Szybka rozkmina to cykl felietonów, który oprócz ukazania interesującego zjawiska, gamingowej ciekawostki, śmiesznego filmiku lub ukrytego bonusu - zaprasza Was do dyskusji na konkretny temat i wzięcia udziału w ankiecie.
Na odbiór gry, poniekąd wczucie się w nią i jakby pewną identyfikację ze sterowanym bohaterem wpływa masa czynników. Klimat, charakter, wygląd, obrana stylówa gry i uzbrojenia. Niemniej ważna jest również płeć naszego protagonisty. Czasem wybór w tej kwestii jest nam dany, czasem nie. Faceci grają facetami, dziewuchy dziewuchami. Ale czy zawsze? Czekam na waszą deklarację w tej sprawie. Pomogą komentarze, pomoże i ankieta.
Jak wspomniałam (przepraszam, wspomniałem), są programy, które dają nam wybór w tej kwestii (głównie gry fabularne), jak i takie, raczące pewnym daniem gotowym, na który wpływ jest minimalny lub zerowy. W tym drugim przypadku, mamy z reguły do czynienia z grami, w których bohater główny jest symbolem pewnej serii (Duke Nukem, Tomb Raider). Możliwość wyboru płci w takich sytuacjach, kłóciłaby się z pewnym zamysłem, konstruktem. Lara Croft facetem? No właśnie. Bezsens. Kupujemy ideę, albo nie. Wbrew pozorom, od naszego podejścia do sprawy, bardzo wiele zależy. Gdy jesteśmy kobietą, a gramy przedstawicielem płci przeciwnej - gra się fajnie, ale tylko fajnie. Kastracji ulega zjawisko dodatkowej identyfikacji z bohaterem sterowanym. Nie czujemy go tak bardzo. W każdym razie jest inaczej i kropka.
Ok, truizm mamy za sobą, pora na ciekawszą rozkminę, podczas której wpływ na omawiany temat mamy. Posiadam znajomych, którzy brzydzą się sterowaniem kobietą, jak i takich, ubóstwiających widok skaczących cycuchów w zbroi płytowej. Ok, każdy ma swoją banię i podejście. Nie można ich za to winić. Jak im to pasuje, gra im sie dobrze - nie ma tematu. Ja zawsze wybieram faceta. Z przyczyn głównie opisanych powyżej. Ma być koks, ma mieć niski głos, jego postura ma być kozacka i wymowna. Dzierżenie dwuręcznego topora wygląda bardziej przekonująco. Gdy wybór płci nie jest mi dany - też gra mi się fajnie. Inaczej, nie tak samo, ale dalej spoko. Taka jest konwencja, zamysł, idea, fabularna zależność - kupuję, nie pyskuję. Tutaj rządzi seria Mass Effect, w której opcja gry Panem lub Panią Shepard, specyficznie modelowała przygodę. Przygotowano więc fajny wariant, umożliwiający immersyjną identyfikację dla każdego.
A Wy kochani? Facet always? Może płeć piękna? Feeling lepszy gdy siusiacie na stojąco grając Panią, czy na siedząco Panem? Może kwestia odcedzania kartofelków nie ma tu nic do rzeczy? Chętnie poczytam, albowiem zagadnienie wydaje mi się ciekawe, a całe zjawisko pewnej gamingowej niekonsekwencji płciowej - intrygujące.
Aha! I boomheadshot! (kumaci wiedzą, o co chodzi:)
P.S. Jeśli podoba Ci się mój Blog, znalazłeś/-aś w nim coś dla siebie (jakiś stały cykl, konkretny dział, itp.) i posiadasz konto na Facebook'u, "Polub go" po prawej stronie pod moim avatarem. Z góry Ci za to dziękuje. Doceniam i pozdrawiam. ROJO
Szybka rozkmina:
#20 Złościsz się gdy przegrywasz?