy wziąć nasze stare brzmienie i je totalnie wykręcić". Konsekwencją takiego nastawienia było zatrudnienie Marka Ronsona w roli producenta. Brytyjczyk jest DJ, kompozytorem, producentem i wokalistą istniejącym na rynku muzyki rozrywkowej od 15 lat, ale dopiero utwór Uptown Funk z 2014 roku stał się prawdziwym światowym hitem, szturmującym listy przebojów i zdobywającym uznanie krytyków. Homme chciał uzyskać podobne taneczne, funkowe, ciasne brzmienie dla swoich nowych piosenek, bo podobno ostatnio rock przestał być muzyką do szalenia na parkiecie. No i wkroczył Ronson.

czytaj dalejfsm
31 sierpnia 2017 - 18:52

Na pokuszenie, Renegaci - weekendowe premiery filmowe

Na pokuszenie

Każdy nowy film Sofii Coppoli zasługuje na uwagę. Tym razem reżyserka bierze na warsztat powieść Thomasa P. Cullinana, która doczekała się filmowej wersji w 1971 roku (w tamtym filmie grał sam Clint Eastwood). Tym razem przed kamerą zobaczymy Colina Farrella, Nicole Kidman i Kirsten Sunst. Elegancka szkoła dla grzecznych panien. Ranny żołnierz. Sztywne zasady. Intrygujący mężczyzna roztaczający swój czar. Odkrywające uroki życia młode kobiety. Erotyzm, humor, zbrodnia. To wszystko z wielką klasą miesza w swoim filmie Coppola i zapewnia sporo wysokiej jakości rozrywki nie tylko fanom kina kostiumowego. Autorka otrzymała Złotą Palmę za rezyserię na tegorocznym festiwalu w Cannes.

czytaj dalejfsm
31 sierpnia 2017 - 10:11

Tydzień po premierze - spoilerowa recenzja The Defenders na Netfliksie

Wszyscy, którzy naprawdę na ten serial czekali, już go obejrzeli. Zapowiadane od kilku lat spotkanie czterech "małokalibrowych" superbohaterów - Daredevila, Jessiki Jones, Luke'a Cage'a i DANNY'EGO RANDA, NIEŚMIERTELNEGO IRON FISTA, OBROŃCY KUNLUN, stało się ciałem. Osiem odcinków The Defenders zapewniło mi sporo zabawy, ale nie obyło się bez kręcenia nosem. Wy swoją opinię na pewno już macie wyrobioną. Chcecie poznać moją? Zapraszam!

Wszystkie ekranowe wykwity (duże i małe) z logo Marvela bardzo lubię i jestem im w stanie sporo wybaczyć. Obejrzałem chyba wszystko, co było do obejrzenia, podobnie jak wielu z Was. Im dłużej filmowe uniwersum trwa, tym większe robią się oczekiwania. Wszak wszystko już widzieliśmy. A może pojawia się zmęczenie i znudzenie? Wszak wszystko już widzieliśmy... Po premierach czterech solowych seriali finansowanych przez Netflix, można pokusić o kilka spostrzeżeń. Złoczyńcy na małym ekranie są ciekawsi niż ci na dużym. Niedostatki budżetowe można przykryć rozbudowaną fabułą i małym kalibrem fabularnego zagrożenia (choć czasami niedostatków budżetowych przykryć się nie da). Historie osadzone w normalnej rzeczywistości robią lepsze wrażenie niż te, ocierające się o fantastykę.

czytaj dalejfsm
28 sierpnia 2017 - 21:47

Barry Seal: Król przemytu, Podwójny kochanek - weekendowe premiery filmowe

Barry Seal: Król przemytu

Tom Cruise być może jest oszołomem w życiu prywatnym, ale jako aktor poświęca się w całości swojej pracy. Miał role lepsze, miał role gorsze, ale zawsze dawał z siebie wszystko (a przynajmniej tak to wyglądało). Prawdziwa historia Barry'ego Seala to, jeśli wierzyć krytykom, powrót Toma do wysokiej formy, zarówno aktorskiej, jak i kaskaderskiej. Król przemytu opowie o tytułowym pilocie, który dostał od CIA szansę na zarobienie mnóstwa pieniędzy i jednoczesne świadczenie pomocy dla "tych dobrych". Wszystko zostało ubrane w ciuszki sensacyjnej komedii bazującej na krwawych faktach. Mówi się, że szybuje się dobra zabawa. Ciekawostka - film debiutuje u nas o miesiąc szybciej niż w USA.

czytaj dalejfsm
24 sierpnia 2017 - 10:27

Muzyczna eksplozja - masa wrześniowych premier płytowych!

