Przecieki mają to do siebie, iż są niekontrolowane. Po ostatnich plotkach na temat pojawienia się szóstej odsłony, Capcom postanowił więc najwyraźniej nie czekać i ujawnić karty już teraz. A przy tym fakt, iż niegdyś postrzegana jako przygodówka seria, wraz z szóstą odsłoną stała się pełnoprawną grą akcji. Jak to widzę?
Za nami miejsca 10-6 oraz 5-2, więc nadeszła chwila wyłonienia wielkiego zwycięzcy tegoż cyklu, który cieszy się moim uznaniem od kilku dobrych lat i jest jedynym obrazem, który widziałem dwukrotnie tego samego dnia. Przybył nieoczekiwanie, z miejsca zdobywając moje serce, karmiąc zmysły, podbudzając wyobraźnię.
A jest nim ...
Ostatnim razem wyodrębniłem swoją listę z niemałym trudem, choć z biegiem czasu stwierdzam, że podjęte decyzje były złuszne. Może i objawiają moją skłonność do niekiedy mało ambitnych produkcji, ale cóż poradzić, iż tak mocno wgryzły mi się w pamięć. Na szczęście lista 5-2 powinna zaspokoić apetyty kinomanów. A już w ostatniej, trzeciej części mini-cyklu, poświęcę się wyłącznie numerowi jeden. Enjoy!
Moja przygoda z "Osadnikami" zaczęła się jeszcze za czasów Amigi. Potem niezabowiązujący romans z "trójką", oraz stosunkowo przelotna znajomość z "czwórką". Ten sam, bawiący rzesze od lat schemat nie zestarzał się, czego dowodem jest niezliczona ilość odsłon. Zaś z racji popularyzacji rynku gier casual i F2P, kwestią czasu było tylko pojawienie się edycji online.
Pochłaniacz czasu wolnego, przyczyna miliardów na koncie [Mark Zuckerberg], pogromca naszej-klasy, a wreszcie znakomite źrodło danych osobowych dla firm. Ma za sobą kawał historii, nierzadko o posmaku goryczy [przypadek współtwórcy], ale codziennie do monitorów przyciąga setki milionów ludzi na całym świecie. Dosłownie.
Statystyczny człowiek ogląda tyle dzieł kinematografii, a w szczególności holywoodzkich, że bez problemu jest w stanie wyłonić tytuły, które zapadły mu w pamięć i zwie ulubionymi. Ale już zebranie dziesiątki najbardziej doborowych to już trudny orzech do zgryzienia, z czego zdałem sobie sprawę tworząc pierwszą część tego mini-cyklu.
Snajper powinien unikać bezpośredniej walki, a schwytany powinien wykpić swych wrogów. Jeśli ta sztuka zaś się nie powiedzie, umrzeć z godnością. Ten odrobił swoją pracę domową, a przy tym zapewnił mi chwilę godziwej rozrywki i cenną lekcję - by zabijać, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja. W filmiku znajdziecie odpowiedź dlaczego.
Fenomen, zjawisko, element kultury. Na przestrzeni dwóch i pół roku, tytuł Markusa Alexeja Persson, znanego każdemu pod pseudonimem Notch, doczekał się wielu etykietek. W tej ogólnej atmosferze szczodrego ich rozdawania, dałbym jeszcze jedną – wybrańca hype’u.
Bieg do kiosku po najnowszy numer swojego ulubionego czasopisma z wypiekami na twarzy. Łapczywcze przeglądanie okładki w poszukiwaniu aktualnego tematu numeru, oczekując, że pojawią się recenzje dawno wyczekiwanych tytułów, o których pierwsze wzmianki poznaliśmy w numerze 09, a soczysta zapowiedź nie pozostawiła nas na nie obojętnym. Ta walka z bezustanną chęcią przekartkowania się do materiałów, które nas interesują. Dawne czasy growych czasopism. Szkoda, że nie powrócą.
Czy kojarzę Dead Island? Słabo. Znam natomiast świetny zwiastun ten pod tą samą nazwą. Oglądało się go z wypiekami na twarzy, a ponoć zaistniał jeszcze w odpowiedniej kategorii w ramach „Game of the Year Awards” serwisu gametrailers, jako jeden z najlepszych w tym roku. Że co proszę? Że grę promował? - Tak mogłaby w zasadzie wyglądać odpowiedzieć przeciętnego, zagranicznego gracza.