W ciągu roku przesłuchuję mnóstwo albumów, sporą część kupuję, o niektórych piszę na łamach Gameplaya. O wszystkich jednak napisać się nie da, więc czasami warto zwrócić uwagę na pewne wydawnictwa zawczasu. Nadchodzący wrzesień jawi się jako miesiąc wyjątkowo interesujący dla miłośników gitarowego i szeroko pojętego alternatywnego grania. W ciągu 4 kolejnych piątków pojawi się aż 9 wartych uwagi albumów, których część na pewno zrecenzuję w osobnych tekstach. Zapraszam!

czytaj dalejfsm
21 sierpnia 2017 - 16:42

Bodyguard Zawodowiec - recenzja filmu o dwóch takich, co się nie umieli dogadać

Retro, nostalgia, odwołania do przeszłości i wspomnienia atakują nas z każdej strony, szczególnie w popkulturze. Być może oglądając zapowiedzi filmu Bodyguard Zawodowiec nie oczekiwaliście kolejnej dawki emocji z przeszłości, ale prawda jest taka, że ta komedia sensacyjna czerpie z kinowej estetyki popularnej dawno temu i próbuje z uczynić z niej swój atut. Nie uwolnicie się od tego, co było. Przykro mi. A może nie?

Bodyguard Zawodowiec to dzieło faceta, który dał nam trzecią część Niezniszczalnych, napisane przez człowieka z tylko jednym filmem w portfolio (średnim sensacyjniakiem z Bruce'em Willisem, którego chyba nikt nie widział) i "wykonawczo wyprodukowane" przez chyba 10 osób, których nazwiska pojawiają się na ekranie naraz. Można wnioskować, że to nie jest najlepsza ekipa do stworzenia naprawdę dobrej rozrywki. Z drugiej jednak strony podwójna charyzma Samuela L. Jacksona i Ryana Reynoldsa powinna wyrównać szanse.

czytaj dalejfsm
19 sierpnia 2017 - 14:26

Bodyguard Zawodowiec, Królewicz Olch - weekendowe premiery filmowe

Bodyguard Zawodowiec

Patrick Hughes to reżyser, którego jedyny duży film - Niezniszczalni 3 - nie należy do ekstraklasy kina akcji. W przypadku Bodyguarda Zawodowca tematyka pozostaje zbliżona, bowiem nadal mówimy o kinu akcji, ale została doprawiona różnych lotów humorem i niezaprzeczalną charyzmą dwóch gwiazd kina. Samuel L. Jackson gra zawodowego zabójcę, który musi dotrwać do momentu zeznawania w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości. Ryan Reynolds z kolei wciela się w najlepszego ochroniarza na świecie z zadaniem pilnowania pana zabójcy, który wcale pilnowany być nie chce. Ma być wybuchowo, zabawnie i w typowo letnim klimacie. Recenzenci twierdzą, ze jest dokładnie tak, choć twórcy bardzo by chcieli, żeby ich film był lepszy, niż faktycznie jest.

czytaj dalejfsm
17 sierpnia 2017 - 12:07

Mało znane role znanych aktorów - Matthew McConaughey

Zanim w popkulturze nastała epoka McConnaisance'u, Matthew McConaughey był znany jako piękny chłopiec z romantycznych komedii. A zanim był znany z tego, to był aktorem na początku swojej zawodowej ścieżki. I, jak każdy, w jakimś momencie na tę ścieżkę wkroczył. Z okazji premiery filmu Mroczna wieża zapraszam na krótką podróż po nieznanych rolach Matthew McConaugheya.

To zdjęcie, które widzicie powyżej, to kadr z niemożliwej do znalezienia reklamówki gazety Austin American-Statesman. Około 1991 roku 22-letni aktor wypowiedział swoją pierwszą kwestię przed kamerą: "How else am I gonna keep up with my 'Horns?". Chodziło oczywiście o informacje na temat ukochanej lokalnej drużyny, Texas Longhorns. Wszak McConaughey urodził się w Teksasie, mieszka w Teksasie i jest na wskroś Teksańczykiem.

czytaj dalejfsm
11 sierpnia 2017 - 10:01

Mroczna wieża, Annabelle: Narodziny zła - weekendowe premiery filmowe

Mroczna wieża

Stephen King to jeden z tych pisarzy, którego dzieła są najchętniej ekranizowane na potrzeby kina i telewizji. Zanim zadebiutuje nowe To oraz serial na podstawie Pana Mercedesa, Mroczna wieża oficjalnie staje się ekranizacją numer 83. Licząca sobie ponad 4000 stron saga o wędrówce ostatniego Rewolwerowca do Mrocznej wieży oraz jego odwieczna walka z Człowiekiem w Czerni to pozycja niemal niemożliwa do wiernego przeniesienia na ekran. Po 10 latach prób film stał się ciałem, a recenzje jasno dają do zrozumienia, że nie do końca się udało. Zamiast gatunkowego kolażu i ciekawych psychologicznie postaci postawiono na płytką fabułkę i efekciarstwo. Czy dacie szansę temu filmowi? A może twórcy zapomnieli twarz swojego ojca?

czytaj dalejfsm
10 sierpnia 2017 - 14:00

Valerian i Miasto Tysiąca Planet, Frantz - weekendowe premiery filmowe

Valerian i Miasto Tysiąca Planet

Słynny francuski komiks w rękach słynnego francuskiego reżysera powinien okazać się sukcesem. Luc Besson 20 lat temu dal światu czarujący Piąty Element, a Valerian i Miasto Tysiąca Planet wydaje się nieść ze sobą ten sam szalony, kolorowy i rozrywkowy pierwiastek. Recenzenci i widzowie donoszą, że niestety Valerian  to propozycja gorsza - z kulejącą fabułą i brakiem jakiejkolwiek głębi. Ale w tym samym czasie chwalone są piękne kadry i napędzane szaloną wyobraźnią projekty lokacji i kreatur. Jeśli tylko nie odstrasza Was łatka najdroższego filmu wyprodukowanego poza Hollywood, który ma szansę stać się finansową klapą, to dajcie mu szansę.

czytaj dalejfsm
3 sierpnia 2017 - 12:02

Prodigy - The Fat of the Land. 20 lat minęło...

30 czerwca 1997 roku na muzycznym rynku pojawiło się dzieło, które zatrzęsło posadami tego, co wówczas było znane jako muzyka popularna. Album The Fat of the Land grupy The Prodigy (na potrzeby tego wydania nazwa zgubiła "the") stał dosyć daleko od gatunków, z którymi kojarzono tę markę. Big beat? Rave? Techno? Jasne, to tam było, gdzieś w środku, ale to organiczność żywych instrumentów i gościnne występy sprawiły, że ta płyta to coś dużo większego i lepszego, niż mogło się wydawać. Prawdziwa elektroniczna alternatywa!

W połowie lat 90-tych mainstreamowy rock pomału dogorywał. Grunge się wyczerpał, a nowa fala ciężkiego grania, z nu-metalem na czele, dopiero raczkowała. Rynek potrzebował czegoś nowego, atrakcyjnego, co zbudowałoby pomost między muzycznym podziemiem a szczytami list przebojów. W 1992 roku parkiety dostały świetne Experience, za pomocą którego Liam Howlett czarował fanów rave i jungle. W 1994 roku Music for the Jilted Generation dodało jeszcze tłustsze rytmy okraszone okazjonalną gitarą. Ewolucja osiągnęła szczyt w 1997 roku - wtedy zadebiutowało dzieło niemal kompletne, muzyczne ciasto wyrastające z najlepszych składników, będące więcej niż tylko sumą części składowych.

czytaj dalejfsm
2 sierpnia 2017 - 11:25